Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć za kromkę chleba

Marta Chmielińska [email protected]
Egzekucja Lidii i Konstantego Barmutów. Na ziemi widoczny ranny pantofel kobiety, który spadł jej z nogi w czasie kaźni. Według wspomnień Olgi Szurkowskiej leżał on w tym miejscu bardzo długo po egzekucji. Później wiatr zniósł go na brzeg jezdni.
Egzekucja Lidii i Konstantego Barmutów. Na ziemi widoczny ranny pantofel kobiety, który spadł jej z nogi w czasie kaźni. Według wspomnień Olgi Szurkowskiej leżał on w tym miejscu bardzo długo po egzekucji. Później wiatr zniósł go na brzeg jezdni.
Miejsce przy białowieskiej cerkwi, tuż u zbiegu ulic Waszkiewicza i Sportowej wiele lat po wojnie wciąż przywołuje koszmarne wspomnienia. Odbyło się tu 10 publicznych egzekucji - zamordowano 90 osób.

Pierwsze szubienice " stanęły" w tym miejscu 12 sierpnia 1942 roku. Nikt ich specjalnie nie budował - do słupów elektrycznych przybito kawałki desek i do nich przywiązano powrozy z pętlami. W czasie tej pierwszej egzekucji zginęło małżeństwo - Konstanty i Lidia Barmutowie. Oboje mieli po 30 lat i mieszkali z dwoma małymi córeczkami na stacji kolejek leśnych w Nieznanym Borze. Ich mieszkaniem był jeden z dwóch stojących na stacji kolejki wagonów mieszkalnych. Otoczenie ze wszystkich stron lasami pozwalało Barmutom na udzielanie pomocy sowieckim partyzantom. Ta zwykła chęć niesienia pomocy stała się ich zgubą. Wydał ich schwytany przez Niemców sowiecki oficer, ukrywający się dotąd w Puszczy Białowieskiej i korzystający z pomocy Konstantego i Lidii.

Pożegnali się pocałunkiem

Tego feralnego letniego dnia do Nieznanego Boru pociągiem składającym się z czterech wagonów przyjechali żandarmi niemieccy i oddziały specjalne. Zabrali Barmutów, pozostawiając ich dzieci bez opieki. Po przyjeździe do Białowieży Niemcy rozkazali stanąć im na wózku pod szubienicami. Kierujący egzekucją Amtskomisarz zatrzymał przechodzącego drogą człowieka i próbował groźbami zmusić go do nałożenia nieszczęśnikom pętli na szyje. Jan Kozak - bo tak ów człowiek się nazywał - odmówił wykonania polecenia. Zrobił to komendant policji pomocniczej - Kosychin. Po egzekucji ciała Barmutów pozostawiono na szubienicach przez kilka dni, następnie zakopano na miejscowym cmentarzu.

Egzekucje musieli oglądać dorośli i dzieci

Znamienny jest fakt, że za każdym razem Niemcy spędzali mieszkańców Białowieży na miejsce egzekucji. Wypędzano ludzi z domów, aby przyglądali się mękom ofiar. Egzekucję Barmutów zapamiętał i odtworzył Antoni Kowalczuk z Białegostoku:

" ...w letni poranek 1942 roku (...) sołtys powiadomił wszystkich mieszkających w pobliżu Domu Rezerwisty, gdzie mieściło się kino, aby na polecenie władz niemieckich stawili się tam. Gdy przybyłem, ze zdziwieniem zobaczyłem deskę przybitą na słupach elektrycznych (słup i podpora) i dziwną furmankę, jakby z pomostem. Zgromadzonych przeszył jęk, gdy miejsce to obstawili uzbrojeni po zęby hitlerowcy. Z miejsca gdzie przetrzymywano, niejednokrotnie bez żadnego powodu ludzi (...) w szpalerze umundurowanych zbirów przyprowadzono małżeństwo z okolicznej kolonii. Doprowadzono ich pod ową deskę, furmanka też tam podjechała i kazano na nią wejść. Żandarm założył im pętlę na szyję. Chwilę stania na platformie wykorzystali, by się pożegnać przez pocałunek, bo ręce mieli związane. Przeszedł przeze mnie prąd. Furmanka odjechała, małżeństwo zawisło. Zwłoki tych męczenników wisiały prawie dwie doby. Pilnowali ich miejscowi żandarmi.

Na białowieskich drzewach stracono 90 osób

Następna egzekucja publiczna w tym samym miejscu miała miejsce 9 września 1942 roku. Tym razem Niemcy powiesili 18 osób pochodzących ze wsi Królowy Most, Kamieniuki i Brodzicze. Ciała wisiały na szubienicach przez kilka dni zanim pozwolono je pochować na cmentarzu. Tym razem szubienice umieszczono na drzewach rosnących przed cerkwią. Kolejne egzekucje miały miejsce 19 października 1942 roku ( powieszono wówczas 13 osób z Policznej, Łuki, Kruhłego, Wołkostawca, Rogacz, Kruszewa i Dubin), 7 listopada (11 osób z Białego Lasku, Gnilca Czerlonki i Starzyny), 21 listopada (8 osób z Opaki Dużej, Szczytów i Kruhłego), 22 grudnia (20 osób z Krzywca, Lewkowa Starego i Siemianówki). W roku następnym miały miejsce jeszcze cztery egzekucje: 14 stycznia (17 osób z Masiewa, Koweły, Bachur, Długiego Brodu, Starzyny), 1 lutego ( 24 osoby z Usnarszczyzny, Chrabostówki, Kamienia, Wieżanki, Treszczotek, Kolonii Wólki), w kwietniu (13 osób z Kojłów, Dziękoni, Dubicz, Pokaniewa, Zambrowa) i 17 września (3 osoby z Kuraszewa i Hajnówki).

W sumie w Białowieży koło cerkwi miało miejsce 10 publicznych egzekucji. Zamordowano w ten sposób 90 osób. Według Waldemara Monkiewicza ofiar było 129, w tym pięć nieletnich i 15 kobiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny