Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypożyczyłeś? Oddaj

Agata Sawczenko [email protected] tel. 085 748 96 59
Ze zbiorów osiedlowej biblioteki korzystam bardzo często. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby przetrzymać jakąś książkę - mówi Robert Baran. - Oby jak najwięcej takich czytelników - chwali go Teresa Mierzyńska, kierownik biblioteki przy ul. Witosa.
Ze zbiorów osiedlowej biblioteki korzystam bardzo często. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby przetrzymać jakąś książkę - mówi Robert Baran. - Oby jak najwięcej takich czytelników - chwali go Teresa Mierzyńska, kierownik biblioteki przy ul. Witosa. fot. Anatol Chomicz
Przetrzymywali lektury w domu. Nie oddawali do bibliotek. Teraz najwidoczniej przestraszyli się komornika.

I część zaległych książek wróciła do bibliotek.

Najwięcej w całym Białymstoku odzyskała filia Książnicy Podlaskiej przy ul. Witosa.

O tym, że do dłużników Książnicy Podlaskiej może przyjść komornik, pisaliśmy w "Kurierze Osiedlowym" w ubiegłym miesiącu. Podziałało. Po naszych wspólnych apelach z Książnicą część mieszkańców osiedli, jak i całego miasta, przeszukała domowe półki i zwróciła zaległe książki do bibliotek.

- Odzyskaliśmy od 5 do 10 procent - cieszy się Jan Leończuk, dyrektor Książnicy Podlaskiej.

Bardzo dobre żniwo akcja przyniosła w osiedlowej filii Książnicy przy ul. Witosa.
- Do nas wróciło aż 15 procent pozycji - chwali się Teresa Mierzyńska, kierownik filii nr 8 na Słonecznym Stoku.

To najlepszy wynik w całym Białymstoku!

- Najczęściej czytelnicy zarzekali się, że po prostu o wypożyczonych książkach zapomnieli - dodaje Teresa Mierzyńska.

W bibliotece przy ul. Witosa spotkaliśmy bardzo ciekawego czytelnika. Robert Baran, z naręczem książek do wypożyczenia, powiedział nam:

- W domu nie mam książek. Nawet jeśli coś sobie kupię, to po przeczytaniu oddaję do biblioteki w darze. Nie lubię regałów zastawionych książkami - śmiał się.

- I takich czytelników nam trzeba - uśmiecha się kierownik Mierzyńska.

Nie każdy się przestraszył

Nie wszyscy czytelnicy jednak tacy są. Do głowy im nie przyjdzie, aby przekazać swoje książki bibliotece. Mało tego, nie zwracają tych wypożyczonych.
I nie działają na nich żadne akcje. W filii Książnicy przy ulicy Zielonogórskiej niewielu dłużników na razie przestraszyło się komornika.

- Po apelach książki oddało nam jakieś 15 osób. A dłużników mamy 800 - mówi Elżbieta Koczobut, kierownik filii przy ul. Zielonogórskiej.

Podobnie było w bibliotece głównej. - Trafił do nas najwyżej jeden procent zaległych publikacji - mówi Elżbieta Michalska-Zieńczuk, kierownik biblioteki przy Kilińskiego.

Nie było wyjścia

Ile zapłacą dłużnicy?

Ci, którzy książki zwrócili, zapłacili 60 groszy za miesiąc opóźnienia. Teraz nie będzie tak tanio.
Listy dłużników zostały już przekazane do firmy egzekucyjnej. Do kary naliczonej przez bibliotekę oporni dłużnicy będą więc musieli doliczyć 28 procent prowizji windykatora plus ewentualne koszty egzekucyjne i pocztowe.
- "Nasza szkapa" wypożyczona na początku lat 90. może kosztować nawet 400 zł - wylicza Jan Leończuk.

Biblioteki już wcześniej robiły, co mogły, aby odzyskać swoje książki, które latami leżą w domach czytelników. Na przykład ogłaszana była amnestia, kiedy nie naliczano kar. Jednak wciąż lektury nie wracały.

- Do pomocy przy odzyskiwaniu książek musieliśmy w końcu wynająć firmę egzekucyjną - tłumaczy Jan Leończuk. - Nie mieliśmy wyjścia. Bo często ludzie przetrzymują naprawdę wartościowe pozycje.

W całym Białymstoku ponad 8,5 tysiąca osób nie zwróciło książek. Każdy z tych dłużników najczęściej przetrzymuje więcej niż jedną lekturę. Dlatego szacuje się, że przez niezdyscyplinowanych czytelników nie można korzystać z ponad 30 tys. książek! Rekordziści wypożyczyli je nawet w 1994 roku.

- Mam wrażenie, że czasami ludzie chcą naszym kosztem powiększyć swoje domowe biblioteki. Nie zwracają na przykład dzieł z międzywojnia, ładnie wydanych albumów - mówi Jan Leończuk.

Z osiedlowych bibliotek "na wieczne oddanie" wypożycza się przede wszystkim lektury i opracowania.

- Pisałyśmy upomnienia, dzwoniłyśmy do czytelników, którzy zostawili nam swoje numery telefonów. Chciałyśmy, aby jak najwięcej osób oddało zaległe książki przed tym, jak przekażemy listy dłużników firmie windykacyjnej - mówią bibliotekarki z osiedlowych bibliotek.

Koniec czekania. Listy dłużników w tym tygodniu już trafiły do windykatorów. I teraz opornymi zajmie się komornik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny