Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka miała rację

(mag)
Ta kobieta nie mogła decydować o przyszłości swojej i swojej rodziny. Łomżyńscy lekarze pozbawili ją prawa do badań, które w takim przypadku są wręcz zalecane - stwierdził sędzia Janusz Wyszyński.

Historia Barbary W. stała się głośna na całą Polskę. Pięć lat temu, wiosną 1999 roku, kobieta zorientowała się, że jest w ciąży. Ponieważ jej pierwsze dziecko urodziło się z dysplazją - genetyczną chorobą, upośledzająca rozwój fizyczny - zwróciła się do lekarzy z łomżyńskiego Szpitala Wojewódzkiego o dokonanie aborcji. Odmówili zasłaniając się etyką, więc poprosiła o skierowanie na badania, które pozwoliłyby ustalić, czy drugie dziecko jest również zagrożone. Lekarze ponownie odmówili. Barbara W. badań nie przeprowadziła. Kilka miesięcy później na świat przyszła Monika. Chora na dysplazję.
- Doszło do naruszenia podstawowych praw powódki wynikających z ustawy o zakładach opieki zdrowotnej - stwierdził sędzia.
Barbara W. po porodzie wpadła w depresję. Przez wiele miesięcy nie była w stanie podjąć pracy ani nawet normalnie zajmować się chorymi dziećmi. Potem wystąpiła do sądu domagając się odszkodowania i rent w łącznej wysokości blisko 1,8 miliona złotych od szpitala i imiennie od lekarzy Agnieszki G. i Leszka P.
- To sprawa dotycząca godności ludzkiej - mówili podczas rozpraw przedstawiciele Barbary W.
- Mamy prawo odmówić aborcji - argumentowali pozwani.
Na wczorajszy werdykt matka dwójki niepełnosprawnych dzieci czekała kilka lat (większość czasu zajęło oczekiwanie na opinie biegłych) wczoraj zapadł wyrok.

Uznając winę szpitala, przyznał Barbarze W. niespełna 70 tysięcy złotych zadośćuczynienia i odszkodowania. Kwotę powiększą odsetki. Oddalony został natomiast wniosek o rentę.
- Roszczenie uważam za zasadne, ale renta powinna być na rzecz dziecka, a nie rodziców jak to zostało sformułowane w pozwie. Dziwię się, że reprezentujący Barbarę W. prawnicy tego nie skorygowali, a mogli to zrobić na każdej rozprawie - podkreślił Janusz Wyszyński.
Sąd oddalił powództwo wobec Agnieszki W. i Leszka P. uznając, że odpowiedzialność za ich czyny ponosi pracodawca - Szpital Wojewódzki. Nie uwzględnił także indywidualnych roszczeń męża Barbary W.
Wyrok nie jest prawomocny. Obu stronom, które nie były wczoraj obecne w sądzie, przysługuje prawo odwołania do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Marian Jaszewski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży stwierdził, że decyzję o ewentualnej apelacji podejmie po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku i konsultacjach z prawnikami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny