Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okupacja gabinetu marszałka? Nic z tego!

Anna Łubian
Plan był prosty: pięciu związkowców ze służby zdrowia wchodzi do gabinetu marszałka Krzyżewskiego i zaczyna okupację. Nie udało się. Przy bramie zawróciła ich ochrona.

Wtorek, tuż po godz. 11. Pod urząd podjeżdża dostawczy samochód. W środku pięciu związkowców ze służby zdrowia. Każdy ma swój materac, śpiwór i wikt na kilka dni. Cała akcja owiana tajemnicą. Związkowcy kierują się na tył urzędu przy ul. Wyszyńskiego. Już mają wjeżdżać na plac, kiedy wychwytuje ich czujne oko ochroniarza: - A panowie dokąd?
- Załatwiać sprawy - kręcą związkowcy.
- Tu nie ma załatwiania spraw. Proszę odjechać.
- Aż tak się nas boją, że wystawiają ochronę? - dziwi się Eugeniusz Muszyc. - Chcieliśmy okupować gabinet marszałka Krzyżewskiego góra przez jeden, dwa dni.
Dwa tygodnie temu związkowcom udało się na dobę zająć gabinet wicemarszałka Krzysztofa Tołwińskiego. Prowadzili tam głodówkę. O akcji mówiły wszystkie media. Wówczas właściciel gabinetu ogłosił, że związkowcy są jego gośćmi, a marszałek Krzyżewski przynosił głodującym kawę i herbatę. Czy teraz stosunek obu marszałków do protestów się zmienił i wzmocnili ochronę? - Absolutnie nie - zapewnia marszałek Janusz Krzyżewski. - Mamy bałagan na placu, a raczej na jego zapleczu, bo parkuje tam dużo samochodów. Być może stąd się wzięło pytanie ochroniarza.
Co na to wicemarszałek Tołwiński? Czy po raz wtóry zaprosiłby do siebie związkowców? - Zaprosić to za duże słowo, ale mój gabinet jest miejscem publicznym. Mogę sobie posiedzieć na korytarzu, albo skorzystać z gościnności kolegów - twierdzi Tołwiński.
Ziązkowcy się nie poddają. Dziś w godzinach 12-14 pod pomnikiem marszałka Piłsudskiego przeprowadzą referendum. Pytanie będzie brzmiało: Czy Urząd Marszałkowski powinien przekazać pieniądze z budżetu województwa, żeby ratować podlaskie szpitale?
- W ubiegłym roku cztery szpitale: wojewódzki w Białymstoku, Łomży i Suwałkach oraz psychiatryczny w Choroszczy wydały na odsetki, komorników i koszty sądowe blisko 6,5 miliona złotych. To wyrzucone pieniądze. Gdyby samorząd dał nam pożyczkę, moglibyśmy je zaoszczędzić - mówi Eugeniusz Muszyc. Zapowiada, że dalsze decyzje o protestach podejmie po podliczeniu głosów dzisiejszego referendum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny