W tajemnicy rozesłały e-maile do firm z prośbą o pomoc.
Potrzebujemy farby do ścian, żeby nie było tu tak smutno, nowych grzejników, dywanu albo wykładziny. Chciałybyśmy jeszcze zainstalować daszek nad wejściem, urządzić toaletę i zainstalować windę - snują plany Zosia i Agnieszka, wolontariuszki ze Stowarzyszenia "Jeden Świat".
Stowarzyszenie skupia rodziców dzieci z zespołem Downa. Rodzice wymieniają się doświadczeniami, wspierają się, organizują zajęcia dla dzieci oraz sobie - spotkania ze specjalistami. W opiece nad niepełnosprawnymi dziećmi pomagają im wolontariusze. Takimi właśnie wolontariuszkami są Zosia-Ola i Agnieszka Tucholskie. Są córkami przewodniczącej stowarzyszenia i siostrami Małgosi z zespołem Downa.
- Pomagamy w zajęciach, opiekujemy się dziećmi - mówią dziewczynki. - Pomagamy jak umiemy, choć naprawdę dopiero się tego uczymy. Pomagamy w czasie roku szkolnego, kiedy tylko są spotkania terapeutyczne. I pomagamy na wyjazdach.
Agnieszka współorganizowała występy w Tczewie, opiekowała się rekwizytami i małą Amelką, a Zosia-Ola występowała z dziećmi.
Od samego początku stowarzyszenie ma kłopoty lokalowe. Wynajmuje pomieszczenia w osiedlowym klubie Kaktus, na preferencyjnych warunkach ma dwa malutkie pokoiki w piwnicy. Od sierpnia większe pomieszczenia stowarzyszenie dostało od przedszkola nr 79 przy ul. Konwaliowej.
- Super, ale trzeba je wyremontować. Nie ma tam łazienki, ściany na korytarzu są odrapane, podłoga betonowa. W salach jest troszkę lepiej, ale też na betonie leży tylko gumoleum i jest zimno, więc przydałaby się cieplejsza podłoga, bo dzieci ćwiczą i siadają na to gumoleum - mówią Zosia i Agnieszka.
Potrzebny jest też schodołaz, czyli taka miniwinda, żeby niepełnosprawne dzieci łatwo mogły się dostać do lokalu w piwnicy. No i toaleta. Bo trzeba do niej chodzić przez ulicę, do starych pomieszczeń stowarzyszenia.
- Przydałaby się też kuchenka, żeby dzieci mogły na przykład piec ciasteczka. Muszą uczyć się przecież samodzielności - dodaje Zosia-Ola.
Niestety, na to rodzice na razie nie mają pieniędzy. Dziewczynki chciały więc zrobić im niespodziankę.
- Na pięciolecie istnienia i na święta Bożego Narodzenia - tłumaczą.
Dlatego wzięły adresy ze skrzynki mamy, trochę pogrzebały w Internecie i porozsyłały po firmach e-maila z prośbą o pomoc.
- Na razie dostałyśmy tylko jedną odpowiedź. Ze Szwajcarii. Chcieli nam przysłać ubrania. A tego nie potrzebujemy - mówią. - Jednak cały czas mamy nadzieję, że nasz plan się uda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?