Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożywocie. On jest zły

Magdalena Kleban
Sąd: Jan P. jest winny, bo są poszlaki i opinia psychologów. To zaskakujący wyrok, ale jeszcze bardziej wstrząsająca była zbrodnia przy ul. Jurowieckiej w Białymstoku - zginęła matka i jej córeczka. Wczoraj za podwójne morderstwo sąd wymierzył Janowi P. najwyższy wymiar kary - dożywocie.

- To człowiek z gruntu zły - powiedziała sędzia Halina Czaban. Podkreśliła, że choć oskarżony nigdy nie przyznał się do popełnienia zbrodni, to sąd nie miał wątpliwości, że mężczyzna zabił swoją znajomą i jej córeczkę. - Manipulowanie kobietami było jego sposobem na życie. A zdaniem biegłych zdolny jest do popełnienia podobnej zbrodni także w przyszłości - dodała.

Zgubna miłość Marioli
23-letnia Mariola S. i jej niespełna trzyletnia córka zginęły w ostatnich dniach listopada 2001 roku. Jan P. spotykał się już wówczas z Mariolą od kilku miesięcy.
W dniu tragedii - w nocy z 28 na 29 listopada 2001 roku nocował u niej. I tej nocy zmasakrował ciało kobiety: bił jej głową o wannę, ściany, meble, a później utopił we wrzątku. Po wszystkim zabrał z łóżeczka śpiącą Klaudię i także utopił.
- Ona go kochała, ufała, darzyła ogromnym zaufaniem - mówiła wczoraj sędzia. - A on w sądzie określał ją jako prostytutkę, sugerował, że zginęła, bo miała złe towarzystwo.
Zdaniem sądu, takie poniżanie, złe traktowanie kobiet, było czymś normalnym w zachowaniu oskarżonego.

Motyw niejasny
Niejasne są powody, dla których Jan P. zabił dziecko. Wszystko jednak wskazuje na to, że chciał się pozbyć świadka: dziewczynka znała go przecież i mogła coś usłyszeć. Poza tym, po obu zabójstwach, Jan P. niemal całą noc spędził na usuwaniu śladów swojej obecności w mieszkaniu. Dlatego na miejscu zdarzenia policjanci nie znaleźli ani jego odcisków palców, ani włosów.
Skąd więc wiadomo, że to on jest mordercą? Zdecydował o tym ciąg poszlak, które ułożyły się w logiczną całość i opinia biegłych psychologów o oskarżonym.
Przede wszystkim Mariola S., kiedy została znaleziona, ubrana była jedynie w podomkę, nie miała nawet na sobie bielizny. W chwili tragedii szykowała się do kapieli, a później snu. Do drzwi jej mieszkania nikt się nie włamał, a klucze miał tylko Jan P. Ofiara musiała znać swego oprawcę, co więcej być z nim w intymnych relacjach - skoro czuła się przy nim na tyle swobodnie, by chodzić w szlafroku.
Kolejna rzecz - jak stwierdzili policyjni specjaliści - morderca poruszał się po mieszkaniu kobiety bez butów. To również świadczy o tym, że zabójca świetnie znał ofiarę i nie był włamywaczem. Wprawdzie Jan P. próbował obarczać winą byłego męża kobiety, jej ojca, innego znajomego, ale w śledczy to wykluczyli.
- Jeszcze przed innymi dowodami biegli stworzyli portret psychologiczny zabójcy - podkreślała wczoraj sędzia. - Badania bezpośrednie oskarżonego wszystko potwierdziły.

Bez uczuć
29-letni Jan P. odpowiadał w tym procesie z wolnej stopy. Był tak pewny, że zostanie uniewinniony, że przyjechał nawet na wyrok spod hajnowskiej wsi. Sąd na to liczył i już w czasie ogłaszania postanowienia, wezwał policjantów. Wyprowadzili go z sądu w kajdankach. - Tak się bałam, że on zostanie uniewinniony - nie potrafiła ukryć wzruszenia Iwona Werpachowska, siostra Marioli. Ale się udało.
- W końcu przestanie bezcześcić jej pamięć, bo przychodził na jej grób - dodała znajoma Marioli.
Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny