Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak ratowaliśmy boćka (wideo)

Piotr Czaban
Szarpał się, ale jakoś udało się go zapakować do worka - tłumaczył wybawca bociana
Szarpał się, ale jakoś udało się go zapakować do worka - tłumaczył wybawca bociana Fot. Piotr Czaban
To cud, że ten ptak jeszcze żyje - mówią elektrycy, którzy ściągnęli boćka ze słupa elektrycznego. O tragedii ptaka poinformował nas Czytelnik “Porannego" Jerzy Bielski z Wasilkowa. Dzięki jego interwencji bociek przeżył.

[galeria_glowna]
Za wsią Dąbrówki bocian wisi na słupie i ledwo żyje - zaalarmował nas Jerzy Bielski. Dzień wcześniej był świadkiem tego, jak ptak zaplątał się w kable elektryczne.
- Wieczorem łowiłem ryby. W pewnym momencie patrzę, co tu się telepie. A to ten bociek wpadł w to wszystko - opowiada mieszkaniec Wasilkowa. Od razu zadzwonił na policję. Funkcjonariusz obiecał mu, że o wypadku powiadomi elektrownię.
- Później do mnie policjant oddzwonił i powiedział, że zaraz pojawią się elektrycy. Poczekałem jeszcze godzinę, ale nikt się nie pojawił, choć wierzę, że policjant zrobił tak, jak mi obiecał - wyjaśnia Bielski. Wczoraj z rana pojechał zobaczyć co z boćkiem. Zobaczył, że ten jeszcze żyje. Zdenerwowany znowu zadzwonił na policję i do elektrowni.
- Powiedziałem im, że jeśli nic nie zrobią w tej sprawie, to powiadomię dziennikarzy - relacjonuje Bielski. - Jestem przekonany, że tego boćka można było już wczoraj uratować. Gdyby pomoc przyszła trochę później, z powodu upału ptak by już nie żył.
Gdy byliśmy już na miejscu wypadku, elektrycy w tym czasie wyłączali w Wasilkowie prąd od feralnego słupa. Chwilę później przyjechali do boćka. Uziemili wszystkie linie energetyczne. Po kilkunastu minutach teren był zabezpieczony i można było bezpiecznie wejść na słup. Jeden z elektryków z workiem pod pachą wdrapał się na górę.
- Szarpał się, ale jakoś udało się go zapakować - tłumaczył wybawca bociana. Ptak niczym windą zjechał bezpiecznie na dół.
Wcześniej dzwoniliśmy po pomoc do Polskiego Towarzystwa Ptaków w Białymstoku, ale usłyszeliśmy, że oni nie są od zajmowania się takimi stworzeniami jak nasz bociek. Dlatego sami zawieźliśmy go do białostockiego zwierzyńca. Tam zajął się nim Tadeusz Kowalski.
- Na razie musi przejść karencję. Później przyjedzie weterynarz i zobaczy, co mu się stało - poinformował nas pielęgniarz. - Teraz widać, że bociek jest spokojny. Może dlatego, że głodny?
W tym roku do białostockiego zoo trafiło już około 20 podobnych bocianów do naszego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny