Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przerzucali Azjatów za miliony dolarów

(mk)
Macki podlaskiego gangu sięgały do Moskwy. To tam przejmowali uchodźców z Indii, Wietnamu, Syrii, Chin, przerzucali ich przez polsko-litewską zieloną granicę i wieźli - często w nieludzkich warunkach - do Niemiec. Od każdego Azjaty brali od 5 do 7 tysięcy dolarów.

To był nalot na przestępców - w nocy z niedzieli na poniedziałek funkcjonariusze podlaskiej i warmińsko-mazurskiej Straży Granicznej oraz białostoccy policjanci zatrzymali 22 osoby, które przerzucały przez granicę nielegalnych imigrantów i wyłudzały odszkodowania. Dołączyli oni do swoich 40 kolegów, którzy wcześniej trafili za kratki.
- Ale to jeszcze nie koniec - mówią prokuratorzy i pogranicznicy. - Będą kolejne zatrzymania.
W areszcie są główni szefowie gangu: znany suwalski biznesmen - Krzysztof W., właściciel zajazdu, i Syryjczyk, mieszkający w podsuwalskiej wsi.

Kierunek: Moskwa-Berlin
Dziś nikt nie ma wątpliwości, że na Podlasiu udało się rozbić największą grupę przestępczą, która zajmowała się przerzutem ludzi przez granicę. W ciągu siedmiu lat - od 1996 do 2003 roku - nielegalnie przewieźli z Rosji do Niemiec pięciuset uchodźców z Indii, Wietnamu, Syrii, Chin. Mieli krociowe zyski, bo każdy z imigrantów musiał płacić 5-7 tysięcy dolarów, co oznacza, że grupa zarobiła minimum 2,5 miliona dolarów.
Swoją podróż ku wymarzonym krajom Europy Zachodniej imigranci rozpoczynali w Moskwie. Już tam zajmował się nimi podlaski gang. Wieźli ich na zieloną granicę polsko-litewską lub polsko-rosyjską. Przez granicę przeprowadzali ich w nocy specjalnie wynajęci do tego ludzie. Przechodzili na przykład rosyjskie alarmowe urządzenia graniczne, robiąc podkopy pod drutami pod napięciem. Za każdego Azjatę, który szczęśliwie przedostał się do Polski gangsterzy dostawali po 200 dolarów. Później - specjalnie wynajętymi busami - jechali do Radzymina koło Warszawy, a stamtąd już do granicy niemieckiej. Przez całą drogę inna grupa czuwała, czy nikt ich nie śledzi, czy straż graniczna nie wpadła na ich trop. W gangu działali też obcokrajowcy z Wietnamu i Indii, którzy mieszkają w Polsce.
- To była świetnie zorganizowana grupa przestępcza, ze ścisłym podziałem ról i zadań - podkreśla Jerzy Duniec, rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej.

Miliony na boku
Ale gangsterzy zarabiali nie tylko na przemycie ludzi - wyłudzali też potężne odszkodowania z firm ubezpieczeniowych za pozorowane kolizje.
Działali tak: kupowali samochody w autokomisach, zaciągając kredyty. Później fingowali kilka kolizji, przedstawiając dokumenty tego jednego auta. Chodzili z jednym dokumentem od firmy do firmy ubezpieczeniowej i wyłudzali od nich odszkodowania. Dotychczas prokuratura wykryła 416 takich przypadków - najwyższa kwota to 40 tysięcy złotych, najniższa - 600 złotych.
- Straty mogą sięgać nawet kilkuset tysięcy, a nawet miliona złotych - podkreśla Jerzy Duniec.
Kiedy pogranicznicy wpadli na trop gangu? - Zatrzymanie pod koniec marca ubiegłego roku pierwszej grupy 14 imigrantów i ich opiekunów było momentem kluczowym - dodaje Anna Wołoszyn-Wrona, rzecznik prasowy podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. - Potem "wyłapywaliśmy" kolejne podejrzane osoby.
Do wczoraj zostało zatrzymanych łącznie 62 członków gangu.
Dziś będzie wiadomo, czy wczoraj zatrzymani gangsterzy najbliższe miesiące spędzą w areszcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny