Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet Wańkowicz by się nie nauczył

(az)
dr hab. Roman Hajczuk, pełniący obowiązki dziekana WSD w Białymstoku
dr hab. Roman Hajczuk, pełniący obowiązki dziekana WSD w Białymstoku fot. Jan Malec
Żadnych zajęć z kamerą i mikrofonem, żadnych warsztatów, poobcinane przedmioty. I to mają być studia dziennikarskie? - skarżą się studenci białostockiego wydziału zamiejscowego Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. M. Wańkowicza. - Warszawa postanowiła ujednolicić program, musimy się do tego dostosować - odpiera zarzuty dr hab. Roman Hajczuk, pełniący obowiązki dziekana WSD w Białymstoku.

Warszawa naprawia program

Studenci drugiego i trzeciego roku dziennikarstwa boją się, że dyplom, który otrzymają, na niewiele im się przyda, bo niczego się nie nauczą.
- Program w tym roku akademickim został bardzo ograniczony, a od tego semestru wyrzucono nam jeszcze kilka przedmiotów - opowiadają. W poprzednich latach były warsztaty radiowe, telewizyjne, prasowe, teraz nie ma nic, żadnych praktyk. W tygodniu jest tylko osiem godzin zajęć, z których większość nie przynosi żadnego pożytku.
Narzekają też studenci na stosunkach międzynarodowych. Dowiedzieli się, że mogą mieć problemy ze studiami magisterskimi, bo nie mają zrealizowanego minimum programowego z politologii.

Skąd te zmiany? - Nastał nowy rektor i zaczął robić porządki w całej uczelni, w tym także na wydziałach zamiejscowych - tłumaczy dr hab. Roman Hajczuk, który od jesieni ubiegłego roku kieruje białostockim Wydziałem Zamiejscowym WSD.
Cięcia, zdaniem studentów, dotknęły jednak najbardziej specjalistycznego przedmiotu - mediów. Zlikwidowano zajęcia z zakresu współczesnego społeczeństwa w Polsce, ideologii i mediów w systemie panowania, panoramy politycznej RP...
- Ale zostały język wypowiedzi dziennikarskiej, historia prasy polskiej, warsztat dziennikarza, informacja, marketing - wylicza dziekan. Ile w sumie? Osiem, rzeczywiście - kwituje dr Hajczuk.
Co z zajęciami praktycznymi? Będą - obiecuje. - Wprawdzie sprzętu ubyło, bo Warszawa część zabrała, ale kamera jest. Stała w piwnicy, została odkurzona, czeka gotowa.

Jak nie dziennikarz, to historyk

Białostocki Wydział Zamiejscowy WSD w Warszawie jest w likwidacji. W ubiegłym roku nie było tu naboru na pierwszy rok, a część studentów ze starszych roczników przeniosła się na inne uczelnie. Obecnie studiują tu tylko 232 osoby.
Czy jest szansa na utrzymanie szkoły? W takim kształcie, jak poprzednio - nie - odpowiada dziekan Hajczuk. - Ale jest nadzieja, że od przyszłego roku wydział będzie funkcjonował legalnie. Tyle tylko, że kierunkiem kształcenia byłaby historia, a w jej ramach specjalności: dziennikarstwo i komunikacja społeczna oraz stosunki międzynarodowe.
Dlaczego? Bo nie udało się zebrać odpowiedniej liczby utytułowanych politologów i socjologów na pełnym etacie.

KłOPOTY

Wyższej Szkoły Dziennikarskiej w Warszawie zaczęły się w 2000 roku od ujawnienia przez NIK faktu, że osiem jej wydziałów zamiejscowych w kraju działa nielegalnie, bo uczelnia nie miała pozwolenia ministra edukacji na ich tworzenie. Winą obarczano pierwszego rektora, że nie dopilnował procedur.
Następny rektor wystąpił o legalizację wydziałów, jednak Państwowa Komisja Akredytacyjna oceniła je negatywnie za brak odpowiedniej kadry. Ministerstwo zażądało zamknięcia uczelni. Żeby się ratować, rektor postawił w stan likwidacji pięć nielegalnie działających filii: w Białymstoku, Chełmie, Lublinie, Kielcach i Radomiu. Obiecał, że zostaną poddane restrukturyzacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny