Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zawsze wszystko wychodzi. Jak w życiu

Redakcja
Kurier Poranny: Panie premierze, niedawno w Gdańsku powiedział Pan, że nie będzie już nigdy współpracował z ludźmi o marnej reputacji. Kilka dni temu Prawo i Sprawiedliwość wróciło do koalicji z Samoobroną. Nie pozostał niesmak? Jarosław Kaczyński, premier RP: Ja nie chcę personifikować tego określenia, z nikim nie rozmawiałem o tym, o kim myślałem, wypowiadając te słowa. Przewidywaliśmy, że wybory w tej chwili, po - nie ma co kryć - niekorzystnej dla nas aferze doprowadziłyby albo do pata, albo do władzy PO-SLD. A to - uważamy - nie byłoby dobre dla Polski. Platforma, która charakteryzuje się wścieklizną polityczną i SLD, którego kwalifikacje do sprawowania władzy już zdążyliśmy poznać, nie byłyby dobrym rozwiązaniem. Poza tym uważamy, że koalicja PiS-Samoobrona-LPR może jeszcze zrobić wiele dobrego. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że będzie to koalicja bardzo trudna. Postanowiliśmy jednak posuwać polskie sprawy do przodu. A że kiedyś chcieliśmy robić to inaczej... To tak, jak w życiu, nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak to się sobie zaplanowało.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości powrót do koalicji tłumaczyli działaniem dla dobra kraju. Czy PiS byłoby kiedykolwiek skłonne - po wyborach, które w bliższej czy dalszej przyszłości i tak nadejdą - dla dobra kraju powrócić do rozmów koalicyjnych z Platformą Obywatelską?

- Wpolityce bardzo rzadko wypowiada się słowo "nigdy". Ale to wymagałoby zmiany nastawienia Platformy. Ta partia nas traktuje nieporównanie gorzej niż kiedykolwiek traktowała SLD. Bez najmniejszego uzasadnienia oskarża nas, na każdym kroku obraża. Przy tym poziomie agresji, którą senator Ryszard Legutko określił jako wściekliznę polityczną, to jakakolwiek rozmowa o koalicji jest niemożliwa. Trzeba też sobie jasno powiedzieć: gdy ktoś kogoś przez rok bez przerwy obraża, to musi liczyć się z tym, że stosunki - kiedyś dobre - pogorszą się i trudno będzie je odbudować. Platforma musiałaby bardzo zmienić swój stosunek do rzeczywistości, jeśli chciałaby być naszym partnerem.
W jednym ze swoich tekstów w "Polityce" Janina Paradowska napisała, że PiS zależy na utrzymaniu się przy władzy do wiosny. Jej zdaniem, kiedy PiS przeprowadzi zmiany w Trybunale Konstytucyjnym i zmieni prezesa NBP, nie będzie już tak zabiegało o większość w Sejmie i zgodzi się na jego rozwiązanie...

- Rzeczywiście, zmiany w Trybunale Konstytucyjnym są w naszym przekonaniu konieczne. Ale zaproponowaliśmy do jego składu takich prawników, co do których kwalifikacji nikt nie może mieć ani zastrzeżeń, ani wątpliwości co do ich moralnego przygotowania do pełnienia tej funkcji. Potrzebna jest też zmiana szefa NBP. Jeśli dojdzie do tych zmian, to będziemy żyli w innym kraju. My jesteśmy bardzo zdeterminowani, żeby tych zmian dokonać, ale to nie oznacza, że chcemy wiosną przeprowadzić nowe wybory. Jeżeli koalicja będzie działała przyzwoicie, to wybory mogą być za trzy lata.
A czy PiS nie zagubiło się trochę w odgrzebywaniu spraw sprzed kilkunastu lat? Opozycja zarzuca Prawu i Sprawiedliwości, że w tych wszystkich awanturach zapomina o państwie...

- To klasyczny zarzut, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jeszcze rok temu stopień absorpcji środków europejskich był na poziomie zaledwie czterech procent, teraz jest pięć razy wyższy. Przeprowadzamy reformę wymiaru sprawiedliwości, jest próba przywrócenia porządku w szkołach, elementów wychowania patriotycznego. Jest przygotowany pierwszy etap reformy finansów publicznych. My robimy w wielu dziedzinach bardzo dużo. Oczywiście nie realizujemy programu Platformy Obywatelskiej, która przede wszystkim chciała dokonać wielkich cięć w sferze socjalnej. My tę drogę uważamy za niedobrą, czy zgoła zgubną. Sytuacja w Polsce od dawna nie była tak dobra, jak w tej chwili. To jednak nie oznacza, że jest znakomita, bo jeśli dzisiaj mamy bezrobocie na poziomie 15 procent, to jest ono o 12 procent za wysokie.
Ale eksperci zwracają uwagę, że polska polityka zagraniczna powoduje, że Polska nie jest dobrze odbierana w świecie. W czasie, kiedy w naszym kraju trwała awantura polityczna, kontakty między sobą - i nad naszymi głowami - zacieśniały Berlin i Moskwa. - U nas starcie trwało kilka tygodni, nieporównanie krócej niż po wyborach w Niemczech. Można powiedzieć, że kiedy tam było starcie, to Polska robiła coś przeciwko Niemcom. To jest całkowicie niewłaściwe rozumowanie, szukanie za wszelką cenę kija na nas. W tej chwili stosunki rosyjsko-niemieckie są rzeczywiście bliskie, chociaż po zamordowaniu dziennikarki Anny Politkowskiej uległy ochłodzeniu. Ale my na to wszystko mamy bardzo ograniczony wpływ. My ani ropy, ani gazu w wielkich ilościach nie mamy. A Niemcy poszukują dostaw i uważają, że umacnianie stosunków z Rosją jest politycznie dla nich korzystne. Angela Merkel ma swoją koncepcję, którą próbuje zrealizować. Nie ma co przeczyć, że z polskiego punktu widzenia jest to koncepcja dosyć trudna. Będziemy musieli bardzo się starać, żeby w tej sytuacji obronić swoje interesy. Ale będziemy to robić.
Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny