Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To wielka tragedia

Jarosław Sołomacha
Białostockie biuro Polonii Transport mieści się w jednym z niewielkich lokali w budynku białostockiego dworca
Białostockie biuro Polonii Transport mieści się w jednym z niewielkich lokali w budynku białostockiego dworca
Kierowcom Polonii Transport, do której należał rozbity wczoraj pod Dunkierką autokar, zdarzało się prowadzić po pijanemu.

Tak było w czerwcu w Łomży.

Środa, godzina 12. W białostockim biurze Polonia Transport z Zamościa nie widać klientów.

Ich autokar na Wyspy Brytyjskie odjechał o 3. Następny za 24 godziny. Tylko w niedziele i w poniedziałki nie ma kursów.

Większość z Podlasian wyjeżdża do Londynu. Ale zdarzają się także osoby podróżujące do Szkocji czy Irlandii. Z usług białostockiego oddziału firmy tygodniowo korzysta około 200 osób.

O wypadku pod Dunkierką pracownicy firmy dowiedziały się tuż przed naszym przyjściem. - Stała się tragedia - przyznaje jedna z nich.

Pracownice mówią, że na razie nie odczuły spadku zainteresowania wśród podróżnych. - Klientów przychodzi tyle samo, co zwykle - twierdzą.

Więcej informacji nie chcą udzielać. Nie godzą się na zdjęcie. Odsyłają do centrali w Zamościu.

Było wiele skarg

Ta zapewnia, że autokar był sprawny. Wstępnie potwierdza to francuska policja. Ale generalny inspektor transportu drogowego Paweł Usidus przyznaje, że już wcześniej było wiele skarg na przewoźnika. Także w tym roku słyszał historie pasażerów, którzy skarżyli się na przemęczonych kierowców. Twierdzi, że od 2004 roku przewoźnika ukarano grzywnami aż cztery razy.

Z ostatniej kontroli, którą przeprowadzono na przełomie lipca i sierpnia, wynika, że przewoźnik nagminnie fałszował dokumenty związane z czasem pracy kierowców.
Upojna noc w hotelu

Z innej, tej najgorszej, strony kierowcy Polonia Transport dali się poznać podlaskim policjantom. W Łomży został zatrzymany autokar firmy, który wyruszył do Londynu z Białegostoku. Jego kierowca był nietrzeźwy. Miał 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Zmiennik był jeszcze bardziej pijany. Alkomat wykazał blisko 3,5 promila.

Obaj kierowcy dzień wcześniej przyjechali z Zamościa do Białegostoku. Noc spędzili w hotelu. Nad ranem wyruszyli w trasę. Z białostockiego dworca zabrali dwóch pasażerów. Po drodze mieli dosiadać się kolejni.

Następnym przystankiem była Łomża. Tam wsiadła kobieta. To ona zadzwoniła na policję. Chwilę później autokar został zatrzymany. Pasażerowie nie mieli zapewnionego dalszego transportu. Musieli zrezygnować z podróży.

Prowadzący stracił prawo jazdy. Drugi kierowca nadal jeździ w firmie. Ale, jak się dowiedzieliśmy w jej centrali w Zamościu, nie kierował autokarem, który się rozbił.

Wyjechał za wcześnie

Cztery dni po tym zdarzeniu inspektorzy transportu drogowego sprawdzili inny autobus firmy.

- Kierowca był trzeźwy. Stan techniczny i czas pracy również były w porządku - mówi Waldemar Dobrzyniewicz, zastępca wojewódzkiego inspektora transportu drogowego w Białymstoku.

Ale autokar jednak jechał niezgodnie z rozkładem. - Z Białegostoku wyjechał cztery godziny za wcześnie - dodaje Dobrzyniewicz.

W tej sprawie ciągle trwa postępowanie administracyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny