Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamo, tato ja też chcę być sędzią

Marzanna Łozowska [email protected]
Na 28 sędziów apelacyjnych w Białymstoku 13 ma dziecko lub krewnego w sądzie, a niektórzy aż po dwie osoby

Zadzwonił informator. - Zdradzę pani tajemnicę - mówi przez słuchawkę męski głos. - To tajemnica, o której wszyscy wiedzą.
Umawiamy się na mieście, bo choć nie podał nazwiska zapewniał, że warto porozmawiać. Twarz wydaje się znajoma. Mignęła mi kilka razy na sądowych korytarzach. - Radca, mecenas? - próbuję sobie przypomnieć.
- Piszecie w "Porannym" o tym, że adwokatami zostają dzieci adwokatów, a czemu nie napisaliście, co dzieje się w sądzie? - przechodzi do rzeczy . - W Białymstoku sądzą już całe rodziny, bo od lat skąpe etaty, które dostaje białostocki sąd, obsadzane są krewnymi sędziów. Dzieci sędziów są tak zdolne, że zawsze są pierwsze na listach aplikantów, którzy się dostali. Potem są najlepsze, kiedy zdają egzamin sędziowski. Ma pani notes?

Jak się zostaje sędzią?
- Dzieci w sądzie mają sędziowie: Kaluta, Dąbrowska, Kałużna, Pannert, nazwisko prezesa apelacji pani zna - uśmiecha się. - Podaję nazwiska tylko sędziów apelacyjnych, wyżej być już w Białymstoku nie można.
- Mało? - pyta. - No to dalej: sędziowie Danielewicz, Głos, Szerel. Mają takie zdolne dzieci, że wszystkie zdały bardzo dobrze egzamin sędziowski. Potem znalazły się im miejsca na asesurze, w końcu etat. A zdają, a jakże, w Białymstoku przed komisją sędziów sądu apelacyjnego. Mama się wyłącza, jak zdaje córka, ale na sali pozostają jej koledzy.
- Niech pan mówi dalej - zachęcam.
- Nie tylko etaty sędziowskie przypadają krewnym. Między dzieci z sędziowskiej branży rozdzielono też jedyne dwa etaty asystenta sędziego, które dostał Białystok. W 2003 roku otrzymali je synowie: sędziego sądu apelacyjnego i znanego białostockiego prawnika - dodaje.
Na twarzy informatora złośliwy uśmieszek. - Chce pani wiedzieć, jak zostaje się sędzią z poparcia klanu? Rodzynkiem jest aplikacja etatowa - zaczyna. - Nie dość, że uczysz się za darmo, to jeszcze ci płacą. I najczęściej dziecko sędziego na taki rodzynek trafia, bo zdaje po mistrzowsku egzamin na aplikację sędziowską, którą przeprowadza sąd okręgowy. Dziecię sędziego jest pierwsze, drugie na liście. Za nim długo, długo nic i dalej reszta młodych naiwnych, którzy myślą, że się nauczyli to im się uda.
- Aha, przypomniałem sobie jeszcze parę nazwisk... - i tu padają kolejne.

Gabinet prezesa
- Czy pani chce, żeby dzieci sędziów skończyły jako sprzątaczki - dziwi się prezes białostockiej apelacji Janusz Dubij.
- Zdolni zdają na piątki i zostają przyjęci. O jakim złym odczuciu społecznym pani mówi? Złe odczucie ma pewnie tylko kilku redaktorów, a czasy sędziów z rekomendacji partii dawno minęły. To co, mamy przyjmować z ulicy? - pyta prezes.
Prezes podaje reguły gry: komisja egzaminująca przyszłego sędziego, który przez trzy lata uczył się dzielnie na aplikacji, składa się z ośmiu sędziów sądu apelacyjnego i jednego przedstawiciela ministerstwa, więc jest osoba z zewnątrz. Pytania na egzamin układane są centralnie. Egzamin odbywa się w tym samym dniu w całym kraju. Do Białegostoku pytania przychodzą w dniu egzaminu, albo dzień wcześniej, żeby członkowie komisji mogli się przygotować.
- Nie od prezesa czy wiceprezesa zależy, kto dostaje etat. Na wolne stanowiska sędziowskie, o których informuje minister sprawiedliwości w ogłoszeniu w Monitorze Polskim, ubiegają się kandydaci z całego kraju. To jest konkurs. Niekiedy na jedno miejsce przypada kilku, a zdarzyło się, że nawet pięciu kandydatów. Opiniują je zgromadzenia sędziów, potem lista wszystkich kandydatów trafia do Krajowej Rady Sądownictwa. Ona decyduje, kto zostanie przedstawiony prezydentowi - mówi Dubij.
Ale prezes nie ukrywa, że największe szanse mają te osoby, które są znane zgromadzeniu, czyli ludzie stąd.
Nie uważa, żeby Kowalski, który dostał wyrok, z którego jest niezadowolony, miał mniejsze szanse na uchylenie orzeczenia, bo wydała je np. córka prezesa apelacji lub syn lub córka pani wiceprezes apelacji. - Odnoszę wrażenie, że pomieszaliście i poplątaliście niezawisłość i niezależność. Niby dlaczego błędny wyrok ma się utrzymać, bo wydało go dziecko sędziego? To bzdura! - oburza się prezes Dubij.
- Panie prezesie, ja wiem, że to trudne pytania - próbuję łagodzić.
- One nie są trudne, one są po prostu bez sensu - odpowiada prezes. - Publikując zbyt ogólne sądy czwarta władza podważa autorytet wymiaru sprawiedliwości - kończy.

W kancelariach adwokackich
- Na 28 sędziów apelacyjnych w Białymstoku 13 ma dziecko lub krewnego w sądzie, a niektórzy aż po dwie osoby? - pan mecenas K. jest zaskoczony. Pod ręką kalkulator, więc zaczyna liczyć. - No tak, odsetek krewnych niezły - mówi i zaraz dodaje: - Tego się nie uniknie. Są rodziny adwokatów, lekarzy, są też i sędziowskie. Dzieci sędziów mogą nawet sądzić lepiej, bo nabrały ogłady, której brakowało w domu dzieciom z innej warstwy - uważa mecenas K. Jemu dziecko sędziego w todze nie przeszkadza, choć dostrzega i złe strony. Takich sędziów jest gorzej dyscyplinować do pracy. Przełożeni nie zwracają im zbyt często uwagi, bo się boją mamy i taty z apelacji. Takie dziecko szybciej awansuje: dostanie nominację z asesora na sędziego, z sędziego rejonówki na ... itd. Jest jeszcze drugie dno. Sędziowie też walczą o stanowiska, głosują nad tym, kto powinien dostać nominacje wyżej, udzielają poparcia dla kandydatów na prezesów. Dlatego także w sądzie tworzą się frakcje, więc w czasie zgromadzenia sędziowskiego syn zawsze odda głos na mamę i tatę.

To trzeba zmienić

Przemysław Gosiewski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, autor projektu ustawy o " uczciwym dostępie " do zawodu adwokata, radcy prawnego i notariusza: Zmieniać trzeba krok po kroku. Najpierw zajęliśmy się adwokaturą, co wcale nie oznacza, że zmiany nie powinny iść dalej. To co można zrobić dziś, natychmiast, to zorganizować przyszłym sędziom obiektywny egzamin. Komisje nie mogą być zdominowane przez jedno środowisko, a tak jest w przypadku sędziów. Egzaminować powinni przedstawiciele różnych środowisk prawniczych.

Zbigniew Wasserman, poseł Prawa i Sprawiedliwości: Dziś nie ma prawnego zakazu i dzieci sędziów mogą zdawać egzamin sędziowski w okręgu, w którym pracują ich rodzice sędziowie. Pozostaje jednak problem etyczno-moralny, skoro egzamin zdają przed kolegami rodziców. Białostocka statystyka - na 28 sędziów sądu apelacyjnego 13 ma dwóch albo jednego członka rodziny w sądzie, daje do myślenia. Nasuwa się podejrzenie, że mamy do czynienia z nepotyzmem*.
* Nepotyzm - faworyzowanie krewnych, ulubieńców przy rozdawaniu godności lub wysokich stanowisk przez osoby wpływowe (Słownik języka polskiego)

I co w tym dziwnego?

Kurier Poranny: Panie Prezesie, co trzeba zrobić, żeby zostać sędzią?
Janusz Dubij, prezes Sądu Apelacyjnego w Białymstoku: Ukończyć wyższe studia prawnicze, aplikację, asesurę, ewentualnie inną aplikację korporacyjną i odbyć staż radcowski, czy adwokacki itd. Wtedy ma się mniej więcej 29 lat. Ocena z egzaminu sędziowskiego musi być wzorowa. Piątka daje szansę.
l Zapomniał Pan o jednej ważnej rzeczy, że trzeba mieć jeszcze tatę lub mamę sędziego!
- To jest potoczne rozumienie spraw. Nie ukrywam, że pewne osłuchanie prawnicze, rozmowy prowadzone w domu na temat prawa rzeczywiście ułatwiają zdobywanie wykształcenia prawniczego i pokonywanie tej drabiny.
l Czy to przypadek, że na 28 sędziów białostockiego sądu apelacyjnego aż 13 ma córkę sędzię, syna sędziego albo synową. Niektórzy nawet po dwie osoby z rodziny...
- A cóż w tym dziwnego? Ich dzieci zdały bardzo dobrze egzaminy.
l Czy wyłączył się Pan ze składu komisji egzaminacyjnej, kiedy egzamin sędziowski zdawała pana córka?
- Tak.
l Ale nie wyłączył się Pan, gdy egzamin zdawał pan Tomasz P.?
- Od sześciu lat jestem przewodniczącym tej komisji i nie było ku takiemu wyłączeniu żadnych ustawowych przesłanek.
l Ale chodziło o syna pana kolegi. Kiedy Pan był wiceprezesem sądu okręgowego, ojciec pana Tomasza P. był pana zwierzchnikiem - pełnił funkcję prezesa.
- To nie ma nic do rzeczy. W składzie komisji egzaminacyjnej zasiada ośmiu sędziów sądu apelacyjnego i przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości, on jest osobą z zewnątrz. Wszystko jest zgodne z prawem. Ocena zależy od wiedzy kandydata. Zresztą nie wszystkie dzieci sędziów zdają egzamin. Są tacy, którzy nie zdają.
l A kto nie zdał?
- Nie wymienię nazwisk, bo zabrania tego ustawa o ochronie danych osobowych.
l Więc nie jest prawdą, że dzieci sędziów z mlekiem matki wysysają wydawanie wyroków?
- Ja mówię, że osłuchanie prawnicze, przebywanie z rodzicami prawnikami przynosi pewne efekty. Nie oznacza to, że dziecko sędziego musi zostać sędzią. Moja rodzina jest też takim przykładem. Córka została sędzią, a syn od początku nie interesował się prawem.
l Ale Pana syn i tak znalazł w sądzie pracę jako informatyk.
- Tak, jest informatykiem, ale co w tym złego?

Sędziowie Sądu Apelacyjnego w Białymstoku

1. Zygmunt Kaluta
- sędzia córka i synowa
2. Anna Dąbrowska, wiceprezes
- sędzia syn i córka , synowa kuratorem zawodowym
3. Władysława Prusator - Kałużna
- sędzia syn
4. Jadwiga Żywolewska - Ławniczak
sędzia bratanek
5. Zbigniew Pannert
asesor syn
6. Mariola Pannert ( małżonkowie)
asesor syn
7. Alicja Wojno-Gąsowska
sędzia synowa
8. Janusz Dubij, prezes
sędzia córka
9. Irena Kujawa (na emeryturze)
sędzia syn
10. Edward Głos
sędzia syn
sędzia synowa
11. Janina Domańska - Szerel
sędzia córka
12. Andrzej Czapka
aplikat syn
13. Edyta Danielewicz
sędzia córka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny