Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nareszcie Wąsosz. Pięć lat po Jedwabnem

Urszula Dąbrowska [email protected] Urszula Dąbrowska
Prokuratura IPN w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące pogromu Żydów w Wąsoszu w lipcu 1941 roku. Wedle zebranych relacji, grupka miejscowych zamordowała tam nożami, widłami i kołkami ponad stu żydowskich mieszkańców miasteczka. Śledztwo wszczęto pięć lat po głośnych sprawach Jedwabnego i Radziłowa.

- Dopiero teraz zaistniały procesowe okoliczności - tłumaczy Instytut. Ale okoliczności budzą wątpliwości. Niespełna miesiąc temu Anna Bikont w "Gazecie Wyborczej" zarzuciła białostockiemu IPN, że nie zajmuje się mordami w Radziłowie i Wąsoszu. Radziłów (śledztwo rozpoczęto w marcu 2001 roku) stoi w miejscu, Wąsosza nawet nie zaczęto. Publikacją zainteresował się Rzecznik Spraw Obywatelskich. Wywołała też reakcję IPN. 9 marca Andrzej Arseniuk, rzecznik Instytutu, w sprostowaniu zamieszczonym na stronie internetowej IPN informuje, że oba postępowania się toczą.
- To może niezbyt precyzyjne sformułowanie - mówi prokurator Dariusz Olszewski, szef pionu śledczego IPN w Białymstoku. - Śledztwo w sprawie Wąsosza dotyczy ogólnie zbrodni nazistowskich na ludności cywilnej w latach 1941-45, ale był w nim ujęty wątek mordu Żydów. Nie wiadomo, czy bardziej z powodu presji mediów, czy żeby zatuszować "nieprecyzyjność" rzecznika, w sprawie mordu ludności żydowskiej zostało wszczęte odrębne śledztwo.
Prowadzi je prokurator Radosław Ignatiew, który zakończył sprawę Jedwabnego.

Świadkowie mówili o Żydach
- Od 9 stycznia 2004 roku zajmuję się śledztwem dotyczącym zbrodni nazistowskich w Wąsoszu, ale dokonanych przez niemiecką żandarmerię, która zaczęła działać dopiero od sierpnia 1941 roku - wyjaśnia Ignatiew. - Przesłuchiwani przeze mnie świadkowie opowiadali o wcześniejszych zabójstwach Żydów w miasteczku, w lipcu 1941 roku. Nie mogła dokonać ich żandarmeria, bo jeszcze jej tam nie było. Kończę już postępowanie dotyczące zbrodni niemieckich, ale wątku żydowskiego nie można zostawić bez wyjaśnienia, dlatego naturalną koleją rzeczy wyłączyłem go do odrębnego postępowania.

Mordowali każdego z osobna
Po wybuchu sprawy Jedwabnego okazało się, że miejscowości na Podlasiu, gdzie Polacy uczestniczyli w pogromach Żydów, było co najmniej kilkanaście. Wąsosz był prawdopodobnie pierwszy. Wnikliwą, historyczną publikację na ten temat napisał Jan Milewski, szef pionu edukacyjnego IPN w Białymstoku. Mówi w niej, że zbrodnia, podobnie jak inne, była odwetem za to, że Żydzi wydawali Polaków sowieckiemu okupantowi, ale jej przebieg był najdramatyczniejszy.
- To nie było podpalenie budynku, ale mordowanie każdego człowieka z osobna, różnymi narzędziami. Nie było przy tym Niemców, już wyjechali z miasteczka. Zrobili to ludzie z Wąsosza - utrzymuje Milewski. - Większość Polaków była przeciwko zbrodni, ale bała się przeciwstawić.
Wedle historyka, w nocy 5 lipca 1941 roku, grupka mieszkańców Wąsosza (wymienia się 16 aktywnych sprawców) zainspirowana przez Niemców, wymordowała prawie wszystkich Żydów z miasteczka, sto kilkadziesiąt osób.

Czekają na Izrael
Śledztwo w sprawie Radziłowa dotyczące pogromu 800 Żydów 7 lipca 1941 roku trawa już pięć lat.
- Ponad dwa lata czekamy na odpowiedź z Izraela. Skierowaliśmy tam wniosek o przesłuchanie ponad 66 świadków i nic - odpowiada pytany o postępy prokurator Olszewski. - W Polsce przesłuchano 10 osób, w tym Annę Bikont, ale odmówiła podania nazwisk świadków, na których relacje się powołuje.
IPN nie chce mówić o tym, jaki był udział Polaków w zbrodni.
- Zawrę to w decyzji kończącej śledztwo - powiedział prokurator Tomasz Kamiński, gospodarz postępowania.
Świadkowie zeznali
Fragmenty zeznań świadków przytoczone za artykułem Jana Milewskiego "Zagłada Żydów w Wąsoszu w świetle akt sprawy karnej Mariana Rydzewskiego" w "Biuletynie Historii Pogranicza" nr 3/2002
"Około godziny 10 z rana, idąc do kościoła widziałem, że Ch. Bolesław, zam. w Wąsoszu wiózł drabiniastym wozem pomordowanych Żydów. Za nim szedł L. Józef, który go popędzał (...). Na ulicy widać było kałuże krwi. Jak się później dowiedziałem, trupy wywożone były do rowów pod Niećkowo."
"Za Żydami latało więcej osób, lecz nazwisk ich nie znam. Jak przypominam sobie, to K. miał bagnet, inni również mieli narzędzia mordu, w postaci grubych kołków, szpadli, wideł (...) Jak słyszałem, to resztki Żydów gonili prosto do tego dołu, gdzie to ich na miejscu zabijali."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny