Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nic nie robili i zarobili

Agnieszka Kaszuba
Janusz Krzyżewski: pobory za styczeń - 23,3 tys. zł, pobory za luty - 8 tys. zł, odprawa - 18,7 tys. zł, ekwiwalent za urlop - 34,5 tys. zł
Janusz Krzyżewski: pobory za styczeń - 23,3 tys. zł, pobory za luty - 8 tys. zł, odprawa - 18,7 tys. zł, ekwiwalent za urlop - 34,5 tys. zł
Prawie 100 tysięcy złotych z budżetu Podlasia wypłacono byłym członkom zarządu województwa za niewykorzystane urlopy.

W sumie za niecałe dwa miesiące tego roku, kiedy był już nowy sejmik, otrzymali niemal 350 tysięcy złotych!

To niezgodne z prawem - mówi o "chomikowaniu" przez kilka lat urlopów Piotr Latała z Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku. - Każdy pracownik musi wykorzystać urlop na bieżąco, najpóźniej do końca marca następnego roku.

Dodaje jednak, że jeśli pracodawca dopuścił do takiej sytuacji, że pracownicy gromadzą urlopy, to musi wypłacić za nie ekwiwalent.

Eksmarszałek zapracowany

Janusz Krzyżewski, były marszałek województwa, miał 63 dni niewykorzystanego urlopu. W zamian za to otrzymał 34,5 tysiąca złotych.

- Nie liczyłem, ile dni mi zostało, ani ile pieniędzy otrzymam w zamian - tłumaczy się Janusz Krzy-żewski. - A na urlop mogłem chodzić z rzadka, ewentualnie na kilka dni. Ostatnio na takim dłuższym urlopie byłem może w 2003 lub 2004 roku.

Ale to nie wszystko, co dostał były marszałek. Otrzymał także odprawę w wysokości 18,7 tys. zł, pobory za styczeń i luty, w tym także "trzynastkę". W sumie prawie 84,5 tys. zł brutto, czyli do kieszeni około 58 tys. zł.

Tyle nas kosztował były zarząd

Tyle nas kosztował były zarząd

pobory za styczeń - 109,3 tys. zł
pobory za luty - 34,3 tys. zł
odprawy - 93,6 tys. zł
ekwiwalenty za urlopy - 97,4 tys. zł
W sumie ponad 335 tys. zł

Ostatni rok bez urlopów

Niewiele mniej otrzymali koledzy Krzyżewskiego z zarządu województwa. Oni też niemal nieustannie pracowali. Szczególnie w ostatnim roku urzędowania.

- Nazbierało się mnóstwo spraw. Było wiele zadań. Po prostu w zeszłym roku nie było czasu na urlop. No a w tym, przez te dwa miesiące, trudno byłoby go wykorzystać - twierdzi Jan Syczewski, były członek zarządu województwa. Miał aż 31 dni zaległego urlopu, czyli w ciągu dwóch ostatnich miesięcy mógłby w pracy nie pojawiać się wcale. Wtedy urząd marszałkowski zaoszczędziłby pieniądze.

Karol Tylenda również nie lubił leniuchować. Miał aż 46 dni urlopu, za które otrzymał dodatkowo 18,5 tys. zł. - Wdrażaliśmy unijne programy, pracowaliśmy nad lotniskiem. W ciągu ostatnich dwóch lat naprawdę nie było czasu - skarży się Karol Tylenda.

Równie zapracowany był Krzysztof Tołwiński, który za niewykorzystane 40 dni urlopu dostał 19 tysięcy złotych. Najwięcej wypoczywał natomiast Jan Kamiński. Zostało mu "zaledwie" 25 wolnych dni, za które dostał 12 tys. zł.

Tak wybierali
- Musieliśmy wypłacić pieniądze marszałkom - zapewnia komisarz województwa Jarosław Schabieński.
Trzeba też dodać, że w ciągu dwóch miesięcy, członkowie zarządu zarobili po kilkadziesiąt tysięcy złotych, mimo że nie podejmowali żadnych ważnych decyzji. Co więcej, jako radni sejmiku województwa wybierali bezskutecznie nowy zarząd. Im dłużej go nie było, tym dłużej otrzymywali swoje pensje. Gdyby wybrano zarząd przed styczniem 2007 roku, żaden z marszałków nie otrzymałby ani pensji, ani "trzynastki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny