Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hospicjum dla dzieci

Marta Romańczuk [email protected] tel. 085 748 95 11
Szpital, nawet jeśli są w nim najlepsze warunki, nie zastąpi dziecku domu. Hospicjum jest bardzo potrzebne.
Szpital, nawet jeśli są w nim najlepsze warunki, nie zastąpi dziecku domu. Hospicjum jest bardzo potrzebne. fot. Wojciech Oksztol
Białystok ma mieć hospicjum domowe dla dzieci. Już wszystko jest. Oprócz pieniędzy.

Miejscem dziecka jest dom. Zwłaszcza gdy już wiadomo, że nie potrafimy poradzić sobie z jego chorobą - mówi Katarzyna Muszyńska-Rosłan, lekarz onkolog.

W domu każdy czuje się swobodniej niż w obcym miejscu, w szpitalu - uważa Karolina. Ma 16 lat. Cztery lata temu wykryto u niej guza na żebrach. Skończyła leczenie trzy lata temu. Teraz wróciła do kliniki onkologii w białostockim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Choroba znów dała o sobie znać.

- W domu można częściej spotykać się ze znajomymi. No i jedzenie jest lepsze - dodaje Łukasz. W 2003 roku zachorował na białaczkę. Zwalczył ją. Teraz znów ma problemy onkologiczne - wykryto u niego guz rdzenia kręgowego.

Ale nie wszystkie dzieci wygrywają z chorobą. Dla tych, które nie mają już szans na wyleczenie, ma powstać w Białymstoku hospicjum domowe.

- Po co dziecko narażać jeszcze na nieprzyjemne doznania: pobyt w szpitalu, z daleka od domu, rodziny - mówi Katarzyna Muszyńska-Rosłan. - Ono powinno być w domu.

I właśnie dzięki hospicjum domowemu ciężko chore dziecko mogłoby przebywać w domu. Przyjeżdżaliby do niego specjaliści: lekarz, pielęgniarka, rehabilitant. Ma być także zatrudniony psycholog, pedagog.

Pomoc otrzymają nie tylko dzieci z nowotworami. - Tych będzie kilkoro w roku. Dzieci wymagających opieki hospicyjnej jest dużo więcej - mówi Katarzyna Muszyńska-Rosłan.

- Przede wszystkim myślimy o dzieciach z zespołami genetycznymi, z tak zwanymi schorzeniami ograniczającymi życie - wymienia Elżbieta Solarz, pomysłodawca idei hospicjum. - To są choroby, które są odpowiednikiem Alzheimera u dorosłych.
Opiekę miałyby również dzieci z nieoperacyjnymi wadami serca czy po wypadkach. Wsparcie psychiczne otrzymywaliby też rodzice, rodzeństwo.

Jest już lokal przy ulicy Wasilkowskiej, wyposażenie, sprzęt, nawet dwa samochody. Ale bez pieniędzy na utrzymanie hospicjum ruszyć nie może. A o nie najtrudniej. - Musimy mieć fundusze minimum na dwa lata - podkreśla Katarzyna Muszyńska-Rosłan. Nie może być tak, że ruszymy, a po trzech miesiącach lub po roku zabraknie nam funduszy.

Hospicjum liczy na pieniądze przekazywane z jednego procenta podatku. Bo powstaje ono na bazie Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci z Chorobami Rozrostowymi, które jest organizacją pożytku publicznego. Została też powołana Fundacja "Pomóż im" na rzecz hospicjum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny