Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złe urodzenie, czyli proces od nowa

Rafał Malinowski
Już cztery lata i dwa dni Barbara i Sławomir Wojnarowscy walczą ze szpitalem wojewódzkim w Łomży. Chcą renty i zadośćuczynienia, bo ich dziecko urodziło się niepełnosprawne. Szpital odmawia. Sprawa dotarła aż do Sądu Najwyższego, który zwrócił ją białostockiej apelacji. Ta zdecydowała wczoraj, że proces zacznie się od nowa, w sądzie okręgowym w Łomży.

- Sąd pierwszej instancji nie ocenił merytorycznie roszczeń powodów i nie ustalił kwestii winy lekarza, co w przypadku roszczeń odszkodowawczych jest istotne - uzasadniła wczoraj sędzia Elżbieta Borowska.
- Takie przeciąganie procesu jest dla kogoś, kto jest zdrowy, a nie chory. Za kolejnych pięć lat może okazać się, że na niektóre zabiegi jest za późno - komentowała wyrok Barbara Wojnarowska.

Głośna sprawa
Ta sprawa od początku budziła emocje - Barbara Wojnarowska, która miała już niepełnosprawne dziecko, przy kolejnej ciąży nie dostała od lekarza skierowania na badania genetyczne. Jej zdaniem, została też wprowadzona w błąd, bo lekarz po badaniu usg stwierdził, że wszystko jest w porządku. Dziecko urodziło się z tą samą chorobą genetyczną, co poprzednie - z hipochondroplazją.
Do tej pory wywalczyła jedynie 60 tys. zł odszkodowania.
Kwestie pozostałych roszczeń - renty w kwocie 3,5 tysiąca złotych na okres życia dziecka (zamiast 1,2 miliona złotych jednorazowego odszkodowania) oraz 18 400 złotych z tytułu szkody majątkowej i 190 tys. za krzywdę moralną, ma od początku rozpatrywać sąd okręgowy w Łomży.
- Skoro Sąd Najwyższy jednoznacznie ustalił, że należy się odszkodowanie, że jest wina, to nie sądzę, aby dla ustalenia kwestii wysokości roszczenia potrzebne było kierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd w Łomży - komentuje Barbara Wojnarowska.

Zabrakło informacji
- Lekarz odmawiając skierowania pacjentki na badania genetyczne pozbawił ją prawa decydowania o sobie i swoim życiu. Naruszył prawa rodziców do decyzji o ewentualnym przerwaniu ciąży - podkreślał pełnomocnik rodziny, mecenas Jerzy Dek. - Tu lekarz miał dokumentację dotyczącą choroby pierwszego dziecka, istniało ryzyko powtórzenia tej wady i lekarz powinien kobiecie opowiedzieć o konsekwencjach, skierować ją na badania prenatalne. A skoro tego nie zrobił, to zlekceważył obowiązki lekarskie i jest winny przynajmniej niedbalstwa.
Zdaniem pełnomocnika, kobieta rodząc drugie dziecko niepełnosprawne, nie ma żadnych możliwości podjęcia pracy zarobkowej, a na dodatek musi ponosić koszty utrzymania ciężko chorego dziecka.

Szpital się broni
- Powódka mogła zrobić te badania bez skierowania. Poza tym ta choroba nie jest podstawą do przerwania ciąży, a skoro tak, to nie było konieczności informowania o tym pacjentki - ripostował pełnomocnik lekarza.
- Nie przedstawiono tutaj żadnych dowodów uzasadniających takie koszty, zwłaszcza że część badań pokrywa fundusz ubezpieczenia zdrowotnego - mówiła z kolei mec. Elżbieta Barcikowska Szydło, pełnomocnik szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny