Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrać pacjentom, dać lekarzom

Anna Łubian
Podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek, mniej pieniędzy na leczenie - taki jest plan Ministerstwa Zdrowia. - Nie chcemy zabierać pieniędzy chorym - zarzekają się lekarze i szykują się do strajków.

Rząd gorączkowo poszukuje pieniędzy, żeby - zgodnie z obietnicą ministra Religi - od października podwyższyć pracownikom służby zdrowia pobory o 30 procent. Na samym Podlasiu potrzeba na to kilkadziesiąt milionów złotych. Pieniądze na ten cel mają pójść z rezerw Narodowego Funduszu Zdrowia. Wbrew zapowiedziom - żadnych dodatkowych z budżetu nie będzie: - My nie bierzemy pieniędzy z kosmosu. Te pieniądze albo pójdą na podwyżki, albo na leczenie - zdradza teraz Paweł Trzciński, rzecznik ministra zdrowia. Zarzeka się, że tegoroczne kontrakty lekarzy nie zostaną zmniejszone, ale na dodatkowe pieniądze pod koniec roku nie ma co liczyć.
W podlaskim oddziale NFZ już o tym wiedzą: - Ale konkretów spodziewamy się za kilka dni - mówi Jan Mirucki, rzecznik podlaskiego NFZ.

Będą protesty

Jak zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia komentują lekarze? - Takiego idiotyzmu w życiu nie słyszałem - mówi Ryszard Kijak, wiceszef Ogólnopolskich Związków Zawodowych Lekarzy. Podkreśla, że pracownicy służby zdrowia nie chcą niczego zabierać pacjentom. - Rząd proponuje nam cięgle dłubanie w tej samej kieszeni. A my od kilku miesięcy tłumaczymy mu, że trzeba znaleźć inne kieszenie. Jednak do tego trzeba zmienić cały system. A na to, jak na razie, nikt nie ma odwagi, ani pomysłu - mówi Ryszard Kijak.
Wczoraj w dwóch największych białostockich szpitalach - zespolonym i klinicznym - rozpoczęły się referenda strajkowe. - Mamy już dość obietnic bez pokrycia - mówi Alicja Hryniewicka, szefowa podlaskiego oddziału Ogólnopolskich Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych. - Chcemy podwyżek, ale nie kosztem pacjentów.

Będą kolejki

Dyrektorzy szpitali są załamani. Liczyli, że jak zawsze pod koniec roku dostaną dodatkowe pieniądze. - Dzięki którym mogliśmy rozładować największe kolejki - denerwuje się Bogusław Poniatowski, szef Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Dlatego przyjmowaliśmy więcej pacjentów, niż przewidywał kontrakt. Na przykład na badania na angiografie (dzięki nim można wykryć zmiany miażdżycowe - przyp. red.) już mamy przekroczony o 30-procent limit. Teraz nie mamy wyjścia, będziemy chorych odsyłać na później - zdradza dyrektor SPSK.
Bożena Grotowicz, szefowa szpitala w Bielsku Podlaskim dodaje: - Ale niektórych pacjentów nie można po prostu odesłać. Przyjmiemy ich, mimo że Fundusz nie zapłaci. W efekcie szpital wpadnie w problemy finansowe, co odbije się na pracownikach.
Pani Maria choruje na cukrzycę, często bywa u lekarzy. Popiera ich walkę o podwyżki: - Powinni dostawać cztery tysiące na rękę. To duży stres i duża odpowiedzialność - nie ma wątpliwości. Jednak kiedy słyszy, że za podwyżki zapłaci ona, bo będzie musiała dłużej czekać na wizytę u specjalisty, zaczyna się zastanawiać. - Na przełomie marca i kwietnia zapisałam się do kardiologa. Wyznaczyli mi wizytę na październik. Będę czekać jeszcze dłużej? To chyba niemożliwe - dziwi się pani Maria.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny