Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyganie odchodzą

Urszula Dąbrowska
Anatol Chomicz
Pani od matematyki daje dzieciom zadanie: "siedzi na drzewie dziesięć ptaszków. Myśliwy zestrzelił jednego. Ile zostało?". "Dziewięć, dziewięć" - rozlega się, a Rom mówi: "żaden". Dostaje dwóję. W domu ojciec dziwi się: "Przecież dobrze powiedziałeś." Idzie do nauczycielki i tłumaczy: "Przecież reszta odleciała. Na drzewie nie został żaden ptak".

Białostockie getto biedy przy Kawaleryjskiej. Drzwi baraków pootwierane na oścież. W jednym rozpijają flaszkę, w drugim bawią się dzieci.
- Cyganie? W tamtym z białym ganeczkiem, w tym ładnym - kieruje straszy mężczyzna - Grzeczni są. My do nich nie łazimy ani oni do nas. Jak się tłuką to między sobą.
Przed białym gankiem porozrzucane damskie klapki. W środku czyściutko, koronkowe obrusy, bukiety, glazury, terakoty, dywany. Wychodzi stara Cyganka w czarnej falbaniastej kiecce. Ciężkie złote kolczyki wyciągnęły jej uszy do połowy szyi. Nie zaprasza do środka. - Ja tutaj urodzona. Teraz nas mało zostało, ze cztery rodziny. Powyjeżdżali. - zbywa pytania krótkimi odpowiedziami. Nie jest wylewna - Z opieki mam pieniądze i przy Centralu wróżę. Jeden zapłaci, posłucha, drugi pogoni. Ale źle to nas Polacy nie traktują. I po tym zabójstwie w Belgii nic złego nie słyszałam, bo morderca nie z naszej rodziny.
Na ganek wkracza gruba Cyganka. Na seledynowej bluzce dynda wielki złoty medalion. Zamaszysta, krzykliwa, wyraźnie zła pyta o coś po romsku.
- Co?! Jakie wywiady. Jak sto złotych da, to możemy gadać, a tak to do widzenia. Do widzenia - wygania. Widać, że ma pozycję i posłuch.

Ognisk już nie palimy

W jednym z mieszkań (pokój i kuchnia na trzyosobową rodzinę) trwa remont. Kunta Kinte, tak na niego mówią ziomkowie, pogada i zdjęcie da sobie zrobić, ale po robocie.
- Wtedy zapraszam. Ale nie teraz w tych dyktach i tynkach, jak Rumun jakiś - śmieje się.
Na przeciwko stary Rom wygrzewa się na plastikowym krzesełku przed barakiem. O zabójstwie w Belgii słyszał, a jakże.
Podchodzą inni Romowie ciekawi, po co przyszli ci "gadzio", czyli obcy.
- Czasami na święta się jeszcze zbieramy - 40-letni, przystojny Rom, w białym podkoszulku, spod którego widać tatuaże, przygarnia do siebie nastoletniego chłopca o jasnych włosach przyciętych na jeża. - Niewielu nas zostało. Za pieniądzem pojechali do Kanady, Anglii. Ludzie tu teraz żyją z tego co im z zagranicy przyślą. Święta katolickie obchodzimy jak wy, ale już nie gramy tyle, nie śpiewamy, ognisk nie palimy.
Dlaczego? Wzruszają ramionami. Nastolatek to syn wytatuowanego Roma. - A czy widać, że to Cygan? - pyta ojciec. Nie widać.
- W klasie wiedzą. Nikomu to nie przeszkadza - mówi chłopak, chodzi do drugiej klasy gimnazjum. Wszystkie romskie dzieci chodzą tutaj do szkoły. Wielu starszych czytać nie umie, ale dzieci muszą sobie jakoś radzić w tym nowoczesnym świecie, bo taborów już nie ma.
Z białego ganeczku wylatuje nagle gruba Cyganka: - Co wy tu jeszcze robicie. Do widzenia mówiłam. Żadnych zdjęć nie chcemy. Niech wam prezes pozują. I niech biednym pieniądze przyniesie.
- Na Lipową idźcie, tam jeszcze gitary mają - rzuca na odchodne wytatuowany.

Tabory w Białymstoku

Stanisław Stankiewicz, szef Światowego Związku Romów, wydawca jedynego w Polsce pisma romskiego "Rrom p-o Drom" ma dwupokojowe biuro na Warszawskiej, po sufit zawalone papierami. Właśnie tłumaczy na romski ustawę o mniejszościach narodowych.
- Pretensję mają, że pieniędzy im nie daję - kiwa głową, zna te roszczenia. - Nie dysponuje pieniędzy na pomoc socjalną. Dużo Romów tu przychodzi z różnymi sprawami. Na przykład, żeby dać mieszkanie. Ale to nie ja daję, tylko gmina. Ja mogę pomóc napisać wniosek. Niedawno jedna Romka przyszła prosić o wstawiennictwo, żeby jej córki przyjęli do liceum Widzę, że dziewczynki naprawę chcą się uczyć. Pomogłem im, załatwiłem nawet komputery.
Nie dziwi się, że Cyganie nie chcą o sobie mówić. - Myślą, że chronią tak swoją tożsamość, że mniej ich ubywa. Przecież zdają sobie sprawę, że cywilizacja, telefony, telewizja niszczy ich odrębność. Coraz częściej sami się w tym gubią.

Po prostu: "przyjdź na obiad"

Prezes jest światowcem, włada kilkoma językami. Mówi kwieciście, ciekawie, o Cyganach z pasją, a propos szkolnictwa Romów na przykład:
- Uczestniczyłem w kursie dla nauczycieli ze szkół, w których są romskie dzieci. Tłumaczę im: "Polacy od małego uczą zdyscyplinowania, że obiad jemy o tej i o tej, że jest przedszkole, potem do szkoła, po dobranocce spać itd. U Romów wychowanie jest kompletnie inne. Od początku dziecko ma wolną wolę. Kiedy chce to je, kiedy czuje się senne idzie spać. Nic mu nie jest narzucane. Taka jest nasza kultura. Ja na przykład nie zaproszę nikogo na obiad o 15, bo narzucając mu godzinę, ograniczam jego wolność. Mówię po prostu: "Przyjdź na obiad". Dlatego nauczyciele romskich dzieci skarżą się, że one kiedy chcą przychodzą, wychodzą z lekcji. Albo inny problem: dziewczynka dostaje z "wf" dwóje, bo nie chce założyć szortów. 12- letnia dziewczyna w naszej tradycji nie powinna rozbierać się przed chłopcami. Dlaczego nauczyciel nie zaproponuje jej, żeby założyła dresy. Romowie myślą innymi kategoriami. Taka historyjka: Pani od matematyki daje dzieciom zadnie: "siedzi na drzewie dziesięć ptaszków. Myśliwy zestrzelił jednego. Ile zostało?". "Dziewięć, dziewięć" - rozlega się, a Rom mówi: "żaden". Dostaje dwóję. W domu ojciec dziwi się: "Przecież dobrze powiedziałeś." Idzie do nauczycielki i tłumaczy: "Przecież reszta odleciała. Na drzewie nie został żaden ptak". Cyganie przez wieki wędrowali po lasach, żyją z naturą. Wiedzę czerpią z obserwacji, nie z abstrakcji. Nie lubią książek, ale to nie znaczy, że nie są inteligentni. Oni wyczuwają. Kiedy staje przed nimi człowiek czują jego aurę, wiedzą czy jest dobry, czy nie, instynktownie.

Król jak sąd
Centrum miasta, Lipowa. Waląca się kamienica. Na dole dziecięcy wózek i sterta gratów. Drewniane schody skrzypią, uginają się niebezpiecznie. Na piętrze, w kuchni młoda Cyganka w białych falbanach i złotych, ogromnych kolczykach obiera ziemniaki. Na stoliku obok cudny galimatias: warzywa, świńskie gnaty, kwiaty i papierosy.
Zapala jednego.
- Jak żyjemy? O tak. Ja wróżę, mąż kotły robi - nie znać po niej żadnego skrępowania, czy wstydu. Ma na imię Marzena. - Obiad gotuję. Normalną zupę. Brudno tu, nie remontujemy, bo się przeprowadzamy. Dali nam mieszkanie w nowym bloku z wygodami.
- Tylko sąsiadów szkoda - z drugiego pokoju wychodzi starsza Cyganka. Na piersi sznury pomarańczowych korali, w ręku papieros. - Oni nas lubią. Dzieci w szkole nikt nie wyzywa do złodziei. Jak bieda, to i pieniądze pożyczają. Oddajemy, bo jak słowo to słowo. Nie ma słowa, nie ma człowieka.
Teresa Pawłowska mieszka tu z rodziną od 23 lat. Pochodzi ze szczepu polskich Romów taborowych. Klan rozrzucony jest po całym kraju. Pawłowscy wcześniej mieszkali w Morągowie, potem w Sokółce, ale Teresa urodziła się tu, na Lipowej.
- Moja mama była prawosławna, pochodziła gdzieś zza Grodna, a ojciec był katolik. Nasz język bardziej ruski jest. Z Cyganem w Wielkopolski to już się za bardzo nie dogadamy, z rumuńskimi też nie, ale z ruskimi tak jak najbardziej.
Głową rodziny jest ojciec Józef Pawłowski, niewysoki mężczyzna w okularach. Szefem na kraj jest cygański król. Mieszka w Nowym Dworze pod Warszawą. Jak się nazywa?
- Nie wiemy - Józef wzrusza ramionami - Ale wczoraj byli u niego dwaj z Białegostoku, bo jeden przeklął drugiego. U nas Cygan na Cygana na policję nigdy nie doniesie. U nas król jak sąd. A brzydkie słowo na kogoś powiedzieć, obraza straszna. Król karę im dał, przeprosić kazał i przekleństwo moc straciło. A może on i w mordę dać jak kto zawinił - śmieje się Józef. Sam nie był u króla nigdy.
- I niech Bóg broni - zaklina Marzena. - Bo do niego tylko jak wali się i pali.
Józef dokłada szczapy do kozy, potem niknie w dugim pokoju. Wychodzi z gitarą i papierosem w zębach. Gra, zawodzi, kobiety chichoczą. Marzena rzuca złowrogie spojrzenia na grajka. - A tylko mi dzieciaka zbudź - grozi, ale ręce już płynniej chodzą nawet przy obieraniu ziemniaków. - Mój mąż też gra - mówi z uśmiechem.

Romanipen

Stankiewicz zna nazwisko króla. To Henryk Kozłowski, wielki romski autorytet, nie tylko w Polsce. Strażnik tradycji, który dba o to, by Cyganie przestrzegali "romanipen".
- To kanon zasad, wedle których powinien żyć każdy Rom - wyjaśnia Stankiewicz - Trudno to przełożyć na język, to trzeba wyssać z mlekiem matki. Na przykład każdy Rom jest wrażliwy krzywdę, nie tylko swego, ale też "gadziów", obcych. Rodzina tego Roma, który podobno zabił w Belgii powiedziała wyraźnie: "jeśli winny musi ponieść karę." Nie słyszałem, żeby podczas wojny Romowie donieśli na kogokolwiek, na Polaka czy Żyda. Jest też kwestia honoru.


Cygan Cygana nigdy nie wyda. Jego słowo jest święte. Jak pożycza pieniądze musi oddać. Jak nie to inni Romowie złożą się i oddadzą za niego.


Rom jest wrażliwy na przyrodę, czyta ją jak książkę. Jest elastyczny, zawsze umie się przystosować do otoczenia. Cygan winien jest szacunek dla rodziny, dla starszych. Jest zasada, że bogaty pomaga biedym.
Czy Cyganie w Białymstoku żyją wedle "romanipen"
- Dawniej tak. Dawniej jeden drugiemu pomagał, a teraz jak kto bogaty, to nie chce cię znać. Kiedyś było inaczej - nóż w rękach Marzeny zawisł na krótką chwilę.
Kiedy?
- Jak jeszcze jeździli po lasach - Marzena szybko poprawia grzywę czarnych włosów, kolczyki zadzwoniły, znowu obiera ziemniaki. - Kiedyś. Nie teraz.


Na Podlasiu żyje teraz około 1000-1200 Romów. 32 rodziny w Białymstoku, 25 w Łomży, ponad 20 w Suwałkach (tam też, od 13 lat z sukcesem, działa jedyna w Polsce parafialna szkoła podstawowa dla Romów), po kilka w powiatowych miasteczkach.


Cyganie osiedlili się na Podlasiu, kiedy skończyły się czasy wędrówki. To nie było wcale tak dawno, w latach 60. Starsi Białostoczanie pamiętają pewnie jeszcze obozy cygańskie w Parku Zwierzynieckim, na łąkach na dzisiejszym Nowym Mieście, przy Fabrycznej. Pałacyków tutejsi Romowie nie stawiają. Powstały cygańskie willowe ulice, ale teraz opustoszały. Zamożni Cyganie siedzą teraz w Europie, Kanadzie, Stanach, tam gdzie mogą kręcić poważne interesy. Wracają tu, do domu od czasu do czasu....

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny