Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doradzali na niby, liczyli na serio

Tomasz Rożek
1,2 miliona złotych wyłudziły z budżetu państwa dwie podlaskie fundacje i jedno stowarzyszenie. Śledztwo przeciwko nim prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Do akcji wkroczyła też prokuratura. Sprawdza, czy pracownicy tych organizacji podrabiali podpisy podlaskich biznesmenów. Chodzi o Podlaską Fundację Rozwoju Regionalnego, Fundację Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa. Od 2000 roku prowadziły one biura, w których zatrudnieni konsultanci za darmo doradzali młodym biznesmenom i przedsiębiorcom, jak mają się ubiegać o unijne dotacje W naszym województwie działało kilkanaście takich punktów. Za porady płacił budżet państwa za pośrednictwem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Sam na sam z przedsiębiorcą

Do połowy 2004 roku wymienione organizacje dostawały rocznie z budżetu po około 270 tys. złotych na prowadzenie punktów i zatrudnianie konsultantów. Pieniądze rozdzielała PARP, która podpisywała z fundacjami i stowarzyszeniami szczegółowe umowy. Niektóre zapisy tych umów były bardzo dziwne. Na przykład: konsultant musiał przyjmować przedsiębiorcę w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu. Zostawał sam na sam z interesantem, bez żadnego nadzoru. Nikt nie kontrolował, ilu porad udzielił.
Towarzystwo Naukowe zatrudniało 9 konsultantów, którzy od kwietnia 2002 roku do końca marca 2003 roku mieli w sumie udzielić grubo ponad tysiąc porad. Mieli, ale czy naprawdę udzielili? Towarzystwo większość doradców zatrudniało tylko na umowę-zlecenie. Ci, składając kwartalne sprawozdanie do PARP-u, mogli bez problemu zawyżyć liczbę porad. A PARP w żaden sposób tych danych nie weryfikował - płacił za wszystko.

Milion dwieście strat

W połowie ubiegłego roku, po kontroli urzędników skarbowych, trzy wymienione organizacje wzięła pod lupę ABW. Według fiskusa konsultanci wpisywali w sprawozdaniach do PARP nieprawdziwe dane. Mieli naciągnąć budżet państwa na 1,2 mln złotych. Pieniądze trafiły do kieszeni doradców.
- To są dane szacunkowe - zaznacza Małgorzata Niebrzydowska, rzecznik prasowy białostockiej delegatury ABW. - Postępowanie jest na takim etapie, że nic więcej nie mogę powiedzieć. Nie mogę też stwierdzić, kiedy się zakończy - dodaje.
Szefowie podejrzewanych o nadużycia organizacji twierdzą, że nie mieli możliwości skontrolowania swoich konsultantów. Niektórzy przyznają, że sami mieli wątpliwości co do ich uczciwości. Andrzej Parafiniuk, szef Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego mówi, że już wiosną ubiegłego roku zawiadomił prokuraturę o swoich podejrzeniach w stosunku do dwóch pracowników. - Chciałem, żeby prokurator sprawdził, czy nie fałszowali podpisów przedsiębiorców, którym jakoby doradzali - mówi Parafiniuk.
- Część pieniędzy, które dostaliśmy musimy teraz oddać - mówi Ewa Jabłońska-Grzelak, dyrektor biura zarządu Towarzystwa Naukowego w Białymstoku.
W czerwcu 2004 roku rząd zmienił prawo. Teraz fundacje i stowarzyszenia, zatrudniające doradców (w tej chwili działa 8 takich punktów) dostają z budżetu około 5 tys. zł miesięcznie na takie biuro. Pieniądze idą wyłącznie na sfinansowanie kosztów zatrudnienia doradcy. Za utrzymanie biura płaci organizacja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny