- Jest tragicznie. Zdarza się, że na 40 chorych jest tylko jedna pielęgniarka. Przecież ona nie jest w stanie zaopiekować się wszystkimi - mówi Ewa Taranta, szefowa Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Białymstoku.
Wolą wyjechać
Alicja Hryniewicka, szefowa podlaskiego oddziału Ogólnopolskich Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych nie ma wątpliwości, że balansujemy na granicy bezpieczeństwa: - Nie dość, że pielęgniarek jest za mało, to są przemęczone. Mają coraz więcej obowiązków i pracy. Mało zarabiają, więc biorą dodatkowe dyżury. Tak dłużej być nie może.
Już teraz w siedzibie samorządu pielęgniarskiego wiszą oferty pracy. - Naczelne pielęgniarki ze szpitali mówią, że zatrudnią tyle osób, ile tylko się zgłosi. Ale chętnych nie ma - rozkłada ręce Ewa Taranta.
Dlaczego? Po pierwsze, wiele z nich woli pracować na Zachodzie. Z samego byłego województwa białostockiego wyjechało już około 200 pielęgniarek. Kalkulacja jest prosta. W Polsce zarabiają 900 złotych miesięcznie. We Włoszech - gdzie stawki są najniższe - około 5 tysięcy złotych, w Anglii - nawet 9 tysięcy zł. - Wiele młodych dziewczyn uczy się z tą myślą, żeby wyjechać - przyznaje Taranta.
Z drugiej strony statystyki pokazują, że większość kadry pielęgniarskiej niedługo wejdzie w wiek emerytalny. Z ankiety, przeprowadzonej przez wojewódzką konsultant w dziedzinie pielęgniarstwa Annę Kulikowską wynika, że aż 42 procent pracownic szpitala ma większy, niż 20-letni staż pracy. Pielęgniarki z mniejszym niż 10-letni staż stanowią zaledwie 18,5 procent.
- Tych, które odejdą nie będzie komu zastąpić. A już teraz w szpitalach brakuje co najmniej 357 pielęgniarek. Co najmniej, bo nie wszystkie szpitale odpowiedziały na moje pytanie o braki kadrowe - przyznaje Anna Kulikowska.
Normy a finanse
Co na to szefowie szpitali? - W tej chwili mogłoby u mnie znaleźć zatrudnienie kilkanaście pielęgniarek - mówi Bogusław Poniatowski, szef Publicznego Szpitala Klinicznego.
Zdzisław Gołaszewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przyznaje, że ma pewne niedobory, zwłaszcza w stosunku do zaleceń Ministerstwa Zdrowia. - Chodzi przede wszystkim o pielęgniarki anestezjologiczne i instrumentariuszki - wylicza Zdzisław Gołaszewski.
Podobnego zdania jest Marek Chojnowski, szef szpitala w Sokółce: - Z punktu widzenia opieki nad pacjentem powinienem zatrudnić więcej pielęgniarek. Ale nie mam na to pieniędzy.
Dyrektorzy i pielęgniarki są zgodni: wszystko rozbija się o pieniądze: - Przecież żadna z nas nie wyjeżdżałaby za granicę, gdyby tu miała godziwe warunki. Ale zmęczenie fizyczne i psychiczne, a do tego brak perspektyw, żeby zapewnić rodzinie byt robią swoje - mówi Małgorzata Strankowska, przełożona pielęgniarek w WSZ.
Ewa Taranta dodaje: - I nie ma co liczyć, że przyjadą pielęgniarki ze Wschodu. One muszą mieć pozwolenia z ministerstwa i zdany egzamin z języka polskiego. A jest tak trudny, że oblaliby go sami Polacy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?