Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80 medyków na lodzie

Marta Romańczuk
Miejsc na specjalizacjach jest bardzo mało. Trzeba mieć świetne wyniki, żeby się dostać - mówią Basia i Maciek, studenci białostockiej Akademii Medycznej.
Miejsc na specjalizacjach jest bardzo mało. Trzeba mieć świetne wyniki, żeby się dostać - mówią Basia i Maciek, studenci białostockiej Akademii Medycznej. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Studiowałeś sześć lat medycynę, zdałeś egzamin lekarski? Marzysz, żeby zostać kardiologiem, kardiochirurgiem, ginekologiem czy okulistą? Nic z tego.

Nie ma miejsc na tych specjalizacjach.

Chirurgia dziecięca, plastyczna, psychiatria dziecięca, ortopedia. To też specjalizacje, o których świeżo upieczeni absolwenci medycyny mogą pomarzyć. O wielu innych również. Powód? Ministerstwo Zdrowia nie przyznało ani jednego miejsca w naszym województwie na rozpoczęcie tych specjalizacji.

I tak, na około 120 absolwentów białostockiej Akademii Medycznej, którzy teraz zdali Lekarski Egzamin Państwowy, tylko 44 ma szanse na tak zwane rezydentury. Dzięki nim w ciągu pięciu lat nauczą się zawodu w szpitalach. I dostaną pensje. Płaci Ministerstwo Zdrowia.

- Dla większości z nas to jedyna szansa na znalezienie pracy - mówi Karol, młody lekarz.

Dostaną się ci, którzy najlepiej zdali egzamin lekarski. Co zrobią pozostali? - Muszą mieć bogatą rodzinę - ocenia prof. Lech Chyczewski, rzecznik białostockiej Akademii Medycznej.

Bo mogą robić specjalizację, ale bez wynagrodzenia. Albo czekać rok. Aż pojawią się nowe listy.

Marzenia się nie liczą

- Studia, staż, LEP, a później okazuje się, że nie ma miejsca na rezydenturze - skarżą się Adrian, Iwona i Ula z IV roku medycyny.

Zresztą i ci, którym się poszczęści, niekoniecznie trafią na wymarzony oddział.

- Nie mamy wyjścia. Wybieramy te specjalizacje, na których są miejsca. A nie te, w których chcemy pracować - mówi Iwona z IV roku medycyny.

W tym roku mogą zacząć kształcić się na anestezjologów, lekarzy rodzinnych, specjalistów chorób wewnętrznych czy psychiatrów. Pojedyncze miejsca - jedno, dwa - są też m.in. na chirurgii ogólnej, neurochirurgii, dermatologii, chorobach zakaźnych, urologii, rehabilitacji, radioterapii onkologicznej czy pediatrii.

- Co ma robić młody lekarz bez specjalizacji? Właściwie nic. Może zatrudnić się tylko w szpitalu, w którym zupełnie nie ma kto pracować - przyznaje prof. Jan Stasiewicz, przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku.

- Boimy się, że po tylu latach ciężkiej nauki zostaniemy bez pracy. Nawet nie otworzymy prywatnego gabinetu. Kto do niego przyjdzie? - zastanawia się Magda z III roku medycyny.

Kardiolog? Może za rok

- Na liście znalazły się zaledwie trzy miejsca na stomatologii zachowawczej i jedno na dziecięcej. O ortodoncji, protetyce, chirurgii stomatologicznej czy periodontologii można zapomnieć. A to dobrze płatne specjalizacje - skarży się w liście do redakcji młody stomatolog.

Najgorzej, że ani jednego miejsca nie ma na specjalizacjach bardzo potrzebnych.

- Kardiologii i kardiochirurgii. Choroby z tej dziedziny są przecież główną przyczyną zgonów. I te długie kolejki do specjalistów - mówi prof. Jan Stasiewicz. - Nie ma rezydentur na okulistyce. A jakie kolejki w przychodniach...

Brak miejsc to kłopot nie tylko lekarzy, ale i pacjentów.

- Po latach to odczujemy - uważa prof. Stasiewicz.

Starsi lekarze przecież odejdą. Kto ich zastąpi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny