Krzysztof Putra (wtedy wicemarszałek Senatu, PiS), Krzysztof Jurgiel (poseł, PiS) oraz Genowefa Wiśniowska (ówczesna wicemarszałek Sejmu, Samoobrona) zwracali się do dyrekcji Lasów Państwowych, aby ta znalazła sposób, by firma Ra-Kom mogła kupić drewno na specjalnych warunkach. I tak się stało - napisał wczorajszy "Dziennik". Określa pomoc jako "protekcję".
A o tej sprzedaży teraz jest głośno. Bo w ubieg-łym tygodniu Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało Piotra Z., dyrektora białostockich Lasów Państwowych, jego zastępcę Cezarego Ś. oraz naczelnika jednego z wydziałów. Są podejrzani o niegospodarność i przekroczenie uprawnień. W październiku ubiegłego roku sprzedali podlaskiemu biznesmenowi drewno, ale bez licytacji. Według CBA i prokuratury mogli narazić skarb państwa na stratę 5,2 mln zł.
Putra: Nie, bo pamiętałbym
Ten biznesmen to Stanisław Komosa, właściciel między innymi Ra-Komu, firmy sprzedającej wyroby drewniane. Miał on kupić drewno po zaniżonej cenie.
Czy w transakcji pomogły interwencje ważnych polityków ówczesnej koalicji rządzącej? "Dziennik" twierdzi, że tak, że Wiśniowska i Jurgiel interweniowali pisemnie, a Putra telefonicznie.
Jak było? Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych, nie chce niczego komentować.
A Putra (dziś wicemarszałek Sejmu) zaprzecza. - Nie znam tej firmy. Nie mam z nią żadnego związku. Nie interweniowałem w tej sprawie ani pisemnie, ani telefonicznie - powiedział. - Pamiętałbym to, bo pamiętam inne interwencje.
Twierdzi, że jego pracownicy przewertowali całą korespondencję jego biura. I nie znaleźli żadnego pisma z Ra-Komu ani do dyrekcji Lasów w tej sprawie. Teraz korespondencję byłego wicemarszałka sprawdza jeszcze Kancelaria Senatu. Dlaczego? Bo jak twierdzi marszałek, temat jest bardzo ważny i wymaga sprawdzenia.
Jurgiel: Żadnej protekcji
Swoją interwencję pamięta za to Jurgiel.
- Pismo wysłałem, ale nie pomagałem w żadnym zakupie. Tam była tylko prośba o wyjaśnienie sprawy - twierdzi ówczesny poseł koalicji rządzącej, dziś opozycji.
I na dowód przesłał nam to pismo. A w nim czytamy: "Firma obecnie zatrudnia ok. 250 mieszkańców regionu, a brak odpowiedniej ilości surowca drzewnego nie wpływa korzystnie na sytuację osób zatrudnionych. Spółka ma wsparcie lokalnych władz samorządowych, które borykają się ze znacznym bezrobociem w tej części województwa podlaskiego. (...) zwracam się do Pana Dyrektora o przeanalizowanie przedmiotowej sprawy i proszę o zajęcie stanowiska."
Do redakcji przysłał jeszcze oświadczenie: "Nigdy nie podejmowałem żadnych działań mających charakter protekcji na rzecz spółki Ra-Kom S.A."
Wiśniowska: Może?
Sprawy nie pamięta Wiśniowska. Ale nie mówi, że tak nie było.
- Przychodziło do mnie wiele próśb o interwencję. Moim obowiązkiem było wysyłać do instytucji pisma proszące o wyjaśnienie i jeżeli to możliwe, pozytywne załatwienie sprawy. Tak zwyczajowo kończyło się te interwencje. Na pewno tak samo było również w tym przypadku - zapewnia.
Czy politycy wpływali na Lasy? Sprawdza to CBA. - W czerwcu jako świadek byłem na przesłuchaniu w tej sprawie - przyznał nam Putra. Ale nie ujawnia, o co go pytano, bo nie może. To tajemnica.
W CBA zeznawał także Jurgiel.- Ale nie czułem, żeby to było akurat w tej sprawie - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?