Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale: czas się zamykać

Anna Łubian
W Warszawie protestowali  wczoraj przedstawiciele zawodów medycznych. Domagali się m.in.  renegocjacji kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz realizacji tzw. ustawy 203, w której zagwarantowano podwyżki dla  personelu medycznego.W manifestacji, zorganizowanej przez Związek Powiatów Polskich (ZPP), uczestniczyło, zdaniem organizatorów, około 5 tys. osób,  według policji, 2-3 tys. Niesiono flagi Solidarności oraz transparenty z napisami: "Wspólnie w obronie pacjentów".Protestujący żądali też natychmiastowej poprawy warunków  działania szpitali i zapewnienia pacjentom dostępu do wszystkich  niezbędnych świadczeń. – Większość szpitali w Polsce jest zadłużona. Pomysłem rządu na  oddłużenie szpitali była restrukturyzacja, która polega wyłącznie  na tym, że zwalnia się pracowników, a długi i tak wciąż rosną. Restrukturyzacja w obecnej formie prowadzi do zagłady zakładów opieki zdrowotnej – powiedziała jedna z uczestniczek  protestu, pielęgniarka ze szpitala w Żyrardowie Teresa Lefelt.Delegacja protestujących spotkała się w gmachu Kancelarii Prezesa  Rady Ministrów z prezesem NFZ Lesławem Abramowiczem, ministrem  zdrowia Wojciechem Rudnickim oraz wicepremier Izabelą Jarugą-Nowacką. Po tych rozmowach delegaci zaapelowali do dyrektorów placówek służby zdrowia o wypowiadanie kontraktów podpisanych z Narodowym Funduszem Zdrowia.
W Warszawie protestowali wczoraj przedstawiciele zawodów medycznych. Domagali się m.in. renegocjacji kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz realizacji tzw. ustawy 203, w której zagwarantowano podwyżki dla personelu medycznego.W manifestacji, zorganizowanej przez Związek Powiatów Polskich (ZPP), uczestniczyło, zdaniem organizatorów, około 5 tys. osób, według policji, 2-3 tys. Niesiono flagi Solidarności oraz transparenty z napisami: "Wspólnie w obronie pacjentów".Protestujący żądali też natychmiastowej poprawy warunków działania szpitali i zapewnienia pacjentom dostępu do wszystkich niezbędnych świadczeń. – Większość szpitali w Polsce jest zadłużona. Pomysłem rządu na oddłużenie szpitali była restrukturyzacja, która polega wyłącznie na tym, że zwalnia się pracowników, a długi i tak wciąż rosną. Restrukturyzacja w obecnej formie prowadzi do zagłady zakładów opieki zdrowotnej – powiedziała jedna z uczestniczek protestu, pielęgniarka ze szpitala w Żyrardowie Teresa Lefelt.Delegacja protestujących spotkała się w gmachu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z prezesem NFZ Lesławem Abramowiczem, ministrem zdrowia Wojciechem Rudnickim oraz wicepremier Izabelą Jarugą-Nowacką. Po tych rozmowach delegaci zaapelowali do dyrektorów placówek służby zdrowia o wypowiadanie kontraktów podpisanych z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia nie da nam więcej na leczenie, to pod koniec czerwca zerwiemy kontrakty - twierdzą samorządy. - Nie mamy pieniędzy - rozkłada ręce NFZ.

Wczoraj pod siedzibą Rady Ministrów demonstrowało kilka tysięcy samorządowców i pracowników szpitali powiatowych z całej Polski. Było wśród nich ponad stu przedstawicieli z Podlasia.
- Sytuacja już dojrzała do tego, żeby stosować tego typu naciski na rząd. Emocje były ogromne - przyznaje Marek Chojnowski, szef szpitala w Sokółce, który wczoraj był w Warszawie.
Na niewiele się zdały rozmowy z ministrem zdrowia i szefem NFZ. Demonstrujący zapowiedzieli, że zaczną wypowiadać kontrakty na leczenie.

Spokojnie nie będzie

Jeśli Fundusz nie podwyższy kontraktów będziemy się zastanawiać nad ich wypowiedzeniem - mówi Jacek Bogucki, starosta wysokomazowiecki. Według niego, nie można się dłużej godzić na to, żeby na Podlasiu usługi medyczne były najgorzej wycenione. - Za te same operacje mazurskie szpitale dostają dużo więcej pieniędzy. Ale to nie wszystko. Do tej pory nie została rozwiązana kwestia wypłaty podwyżek o 203 złote. Fundusz nie płaci za wszystkie wykonane zabiegi - wylicza Jacek Bogucki.
Czy szpitale odważą się na wypowiedzenie kontraktów? - To szalenie trudna decyzja. Musi być ona zaakceptowana przez rady powiatu i szpitala. Dla szpitala oznacza pozbawienie płynności finansowej na dłuższy czas - przyznaje Marek Chojnowski.
Przyznaje jednak, że obecna sytuacja szpitala jest tragiczna. - Już Fundusza jest nam dłużny 700 tysięcy złotych za leczenie. Jak tak dalej pójdzie, to na przełomie sierpnia i września wyczerpiemy kontrakt. Nie stać nas na kredytowanie Funduszu. Po prostu niedługo nie będziemy mieli z czego kupić leków - dodaje szef szpitala w Sokółce.

Lepiej nie będzie

- W czerwcu wyczerpiemy limit na neontologię, na przełomie lipca i sierpnia na ortopedię i pediatrię. Nie wiem co robić. Przecież nie będę zapisywać pacjentów w kolejkę - rozkłada ręce Bożena Grotowicz, szefowa szpitala w Bielsku Podlaskim. Przyznaje jednak, że raczej nie wypowie kontraktu NFZ. Chce negocjować. Od kilku tygodni wysyła pisma z prośbą o zwiększenie kontraktu. Czy jej się uda?
- W tej chwili nie mamy żadnych pieniędzy. Być może pojawią się one wraz ze wzrostem gospodarczym. Ale kiedy to nastąpi, nie mam pojęcia - przyznaje Adam Kurluta, szef podlaskiego oddziału NFZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny