Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

...lub czasopisma, ...lub awanse

Zbigniew Nikitorowicz
Kazimierz Olejnik, zastępca prokuratura generalnego, miał ustalać z białostockimi prokuratorami, jak przypodobać się politykom prawicy dzięki zręcznemu prowadzeniu sprawy "lub czasopisma".

W każdym razie taka wersja ma wielu zwolenników w białostockiej prokuraturze. - To kłamstwo i podła intryga - mówi nam Kazimierz Olejnik.

Do redakcji "Porannego" dotarła notatka, że 21 października w jednym z obiektów ośrodka w Kiermusach pod Tykocinem doszło do tajemniczego spotkania.

Poświęcić ludzi Millera
Miał w nim uczestniczyć Kazimierz Olejnik, zastępca prokuratura generalnego, Maria Zawadzka, prokurator apelacyjna i jej zastępca Henryk Żochowski oraz Sławomir Luks, prokurator okręgowy. Na spotkaniu mówiono przede wszystkim o perspektywie przejścia Marii Zawadzkiej do Prokuratury Krajowej. W tej sytuacji na szefa Prokuratury Apelacyjnej awansowałby Sławomir Luks.
Prokuratorzy mieli też omówić sposób prowadzenia sprawy dotyczącej zniknięcia słów "lub czasopisma" z ustawy medialnej. Przypomnijmy, że dotychczas zarzuty popełnienia fałszerstwa przedstawiono tylko Janinie S. i Iwonie G., prawniczkom Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Tomaszowi Ł., prawnikowi ministerstwa kultury.
"W trakcie spotkania miano wyrażać stanowisko, że jest to sprawa, którą można przypodobać się prawicy, nawet za cenę rozszerzenia zarzutów i poświęcenia ludzi Millera" - czytamy w notatce.
Jak udało nam się ustalić, w białostockich prokuraturach od dłuższego czasu krążą pogłoski, że na spotkaniu w październiku ustalono sposób prowadzenia postępowania "lub czasopisma".
- Oni na pewno spotkali się w Kiermusach - mówi jeden z prokuratorów. - Jednak są nieco odmienne wersje przebiegu tego spotkania i jego uczestników. Niektórzy mówią, że w tajnej naradzie nie uczestniczył jednak Sławomir Luks, bo uchodzi za gadułę. Jednak prawie wszyscy wiążą to spotkanie z tym, że 21 października ustalono zasady gry w sprawie ustawy medialnej.
- 16 listopada jedna z ogólnopolskich stacji radiowych po raz pierwszy poinformowała, że jest możliwość rozszerzenia zarzutów na inne osoby z tak zwanej grupy trzymającej władze - dodaje inny prokurator.

Lub czasopisma służbowo
W listopadzie prokurator krajowy postanowił też, że w Białymstoku będzie prowadzony cały wątek dotyczący procedury legislacyjnej przy tworzeniu ustawy medialnej. Nowego rozpędu sprawa nabrała w ubiegłym tygodniu, kiedy to Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że Lew Rywin nie działał sam lecz w imieniu "grupy trzymającej władzę". Jak udało nam się ustalić, Kazimierz Olejnik przebywał 20 i 21 października w ośrodku Alumnat w Tykocinie na konferencji naukowej poświęconej przestępczości zorganizowanej i instytucji świadka koronnego. Jednak wszyscy zainteresowani zaprzeczają, żeby mieli prowadzić jakieś nieformalne ustalenia w pobliskich Kiermusach.
- Nie było żadnego spotkania w Kiermusach - mówi Janusz Kordulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. - Nie omawiano też żadnych awansów prokurator Zawadzkiej czy też prokuratura Luksa.
Kazimierz Olejnik jest równie kategoryczny: - Pojechałem na tę konferencję, gdyż była poświęcona sprawom, którymi bardzo się interesuję. Jednak podejrzewam, że nigdy w życiu nie byłem w Kiermusach i w karczmie Rzym (dziennikarz "Porannego" nie użył w rozmowie nazwy karczmy - przyp. red.). A na tysiąc procent nie byłem tam 21 października.
Janusz Kordulski potwierdza jednak, że przy okazji konferencji Kazimierz Olejnik odwiedził 21 października II wydział prokuratury apelacyjnej do spraw przestępczości zorganizowanej, w którym prowadzona jest m.in. sprawa "lub czasopisma". Olejnikowi towarzyszyła m.in. Maria Zawadzka i Henryk Żochowski.
- To była służbowa wizyta - mówi Kordulski. - Rozmawiano wtedy o różnych sprawach, a więc rozmawiano też o sprawie "lub czasopisma". Chcę jednak kategorycznie podkreślić, że nie było żadnej dyskusji o wyświadczaniu przysługi prawicy kosztem lewicy czy też kosztem ludzi Leszka Millera. Była tylko merytoryczna dyskusja w tej sprawie i warunkach pracy II wydziału.

Próby ustawiania się?
Kazimierz Olejnik zaprzecza też, żeby miał z prokurator Marią Zawadzką ustalać polityczną linię prowadzenia sprawy "lub czasopisma". - Jest to ewidentne kłamstwo, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - zapewnia Kazimierz Olejnik. - Choć muszę przyznać, że dotarły do mnie sygnały o tym rzekomym sekretnym spotkaniu i tych innych bzdurach.
Kazimierz Olejnik nie chciał jednak zdradzić, w jaki sposób dowiedział się o rzekomym ustalaniu awansów i wycinaniu ludzi Millera. - Panie redaktorze, staram się po prostu dobrze pracować za pieniądze, które mi płaci państwo polskie.
Kazimierza Olejnika najbardziej jednak oburza, że informacje o rzekomym spotkaniu w Kiermusach wypływają z białostockich prokuratur. - Jeżeli to robi któryś z prokuratorów, to jest to skandal. Taki prokurator dla własnej kariery, w imię prywaty, w imię ustawiania się, bawi się w intrygi, które szkalują i w złym świetle stawiają całą naszą firmę. Dla mnie jest to coś niezrozumiałego, nieracjonalnego i bardzo podłego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny