MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Tomzik - producent gwiazd

Alicja Zielińska [email protected] tel. 085 748 95 45
W ubiegłym roku Jerzy Tomzik obchodził 50-lecie pracy artystycznej. Benefis odbył się w reprezentacyjnej auli Pałacu Branickich. Dziewczyny przyjechały z różnych stron Polski i dały wspaniały koncert na jego cześć.
W ubiegłym roku Jerzy Tomzik obchodził 50-lecie pracy artystycznej. Benefis odbył się w reprezentacyjnej auli Pałacu Branickich. Dziewczyny przyjechały z różnych stron Polski i dały wspaniały koncert na jego cześć. Fot. Archiwum Jerzego Tomzika
Wiele osób, które dziś z powodzeniem robią karierę na scenach krajowych, swoje szlify przed laty zdobywało pod kierunkiem Jerzego Tomzika.

Kuźnia artystycznych talentów? Określenie trochę z minionej epoki, ale jak najbardziej pasuje do tego, co robi Jerzy Tomzik. To właśnie w prowadzonym przez niego od 17 lat Białostockim Studiu Piosenki młodzi zdolni rozwijają swój talent muzyczny, uczą się śpiewać, odbierać muzykę.

Dziewczyny ze studia Jerzego Tomzika z powodzeniem prezentowały się w muzycznych programach telewizyjnych. W "Idolu" Ela Widulińska i Diana Trochim doszły do pierwszej szóstki. W "Drodze do gwiazd" występowała Ula Wiszowata i Marcelina Krasińska, kilka dziewczyn śpiewało w "Szansie na sukces". Grzegorz Oksiuta jest skrzypkiem w filharmonii. Jacek Zawada skończył Akademię Teatralną w Warszawie, w zeszłym roku zajął drugie miejsce na festiwalu piosenki Agnieszki Osieckiej. Dorota Wróbel występuje w Gdańsku.

Z panteonu gwiazd

- Trochę tych diamentów oszlifowałem - przyznaje Jerzy Tomzik. - Najdalej zaszła Monika Dryl - ocenia. - Skończyła warszawską Akademię Teatralną, gra w Teatrze Narodowym, w Kabarecie Olgi Lipińskiej. Do studia przyszła w 1993 roku. Przyprowadził ją mój znajomy, mieliśmy akurat próbę w Spodkach. Wydała mi się bardzo skromna, ale, jak się okazało, o wielkich możliwościach głosowych. Pamiętam, dałem jej do przygotowania utwór Elly Fitzgerald "Love me", bardzo trudny frazowo. Wyćwiczyła dźwięk w dźwięk, idealnie. Żadna z dziewcząt tego później nie powtórzyła. Monika rwała się do śpiewu, od razu połknęła bakcyla, wybijała się z całej grupy.

Dziś Monika Dryl to już znane nazwisko na scenie artystycznej. Laureatka III nagrody Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w 2001 roku oraz I nagrody festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej" w 2003 r. Grała w filmie "Jasminum" Jana Jakuba Kolskiego. Uczennica szkoły muzycznej II st. w Warszawie, w klasie śpiewu. Założycielka i wokalistka zespołu "Themonika quintet". Uczestniczka wielu warsztatów tanecznych, aktorskich, wokalnych. Wzięła udział w nagraniu płyty "Herbaciane Nonsensy" w radiowym studiu Trójki im. Agnieszki Osieckiej u boku m.in. Ewy Bem, Grażyny Łobaszewskiej, Anny Serafińskiej, Grzegorza Turnaua, Andrzeja Dąbrowskiego.

Kolejna - Ewa Prus, dla odmiany jedna z młodszych słuchaczek, dwa lata temu zdobyła główną nagrodę międzynarodowego festiwalu młodych talentów Malwy w Siedlcach. Okazała się najlepsza spośród 15 finalistów konkursu, na który przyjeżdżają młodzi wykonawcy nie tylko z kraju, ale i sąsiednich państw. A w ubiegłym roku zwyciężyła również w ogólnopolskim konkursie Radia Białystok "Przebojem na antenę". Pokonała wówczas dwunastu rywali z innych rozgłośni w kraju.

Kasia Rodowicz (przypadkowa zbieżność nazwiska z Marylą Rodowicz) robi karierę w Warszawie. Uważana jest przez krytyków muzycznych za jedną z najciekawszych wokalistek na polskiej scenie muzycznej. Nagrała właśnie singiel pt. "Jak mgła". Premiera odbyła się 5 marca. Kasia Rodowicz ma na swoim koncie już dwa krążki i wiele sukcesów. Może się także pochwalić współpracą z takim artystami jak Marek Kościkiewicz (lider zespołu Ocean Front, wcześniej współzałożyciel zespołu De Mono) czy dziewczynami z zespołu Desu.

Agnieszka Koroniewska (miała pseudonim Tia Maria) przez wiele lat występowała w Polsacie w programach disco polo. Wyprowadziła się do Poznania. - Nie mam do niej pretensji za repertuar, wyszła za mąż, urodziła dziecko, szukała sposobu na życie. Jej wybór - uważa Jerzy Tomzik. - Ale wiem, że potrafi zaśpiewać znakomicie ballady jazzowe. Tego nauczyła się u nas.

Dwa tygodnie temu, po wieloletnim milczeniu, odezwała się Monika Witkowska. Wyjechała do Francji. Najpierw mieszkała w Lyonie, potem przeniosła się do Paryża, studiowała na Sorbonie język starofrancuski. Trudne, poważne studia. I co? Pisze teraz w liście, że mimo wszystko bez muzyki nie mogła żyć, no i śpiewa teraz w chórze gospellowym. - Mam satysfakcję - mówi z dumą szef studia piosenki.

Uczyła się śpiewać, teraz uczy innych

Marta Parfieniuk była studentką szkoły teatralnej. Przyszła z trzema koleżankami na letnie warsztaty do Jerzego Tomzika. - Wiedziałyśmy, że zajęcia prowadzi profesor Cezary Szyfman z Akademii Muzycznej. To była wtedy w Białymstoku jedyna okazja, żeby pośpiewać profesjonalnie - wspomina.

- A dla nas to było też bardzo interesujące spotkanie - dodaje Jerzy Tomzik. - Bo te dziewczyny, wciągnięte już w tryby artystycznego działania, pokazały naszej młodzieży, jak trzeba traktować takie zajęcia. Były bardzo głodne wiedzy, zamęczały nas nieustającą chęcią pracy.

Od sześciu lat Marta Parfieniuk mieszka w Toruniu, jest związana z tamtejszym teatrem Baj Pomorski, ale nie zerwała kontaktu z Białymstokiem, prowadzi zajęcia na warsztatach Studia Piosenki. Uczy dykcji oraz interpretacji.

Marta Proskień skończyła Studium Estradowe im. Danuty Baduszkowej w Gdańsku. Jest w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Tańczy, śpiewa w musicalach. W ubiegłym roku występowała w Opolu.

- Pan Jerzy uczył nas nie tylko śpiewu, rozumienia muzyki, ale i pokory, tego, co się w życiu tak naprawdę liczy - wspomina swój pobyt w Studiu Piosenki. - Że tylko ciężką pracą można coś osiągnąć. A poza tym trzymał w ryzach, żeby nam się w głowach nie poprzewracało, sprowadzał na ziemię, eliminował poczucie gwiazdorstwa. Dziś, z perspektywy czasu, widzę, jak to jest ważne i potrzebne.
Co najbardziej zapamiętała? Punktualne przychodzenie na próby, tego szef bardzo wymagał. No i stwierdzenie,że sam talent to nie wszystko, że trzeba bardzo dużo z siebie dać. - Wiadro potu, kropla polotu - miał takie trafne powiedzonko - śmieje się. - To prawda.

Z potrzeby chwili

Studio Piosenki powstało w 1991 roku. W Białymstoku wówczas po raz pierwszy miały się odbyć Malwy - międzynarodowy festiwal młodych talentów. Potrzebna była reprezentacja z naszego regionu. Ale był też jeszcze jeden ważny powód. Na imprezę wybrano Białystok, ponieważ w Witebsku na Białorusi zorganizowano festiwal polskiej piosenki, który ściągał rzesze młodych Polaków z odległych stron dawnego Związku Radzieckiego. - Warta więc była skórka za wyprawkę - dodaje Jerzy Tomzik. - Sprowokował mnie Kazimierz Derkowski, ówczesny szef WOAK-u. Musimy coś wymyśleć, powiedział. I tak się zaczęło. Malwy po kilku latach przejęły inne miasta, a zawodowe Studio Piosenki, kształcące muzycznie, pozostało w Białymstoku do dziś.

W ciągu 17 lat przewinęło się przez nie prawie 150 osób. Grube albumy, wypełnione po brzegi zdjęciami. Festiwale, konkursy, warsztaty. Jerzy Tomzik zbiera wszystkie pamiątki, jest dumny z osiągnięć swoich absolwentów. W ubiegłym roku obchodził 50-lecie pracy artystycznej. Benefis odbył się w reprezentacyjnej auli Pałacu Branickich. Dziewczyny przyjechały z różnych stron Polski i dały wspaniały koncert na jego cześć.

- Wzruszyłem się - wspomina z sentymentem. - A potem spojrzałem i pomyślałem, że mógłbym startować na posła albo senatora, akurat było przed wyborami. Dziewczyny zrobiłyby mi kampanię wyborczą śpiewająco. W dosłownym tego słowa znaczeniu - dodaje żartobliwie.

Abecadło muzyczne

Co się liczy podczas kwalifikacji do zespołu? - Ucho! Wrażliwość na muzykę, czy się ją słyszy. To jest podstawa, bo nad głosem pracujemy - podkreśla Jerzy Tomzik. Chodzi o czystość śpiewania, głos można ukształtować.

Nauka w studiu trwa trzy, cztery lata. Szybciej się nie da się wykształcić dobrze głosu. Pierwszy rok zwykle zajmuje słuchaczom nauka... oddychania, w drugim próbują śpiewać, a w następnych doskonalą swój warsztat. A poza tym w swoich szkołach rozwijają się intelektualnie, co jest niezbędne do interpretacji piosenki. Ważny jest przecież nie tylko rozwój fizyczny, ale i psychiczny.

Jerzy Tomzik przyznaje, że swego czasu próbował pracować z szóstoklasistami, nie wyszło. Byli jeszcze za młodzi, niedojrzali. Najlepiej zaczynać z gimnazjalistami, w drugiej, trzeciej klasie, ocenia.

Sobota. Mimo wolnego dnia w VI LO trwają zajęcia. Słychać śpiew, dźwięki muzyki. Ćwiczą słuchacze studium, korzystając z gościnności dyrektora, który użycza pomieszczeń. Emisja głosu, dykcja, interpretacja. Tak jest każdego tygodnia. Abecadło muzyczne. Bez tego ani rusz. A ponadto jeszcze indywidualne ćwiczenia. - Poprzeczka musi być wysoka - powtarza Jerzy Tomzik. - Tylko na wakacje daję im luz. Mówię: Uciekajcie, wyjeżdżajcie, musimy od siebie odpocząć.

Zespół liczy przeważnie dwanaście osób. Wystarczy, bo każdej osobie trzeba poświęcić również czas indywidualnie. - A poza tym tak się łatwiej dzieli - wyjaśnia. - Bo jak śpiewamy na dwa głosy, to wychodzi po sześć osób, a jak na trzy, to po cztery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny