Dziś za 3,79, w lipcu za 4 złote?

Byłem w szoku, kiedy ostatnio zajechałem na stację paliw - droższa benzyna, droższy olej - mówi Wiktor Kazimieruk, prezes Wersal Taxi 9661. - W Polsce jest zbyt wysoka akcyza, stąd to wszystko. Chyba nie podwyższymy cen, bo stracimy klientów, a na rynku brakuje pracy. Będzie po prostu mniej do kieszeni.
Jego zdaniem, jeśli ceny paliw wciąż będą tak rosły, to wszystkie korporacje w końcu nie wytrzymają i podniosą ceny swoich usług.
- To jest straszna sprawa - dodaje Tadeusz Smarkusz, prezes Komfort Taxi. - Paliwo to jedna trzecia naszych zarobków. Gdybyśmy podnieśli swoje stawki, ludzie przestaliby jeździć. Jesteśmy przyparci do muru i - powiem szczerze - niewiele możemy zrobić.
- Skandal to mało powiedziane - narzeka Jacek Słomiński z Białegostoku, którego spotkaliśmy na stacji przy ul. Sikorskiego. - Jeżdżę codziennie, używam sporo benzyny, która ciągle drożeje. Przecież podwyżka goni podwyżkę.

Drożej na wakacje
W ciągu ostatnich tygodni polskie rafinerie dwukrotnie podnosiły ceny paliw: 9 i 15 kwietnia. Na stacjach Lotosu benzyna zdrożała o 9,5 grosza za litr, a olej napędowy o 6 groszy, w PKN Orlen odpowiednio: 10,5 grosza, 6 groszy.
Jak twierdzą specjaliści, wszystko przez drożejącego dolara oraz i to, że ropy na światowych rynkach jest za mało.
- Niestety, nie można wykluczyć kolejnych podwyżek - mówi Agnieszka Cieślak z biura Reflex, monitorującego rynek paliw. - Na pewno do wakacji nie będzie taniej.
- W ciągu najbliższych dwóch miesięcy można się spodziewać wzrostu cen benzyny o jakieś 10-15 groszy na litrze - dodaje prezes Refleksu Witold Ozimski.

Smutny rekord
Ale jego zdaniem jest to wróżenie z fusów, bo może się stać coś, np. kolejne zamachy terrorystyczne, czy też niepokój w Iraku, co spowoduje wywindowanie cen jeszcze wyżej.
- W tym tygodniu padł chyba rekord - nie pamiętam, by ceny benzyny i oleju były tak wysokie - kończy niezbyt optymistycznie.