Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci są pijane

Monika Rosmanowska
Kraty w oknach, pasy przy łóżkach, w powietrzu zapach alkoholu i spoconych ciał. Dwunastoletnie dzieci trzeźwieją w kilkuosobowych salach. Nawet dziewczynki mają dwa, a nawet trzy promile.

Wczoraj prokuratura ujawniła porażające dane. Rocznie do naszej "wytrzeźwiałki" trafia ponad dwustu młodych ludzi. Dzieci w białostockiej izbie są agresywne i oczywiście kompletnie pijane. Co powinni zrobić dorośli? Czy można temu zaradzić? Zapowiedzi są szumne.
- Rozpoczynamy długą walkę z pijanym nieletnimi. Będziemy surowo karać dorosłych, którzy rozpijają dzieci - mówi Sławomir Luks, szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.

Nie pierwszy raz...
Rekordzistką jest trzynastolatka z Suwałk. W tym roku już trzykrotnie spędziła noc w izbie wytrzeźwień.
Czy można być tak pijanym, aby pomylić szkołę i pójść do innej? Można. Takie wezwanie dostała policja z białostockiego liceum. Chłopak najpierw nabrudził na korytarzu szkoły, do której zabłądził, potem zwymyślał jej dyrektorkę. Jak wytrzeźwiał, z izby odebrali go rodzice.
- Pijany czternasto czy piętnastolatek krzyczy, przeklina, często grozi samookaleczeniem. Upija się jak dorosły i tak samo się zachowuje - pracownicy izby już się przyzwyczaili. - Tylko na drugi dzień jest inaczej, bo nie możemy go wypuścić. Przychodzą po niego rodzice. Nikt się nie wstydzi - ani on, ani rodzice. Takie to obojętne. Może dlatego, że to już nie pierwszy raz...
- Co miesiąc trafia do nas około dwudziestu osób. Często nawet dwukrotnie. Głównie są to chłopcy. Oni są bardziej agresywni. To przykre, ale mnie już nic nie zdziwi - mówi spokojnie Ryszard Jodłowski, dyrektor białostockiej izby wytrzeźwień.
Również ubiegły weekend był podobny. Nocowało dwóch chłopaków.
- Policja przywozi całe grupy. Prosto z libacji - zwraca uwagę Jan Sawa, lekarz. - Kim są? Często to wychowankowie domów dziecka czy pobliskiego pogotowia opiekuńczego. Nie ma miesiąca, żeby nie trafiło do nas dwóch czy trzech delikwentów z Orlej. Ale są i ci z "porządnych" rodzin - dodaje.

Po spirytus na melinę
- Jesteśmy przerażeni, że tylko w pierwszym półroczu tego roku na terenie działania białostockiej prokuratury apelacyjnej policja zatrzymała 781 pijanych nieletnich. W samym okręgu białostockim było ich ponad 160, zaś do białostockiej izby wytrzeźwień trafiło ponad 100 takich osób. Skala zjawiska jest większa niż się spodziewaliśmy - wylicza Sławomir Luks, szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
Ale nie tylko liczby mogą przerazić. Suwalscy prokuratorzy w jednej z miejscowych szkół odwiedzili dziesięciolatków. Na pytanie, kto miał już styczność z alkoholem, w górę powędrowały wszystkie rączki.
- Dzieci opowiadały jak to mama wysyła je po spirytus na melinę, albo jak ojciec prosi o piwo, które kupują u zaprzyjaźnionego sprzedawcy. To jest straszne i musimy zacząć z tym walczyć - nie ma wątpliwości Hanna Kuźmińska z Prokuratury Rejonowej w Suwałkach.

Bez litości
Dlatego Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku zapowiedziała wczoraj, że będzie domagała się surowszych kar za przestępstwa związane ze spożywaniem alkoholu i używaniem narkotyków. Chce odbierać koncesje sklepom sprzedającym alkohol młodzieży i odbierać koncesje na prowadzenie działalności gospodarczej tym, którzy tolerują na przykład sprzedaż narkotyków w lokalu. Prokuratorzy mają też możliwość złożenia wniosku w sądzie o ograniczenie praw rodzicielskich w sytuacji, kiedy ojciec lub matka ułatwiają dzieciom dostęp do alkoholu.
- Będziemy postępować coraz drastyczniej. Może te liczby i przykłady, ujawnione, nagłośnione, doprowadzone do końca wyrokami skazującymi, wpłyną na wyobraźnię dorosłych - zapowiada Luks.

Opinia

Tomasz Korytko, psycholog: Młodzi piją, bo alkohol, a szczególnie piwo jest łatwo dostępny. Piją, bo w naszej kulturze poprzez alkohol rozwiązuje się wszelkie problemy. Często jest to ucieczka od rzeczywistości, od marazmu. Nie stwarza się też im alternatywy. Oni nie mają co ze sobą zrobić, więc piją. Zabiegani rodzice nie mają dla nich czasu. Dzisiejsza młodzież szybciej też dorasta, choć nie wiąże się to z dojrzałością emocjonalną. Oni chcą się czuć dorośli. Jeżeli chcemy z tym walczyć, to nie wystarczą jednorazowe akcje. Potrzebna jest zmiana myślenia. Aby mieć zdrową młodzież musimy mieć zdrowe rodziny. A do tego trzeba mądrej polityki prorodzinnej. Patologiom społecznym trzeba zapobiegać, a nie je leczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny