Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok? My tu nie zostajemy

Mirosław Miniszewski
Dziś przedstawiamy bardzo ostrą rozmowę z absolwentami liceum - Jędrzejem Brzezińskim i Michałem Łukaszukiem - którzy nie widzą tu dla siebie szans.
Dziś przedstawiamy bardzo ostrą rozmowę z absolwentami liceum - Jędrzejem Brzezińskim i Michałem Łukaszukiem - którzy nie widzą tu dla siebie szans.
Obserwator od kilku tygodni zastanawia się, czy Białystok jest w stanie zatrzymać młodych ludzi.

Michał Łukaszuk, absolwent III Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku, laureat olimpiady literatury języka polskiego w 2008, gdzie zajął 7. miejsce w Polsce i w nagrodę otrzymał indeks na dowolny kierunek na dowolnym krajowym uniwersytecie. Zamierza studiować na Uniwersytecie Warszawskim na międzywydziałowych indywidualnych studiach humanistycznych lub na kierunku kulturoznawstwo.

Jędrzej Brzeziński, absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku, jego zainteresowania to filozofia, film i sztuka współczesna. Zamierza studiować filozofię na Uniwersytecie Warszawskim.

Obserwator: Skończyliście właśnie liceum. Jesteście bardzo młodzi, a w Białymstoku już się o Was mówi - staliście się w pewnych kręgach rozpoznawalni. Czy myśleliście o tym, żeby zostać i podjąć tutaj studia?

Michał Łukaszuk: Nie! Nie miewałem takich chwil słabości, aby myśleć o podjęciu studiów w Białymstoku. Gdybym się miał na taki krok zdecydować, to chyba tylko z powodów ekonomicznych. Oferta naszych uczelni jest mało atrakcyjna. Moim problemem jest to, że wielką i dozgonną miłością darzę język polski, więc wydawało by się, że mógłbym skorzystać z miejscowej oferty i pójść na polonistykę, na przykład. Ale gdybym to zrobił, to byłby jakiś koszmarny sen. Dlatego chcę iść na MISH, bowiem te studia, oprócz odkurzania antykwarycznych, literackich staroci, dadzą mi coś jeszcze. Będę mógł sam wybrać wykłady, na które będę uczęszczać i dzięki temu odrzucę tę część wiedzy, która jest mi niepotrzebna - to, co w pewnym sensie jest już "umarłe".

Ty, Jędrzej, zamierzasz rozpocząć studia filozoficzne na UW. Czy nie pomyślałeś o tym, aby skorzystać z oferty naszej Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku? Przecież uczelnia ta oferuje studia filozoficzne na porównywalnym z Uniwersytetem Warszawskim poziomie, z doskonałą kadrą i w małych kameralnych grupach.

Jędrzej Brzeziński: Biorę taką opcję pod uwagę, ale raczej w chwilach rozpaczy. W każdym bądź razie, kadra to nie wszystko. Poza tym nie jest to uczelnia publiczna, a ja ograniczonym zaufaniem darzę tego typu szkoły. Znam kilka osób z WSAP-u, które studiowały tam filozofię i, poza paroma wyjątkami, stanowią one raczej antyreklamę tej uczelni.

MŁ: Nasunął mi się taki wniosek, że właściwie to, co jest najbardziej przykre w tej rozmowie, to że mówimy o edukacji w ogóle. Przez cały ten czas, kiedy uczyłem się, aż dotąd wzbierała we mnie niewiara w skuteczność i sens naszego systemu szkolnictwa. Nie chodzi tylko o Białystok, ale o cały system w ogóle. Nie wierzę więc też w to, że moje właściwe studia odbędą się na studiach. Poszerzanie wiedzy i horyzontów niekonieczne musi się odbywać na uczelni i taki stan rzecz przewiduję. To, co jest dzisiaj najbardziej rozpaczliwe w sytuacji młodego człowieka, to narastająca niewiara w nasz system edukacji, trudno jest coś z tym zrobić.

JB: Ten problem oczywiście dotyczy w głównej mierze kierunków humanistycznych. Z kolei jeśli jesteś związany z kulturą, a przede wszystkim językiem polskim, studia za granicą mijają się z celem.

MŁ: Bardzo żałuję, że nie porozumiewam się jakimś uniwersalnym kodem, typu informatyka albo muzyka. Byłoby mi znacznie łatwiej. A tak moim problemem jest to, że moim kodem jest język ojczysty i muszę się nim porozumiewać w sytuacji, o której mówimy.

Jesteście rodowitymi mieszkańcami Białegostoku. Tutaj się wychowaliście i tutaj się kształtowaliście intelektualnie. Jak to się stało, że wyrośliście na takich ludzi w tym mieście, które, waszym zdaniem, nie posiada dla was żadnych propozycji? Skąd czerpaliście wiedzę i kulturę?

JB: Ostatnio się nad tym zastanawiałem. Obserwując ludzi, z którymi się spotykam, dochodzę do przekonania, że jestem tym, kim jestem raczej pomimo niż dzięki temu, że urodziłem się i dorastałem w tym mieście. Białystok odegrał marginalną rolę w procesie kształtowania mojej osoby. To, co wywarło na mnie wpływ, to raczej rozmowy, lektury.

Jaką rolę odegrała rodzina w procesie waszego kształtowania się?

MŁ: W moim przypadku - ogromną. Przede wszystkim dzięki wolności, jaką miałem, i temu, że nie byłem do niczego przymuszany.

Jeśli chodzi o wybór uczelni wyższej, to też macie taką wolność?

JB: Zdecydowanie tak!

Potraficie zaimponować swoją wiedzą i erudycją, niektórzy, co prawda, traktują was jako zarozumiałych. W jaki sposób zdobywaliście te umiejętności?

MŁ: Nasza wiedza jest prawdopodobnie efektem tego, że uczyliśmy się w złych szkołach i tego, że proces naszego edukowania był, krótko mówiąc, błędny. Dzięki temu nie tyle to, czego chcę, ale to, że wiem, czego na pewno nie chcę, odgrywa teraz w moim życiu zasadniczą rolę. Szkoły to była droga przez mękę - przez formatujące i skostniałe myślenie. Ten system jest abstrakcją i nie ma związku z otaczającym światem. Poloniści na przykład nie zauważają, że język rodzi się w kontakcie z rzeczywistością, a nie ich kluczami interpretacyjnymi. Tymczasem to, co oni oferują, zabija ten język. Oni traktują zjawiska językowe, w tym literaturę, jak jakieś preparaty!

JB: To jest oderwane od świata. To, co mnie uwierało i przeszkadzało mi, to fakt, że nie miałem wpływu na to, czego się uczę. Licealista jest już na tyle dojrzały, że chciałby mieć wpływ na to, czego sie uczy. Ten system traktuje cię w sposób zobojętniały, wręcz pogardliwy, widać to nawet podczas rozmowy w sekretariacie.

MŁ: To jest tragiczne. Literatura poszukuje zawsze nowych głosów, nowych odczytań, analizuje teksty z różnych perspektyw. Jakie licealista ma szanse coś takiego zrobić, jeśli jego indywidualizm jest od samego początku "mordowany"? Czułem się straszliwie "mordowany" w liceum. Przychodząc do szkoły, każdego dnia czułem się tak, jakbym dostawał kablem po twarzy. To był gabinet tortur. Poza tym wszystkim uczeń czuje się niechciany, zbędny. Ja jakoś się utrzymałem, ale wielu, przeważająca większość, uległa temu i dała się "zabić".

JB: Zamordować można kogoś, kto żyje, kto jest już jakoś ukształtowany. Tymczasem ten pierwszoklasista, który przychodzi do szkoły, nawet nie będzie miał prawdopodobnie szansy czegokolwiek w sobie wykształcić! Boi się myśleć sam, uważa, że mu nie wolno. Uczeń, który rozpoczyna naukę, nie ma się szansy tak rozwinąć, aby go potem móc "zamordować". Zastanawiam się tylko, czy to proces edukacji jest felerny, czy może jest to celowe działanie. Może nie potrzeba nam wcale indywidualności i wszystkie te metody są na to skierowane - na zabijanie wszelkich przejawów samodzielnego myślenia. Może potrzeba nam ludzi, którzy będą zajmować konkretne stanowiska, myśleć i działać tak, jak jest na tychże stanowiskach wymagane i nie mają zostać wykształceni, tylko sformatowani.

Jak się uchowaliście w tym systemie, skoro jest, waszym zdaniem, tak zły?!

MŁ: Jesteśmy efektem ubocznym.

JB: Jesteśmy dysydentami polskiego systemu edukacji. Tak też byliśmy w szkole odbierani.

Macie w ogóle jakieś autorytety?

JB: Tak!

MŁ: Tak! Nazwiskami wymienić? Na przykład prof. Włodzimierz Pawluczuk, prof. Małgorzata Kowalska. Niedawno dopiero te osoby poznałem, ale są dla mnie autorytetami.

Wymieniłeś dwie osoby, które odpowiadają, jako władze, za studia socjologiczne na naszym uniwersytecie. Dlaczego nie pójdziesz do nich studiować?

MŁ: Ale ja nigdy nie chciałem być socjologiem! A gdybym chciał nim być, to nie wiem, czy poszedłbym na studia tutaj. Wymienieni profesorowie są dla mnie autorytetami, ale studia wyższe to nie tylko autorytety. Życie studenckie nie ogranicza się przecież do uniwersytetu. To jest całe otocznie, zakotwiczenie wśród ludzi. Jeśli bym tu został, to okazałoby się, że jestem zupełnie sam. Wszyscy nasi przyjaciele już wyjechali stąd. Zostając tutaj, skazalibyśmy się na kulturową i intelektualną banicję. Ale przede wszystkim życiową i towarzyską.

JB: Zostają ci, co muszą - poza kilkoma chyba wyjątkami. Dla mnie wielkim autorytetem jest pani dyrektor Galerii Arsenał - Monika Szewczyk. Te spotkania, które organizowała w galerii, dały mi więcej pojęcia o sztuce niż trzy lata zajęć z wiedzy o kulturze w liceum.

A antyautorytety?

MŁ: Jest ich całe mnóstwo! Przede wszystkim pan Jan Leończuk, dyrektor Książnicy Podlaskiej. To jest dla mnie absolutny antyautorytet. Organizowane były u nas w szkole spotkania na temat współczesnej kultury. Bywał na nich między innymi pan Leończuk, który mówił do młodzieży o współczesnej kulturze. O tym na przykład, że Katarzyna Kozyra to patologia, że Dorota Masłowska to bełkot, i mówił o jakiejś poetce, która, jego zdaniem, jest wybitna, bo pisała przed śmiercią wiersz na temat "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną", w którym pisze ona, że Masłowska prezentuje w tej powieści morze złych myśli, które nas zniszczą - i pan Leończuk takie do nas rzeczy mówił. No jak traktować coś takiego poważnie?

JB: Ta ignorancja jest porażająca, zwłaszcza dlatego że jest wygłaszana ex cathedra, z wysokości piastowanego przez siebie urzędu. Tych antyautorytetów jest więcej. Nie będę sypał nazwiskami. Chciałbym jednak powiedzieć, że edukacja dała mi jedną bardzo ważną umiejętność - nie wiem, czy mógłbym się tego gdzie indziej nauczyć. Mam na myśli umiejętność radzenia sobie z powszechnym w naszym kraju absurdem. Uodporniłem sie na to wszytko, co jest tak popieprzone i spotyka mnie na co dzień. To bardzo cenne.

Co było dla was punktem odniesienia, czymś, co pozwoliło wam przetrwać?

MŁ: To jest metafizyczne jądro istnienia. Coś, co mówi ci, że jednak nie myślisz źle.

JB: Nie chcemy być jakimiś skandalistami. Jesteśmy zwykłymi chłopakami. Jeśli więc tylko mówienie tego, co myślimy, już jakoś nas wybija poza masę - a przecież bazujemy na zwykłych intelektualnych standardach, które nie są niczym wyjątkowym - to naprawdę świadczy to o tym mieście.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny