Pomysłodawcy głosowania zapewniali, że jego przeprowadzenie razem z wyborami do sejmiku obniży koszty referendum. Dziś już wiadomo, że tak nie będzie. Okazało się, że głosowania referendalnego nie przeprowadzi Państwowa Komisja Wyborcza, a podlaski urząd marszałkowski. Wyda na to pieniądze z budżetu województwa. Opozycja idzie dalej i mówi, że za te dwa miliony złotych PiS robi sobie kampanię przed wyborami do sejmiku.
- Będziemy prowadzić kampanię referendalną, ale będzie ona informacyjna i nie można jej łączyć z wyborczą - zapewnia Mariusz Kamiński, członek zarządu podlaskiego PiS.
- Mam przed sobą ponad 50 tysięcy głosów za tym referendum, więc nie mogę ich zlekceważyć - dodaje Jarosław Schabieński, który pełni obowiązki samorządu województwa. - Jeszcze w tym tygodniu w imieniu sejmiku zdecyduję o referendum. Na ten cel są pieniądze w rezerwie budżetowej.
Przypomnijmy, że dwa miliony złotych to niemal połowa tego, ile w tegorocznym budżecie województwa przeznaczono na wszystkie inwestycje drogowe.
Robert Tyszkiewicz, szef podlaskiej PO, uważa, że głosowanie to zbędny wydatek. - Referendum nie ma żadnej mocy wiążącej, a przy niskiej frekwencji nie będzie nawet reprezentatywne - wyjaśnia.
PiS odpiera zarzuty. - Frekwencja może sięgać nawet 30 procent. A Podlasianie mają prawo pokazać swój sprzeciw wobec działań komisarza unijnego - odpowiada Kamiński.
Bruksela uznała, że budowa obwodnic Augustowa i Wasilkowa narusza unijne prawa ochrony przyrody. 21 marca sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?