Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co czwarty na bruk

Aneta Boruch
W marcu trzeba zwolnić ponad 300 osób - mówi prezes białostockiej Fabryki Przyrządów i Uchwytów Bison-Bial. - Tylko tak osiągniemy oszczędności w zakładzie. - Zwolnienia tak, ale dopiero wtedy gdy zarząd przedstawi realny plan ratowania firmy - odpowiadają związki zawodowe.

Wczoraj na biurka związkowców z Bison-Bialu trafiło pismo prezesa firmy Józefa Zgody, w którym informuje o swojej propozycji redukcji zatrudnienia. Z pracą ma pożegnać się około 270 osób w zakładzie w Białymstoku, 50 osób z filii w Kolnie i około 20 w zakładzie w Bielsku Podlaskim. To oznacza redukcję załogi o jedną czwartą, bo obecnie w Uchwytach pracuje 1200 osób. Zawiadomienie o zamiarze zwolnień grupowych trafiło już do urzędu pracy.

To tylko propozycja

Prezes Uchwytów zapewnia, że na razie to dopiero wstępne przymiarki do redukcji zatrudnienia. - Rozpoczynamy rozmowy ze związkami zawodowymi - mówi Józef Zgoda, prezes Bison-Bial. - Dopiero dalsze negocjacje ustalą, ile osób ostatecznie trzeba będzie zwolnić. Chcemy, aby wręczenie wypowiedzeń nastąpiło od 1 marca. Ich pozytywne skutki będą widoczne już w drugim kwartale tego roku.
Jego zdaniem zwolnienia to jedyny sposób na podreperowanie sytuacji zadłużonej na około 100 milionów zł spółki. Inny pomysł zarządu to redukcja wynagrodzeń o 10-20 procent.
- Zwolnienia są konieczne - zapewnia prezes Zgoda. - Udział funduszu płac w kosztach jest bardzo wysoki. A w spółce niezbędne są oszczędności, aby można było zaspokoić roszczenia wierzycieli i spłacać zadłużenie.

Zwolnienia tak, ale...

Działające w zakładzie związki zapowiadają, że zgodzą się na zwolnienia, ale pod pewnymi warunkami.
- Wyrazimy zgodę na zwolnienia, bo zdajemy sobie sprawę, że są one konieczne - mówi Tadeusz Łukian, przewodniczący zakładowej Solidarności. - Ale nie w taki sposób i nie w takiej liczby pracowników, jak proponuje zarząd. Będziemy negocjować. Ale jak na zbawienie czekamy na plan restrukturyzacji.

Prezes nic nie zrobił

Jak to z Uchwytami było

Przypomnijmy, że cały ubiegły rok trwała dramatyczna walka załogi Bison-Bial o ratowanie fabryki. W obronie swoich miejsc pracy ludzie z Uchwytów strajkowali, nawet głodowali, demonstrowali na ulicach Białegostoku i pod siedzibą swojego właściciela - Metalexportu w Warszawie. Szukali pomocy u wojewody, ministrów, w ministerstwie skarbu państwa, do którego nadal należy kilkanaście procent udziałów Bison-Bial. Wszystko na próżno - zarząd złożył do sądu wniosek o upadłość.
Tylko cudem fabryka uniknęła upadłość i- sąd doszedł bowiem do wniosku, że fabryka jest tak zadłużona, że nie ma środków na przeprowadzenie postępowania upadłościowego. Nic nie dała nawet osobista interwencja premiera Leszka Millera.

Zdaniem związkowców zwolnienia mają sens tylko wtedy, gdy będą jednym z elementów planu ratunkowego dla firmy. A, jak twierdzą, prezes Józef Zgoda, który szefuje Uchwytom już od ponad miesiąca, do tej pory nie przedstawił konkretnego planu ratunkowego dla spółki.
- Same zwolnienia nic nie dadzą - uważa Adam Krynicki z S'80. - To za mało. Musi być pomysł na ratowanie tej firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny