Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy politycy sami stali się oligarchami

Magdalena Kleban

Kurier Poranny: Ostatnie wydarzenia polskiego życia publicznego część komentatorów już nazwała "największą aferą III Rzeczpospolitej".
Jadwiga Staniszkis, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, pracownik Instytutu Studiów Politycznych Państwowej Akademii Nauk: Z tych skandali, co wyszły na powierzchnię, ten chyba okaże się największy. Ale bardzo wielu rzeczy po prostu nie wiemy.

l Afera dotyczy tylko Orlenu, jako koncernu paliwowego czy struktur, funkcjonowania naszego państwa?
- Ona pokazuje kilka rzeczy. Po pierwsze - ale to są hipotezy - pokazuje, że ci, którzy podejmują decyzje i w kręgu rządu, i orbicie prezydenta już nie są politykami, którzy ulegają naciskom jakiś oligarchów, ale sami stali się oligarchami. Mają swoje bezpośrednie interesy ekonomiczne. Na przykład sami mogą być udziałowcami, bo nie wiadomo, jaka jest struktura własnościowa spółki "J&S". To się tak całkowicie stopiło.
Po drugie - co jest bardzo szokujące - ujawnia się bezradność Sejmu, który ma przecież pełnić funkcję kontrolną. W tej chwili wszyscy się pasjonują, kto jest tym "pierwszym" - czy premier Miller, czy prezydent. A tymczasem to, o czym się tam mówiło w tej notatce (ze spotkania Ałganowa z Kulczykiem): sprawa Rafinerii Gdańskiej i jej integralnej części - Naftoportu - ma swoją kontynuację. I tam podobno udziały ma już "J&S".
Ta sprawa pokazuje jeszcze coś bulwersującego, że ci, którzy pracowali w służbach państwowych natychmiast później stają się pośrednikami w transakcjach. A przecież nie zapominają chyba tych informacji, które zebrali (jak Gromosław Czempiński - na przykład). To pokazuje, że dla osób, które są funkcjonariuszami państwa, coś takiego jak dobro publiczne przestaje istnieć. Stanowisko w administracji rządowej jest wehikułem dobra indywidualnego.

l Trudno więc mówić o zaufaniu do najważniejszych osób w państwie?
- Tak, skoro ludzie zadają sobie pytanie, czy prokurator Kapusta sfingował, udał, a może skłamał? A może rzeczywiście ktoś go napadł?
A prezydent Kwaśniewski, nawet jeśli nie jest osobiście tutaj uwikłany jako osoba zainteresowana ekonomicznie, to otacza się ludźmi, o których wiadomo, że robią przekręty. A o tym wiedział, kiedy się już z nimi przyjaźnił. To nie jest już tylko kwestia, że ci ludzie nie umieją rządzić. Oni przede wszystkim walczą o swoje własne interesy używając stanowisk państwowych.
To wszystko jest straszne, poniżej wszelkiego poziomu. I świat na to patrzy. My jesteśmy na ostatnim miejscu, jeżeli chodzi o jakość rządzenia. To zniechęca do inwestycji. A wydawało się, że po aferze Rywina to będzie wstrząs. A tu wszystko jest kontynuowane.

l Czym to się skończy?
- Myślę, że nie będzie to wyjaśnione do końca. To zawsze będą tylko nasze domysły. Ale być może dostateczne, żeby młodsze pokolenie uznało, że w imię godności swojej człowiek nie chce być rządzony przez taki element. Młodzi albo sami zaczną wchodzić do tej polityki, albo podniosą standardy, zaczną się organizować.
Teraz to wszystko jest chowane pod przykrywką tajemnicy handlowej, jakąś otoczką sekretów i w sumie - tak jak w aferze Rywina - nic do końca się nie wyjaśni. Ale będzie klimat, który być może odsunie od życia publicznego tych, którzy weszli do polityki, tak jak prezydent Kwaśniewski, tak jak Miller i inni, jeszcze w latach 80., kiedy już wiadomo było, że komunizm się kończy. Wtedy, w struktury władzy, brano ludzi ze służb, którzy wydawali się mniej widoczni, więc mniej skompromitowani. Pod koniec lat 80. ci ludzie weszli do banków, do struktur gospodarczych. To jest ta pajęczyna, która - cokolwiek by się działo - rozszarpuje ten biedny kraj. Ja byłam niedawno w jednym z miasteczek nadmorskich, gdzie jednostka wojskowa odchodzi i władze miejscowe muszą kupować od Agencji Mienia Wojskowego kawałek drogi. I nie oddaje się tego majątku, tylko ktoś z tej prowizji chce sobie coś załatwić. Kraj jest fragmentaryzowany, by tacy mali, zarabiający na prowizjach mieli się czym tuczyć. I to jest nie tylko kwestia osób, które są szantażowane, naciskane przez Rosjan. Nie tylko splot interesów. Tylko od góry do dołu jest przekonanie, żeby doić ten kraj, a nie myśleć o dobrze wspólnym.
I nic się tutaj nie zmienia na lepsze.

l Wiadomo już, kto stracił na tej aferze: politycy lewicy, prokuratura, która się skompromitowała. A kto może zyskać? Może członkowie komisji śledczej?
- Ja sadzę, że już drugi raz ten efekt medialny, jaki był przy aferze Rywina, podnoszący popularność niektórych polityków, się nie powtórzy. Poza tym myślę, że traci przede wszystkim społeczeństwo, bo to są rzeczywiste procesy podejmowania decyzji, marnotrawienia majątku wspólnego, gdzie nie myśli się o najlepszych rozwiązaniach dla kraju, tylko najpierw się myśli o interesie indywidualnym. Chodzi o to, że to trwa mimo tych spektakli komisji i w sprawach, które ta komisja bada.

l A co z zachowaniem posła Giertycha, który ujawnia tajemnice państwowe. Niektórzy określili to wręcz mianem zdrady. Wydaje się, że nikt nie przestrzega już żadnych reguł.
- Gdyby on tego nie powiedział, to być może nie poznalibyśmy prawdy. I to jest właśnie to niebezpieczeństwo. Nie można już mieć zaufania do obiektywności, standardów, powołanych do tego instytucji, jak ABW i UOP i właściwie wszyscy działają tu na zasadzie takiej partyzantki. Bo cała ta instytucja jest fasadą i jeśli się nie naciśnie na nią w sposób - na granicy prawa wręcz - to wtedy dalej będą uważać, że nic się nie stało. Także to jest w tym wszystkim straszne. A chodzi o rozmontowanie tego systemu, a nie domysły, kto jest w to uwikłany. Powstrzymanie tych procesów.
l Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny