Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starczy na wódkę

Maciej Gryguc
Ponad sześć lat oczekiwali na swoje wypłaty byli pracownicy zakładów bawełnianych "Narew” w Łomży
Ponad sześć lat oczekiwali na swoje wypłaty byli pracownicy zakładów bawełnianych "Narew” w Łomży
Wypłata od syndyka. Z rozczarowaniem, a nie radością, przyjęli należne pieniądze byli pracownicy zakładów bawełnianych "Narew" w Łomży

Sto złotych - nie może uwierzyć w zawartość koperty mężczyzna w brązowej kurtce. - To ja więcej noszę normalnie przy sobie. Przed chwilą opuścił biuro syndyka dawnych zakładów bawełnianych "Narew" w Łomży. Otrzymał tam zapłatę za ostatni okres pracy w upadających zakładach. Podobnie jak inni, tylko 40 procent tego, co naprawdę zarobił.

Łomżyńska "Bawełna" była przez lata jednym z głównych pracodawców w mieście. Ku upadkowi zaczęła chylić się w latach 90., gdy otwarcie granic dla tanich tkanin z Chin zaczęło szkodzić polskim zakładom włókienniczym. Podejmowane były próby ratowania przedsiębiorstwa. Udało się m. in. zdobyć kontrakty na produkcję materiałów mundurowych. Za późno. Koniec XX wieku oznaczał również koniec zakładu.

W ostatnim okresie działalności w "Narwi" zatrudnionych było około 300 osób. Pracowali za 100-200 złotych wypłacanych co jakiś czas.

- Szkoda nawet gadać - mówi Kazimierz Duda, który przepracował w zakładzie 19 lat.

Jego kolega Lech Kowalewski wyliczył, że zaległa pensja wynosić powinna 3600 złotych. Dostanie 1400. Halina Baranowska w kolejce do biura syndyka ustawiła się na kilka godzin przed wyznaczonym terminem. Wyszła z kwitkiem. - Nie ma mnie na liście - wzdycha.

Mężczyźni reagują gwałtowniej, choć niektórzy wychodzą z kopertami. - To chyba tylko na gorzałkę na święta - mówi jeden z nich.

Wysokość wypłat dla byłych pracowników "Bawełny" zależała od kwoty, za jaką syndykowi uda się sprzedać resztki majątku przedsiębiorstwa. Waldemar Piceluk ogłaszał przetarg kilka razy. Bez skutku. Oferty były symboliczne, a rada wierzycieli uznała, że satysfakcjonująca będzie kwota nie mniejsza niż 2,5 miliona złotych.

Dopiero kilka miesięcy temu znaleźli się kupcy na dawne hale i tereny przedsiębiorstwa. Dali dokładnie tyle, ile oczekiwali wierzyciele. Ale to oznacza, że nawet ci z "pierwszej grupy", do której należą także pracownicy, nie dostaną swoich pieniędzy w całości. Na to potrzebne byłyby ponad 4 miliony.

Zdzisław Kisiel (18 lat w "Bawełnie") i jego koledzy uznali w końcu, że szkoda nerwów. Z firmą i pieniędzmi zdążyli się już wiele razy pożegnać.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny