Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze: Teraz się zacznie

Anna Łubian
Marian Wizner, pacjent gastrologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym popiera protest lekarzy. Uważa, że powinni oni zarabiać co najmniej pięć tysięcy złotych: - Dopóki nie zaczną strajkować jak górnicy, nikt ich nie usłyszy - mówi.
Marian Wizner, pacjent gastrologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym popiera protest lekarzy. Uważa, że powinni oni zarabiać co najmniej pięć tysięcy złotych: - Dopóki nie zaczną strajkować jak górnicy, nikt ich nie usłyszy - mówi. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Piątek był tylko rozgrzewką - mówią lekarze i zapowiadają dalszy ciąg walki o podwyżki. Teraz przyszedł czas na manifestacje, nieposłuszeństwo administracyjne, żądania większych pieniędzy z NFZ, a także - wzorem Podkarpacia - zbiorowe składanie wypowiedzeń z pracy.

Piątek stał się dniem solidarności pracowników służby zdrowia. - Szacujemy, że na Podlasiu do pracy nie przyszło 60-70 procent osób, które mogły to zrobić. Do naszych wyliczeń nie włączamy ordynatorów, czy dyżurnych lekarzy i pielęgniarek - mówi Ryszard Kijak, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. I dodaje: Teraz trochę odpoczniemy, a potem znów ruszymy do działania.

Przez dyrektorów do Funduszu
Teraz czas na dyrektorów szpitali. - Będziemy na nich naciskać, żeby składali w Narodowym Funduszu Zdrowia żądania zwrotu pieniędzy, wydanych na realizację podwyżek o 203 złote. Mogą to zrobić na podstawie wyroku Sądu Najwyższego, który zapadł kilka dni temu. Z tego co wiem, rząd w związku z tym już szuka rezerw na pokrycie tych roszczeń - wyjaśnia Ryszard Kijak. Ale to nie wszystko. Lekarze chcą też, żeby wszyscy dyrektorzy szpitali wypowiedzieli tegoroczne umowy z NFZ i zażądali ich zwiększenia, tak aby umożliwiło to wypłacenie podwyżek.

Wszyscy mogą odejść
Na Podkarpaciu - gdzie spór o podwyżki jest najbardziej gorący - lekarze zbiorowo złożyli wypowiedzenia. Czy taki scenariusz powtórzy się na Podlasiu?
- Rozważamy także ten wariant. Jest jednak jeden warunek. Musi to zrobić 70-80 procent lekarskiej kadry. To załatwia sprawę i paraliżuje szpital - mówi Ryszard Kijak. Przypomina, że podobna akcja kilka lat temu miała miejsce w Augustowie. Tam wypowiedzenia złożyli prawie wszyscy lekarze. - Ówczesny dyrektor na początku sądził, że sprawę rozwiąże ściągając innych lekarzy z terenu. Ale nikt się na to nie zgodził, nikt nie chciał być łamistrajkiem. W końcu szef szpitala musiał dogadać się ze swoimi lekarzami - mówi Ryszard Kijak.
Ale na tym nie koniec. Profesor Jan Stasiewicz, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku dodaje: - Chcemy też zastosować tzw. nieposłuszeństwo administracyjne. Po prostu nie będziemy wypełniać wszystkich dokumentów, których wymaga od nas NFZ. To nie odbije się na pacjentach, ale znacznie utrudni pracę urzędnikom. A może przy okazji okaże się, że część tych papierów w ogóle nie jest nikomu potrzebna - zastanawia się prof. Stasiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny