Jeśli spojrzy się na Pana dotychczasową karierę, to chyba unika Pan centrum Polski, a lubi jej krańce. W CV są między innymi Flota Świnoujście, Arka Gdynia, ostatnio Podbeskidzie Bielsko-Biała, a teraz Jagiellonia.
Rzeczywiście, jakoś tak się ułożyło (śmiech). Ale nie żałuję żadnej z moich decyzji. We wszystkich miejscach było fajnie, a w tych klubach grało mi się bardzo dobrze. Gdybym mógł cofnąć czas, to niczego bym nie zmieniał.
Jak trafił Pan do Jagiellonii?
Zadzwonił do mnie trener Michał Probierz i zapytał, czy jestem zainteresowany grą w jego drużynie. Nie było się nawet nad czym zastanawiać. Wiadomo, jak spisywała się Jagiellonia w poprzednim sezonie i co osiągnęła. Wybór był dla mnie oczywisty.
Za to urlop był bardzo skrócony. Dało się odpocząć?
W moim przypadku wakacje były w formie miniaturki, dwa, trzy dni wszystkiego. Musiałem zdać mieszkanie w Bielsku-Białej i przeprowadzić się do Białegostoku. Ale daleki jestem od marudzenia. Wielu piłkarzy chciałoby mieć problem z krótkim urlopem, jeśli się gra w europejskich pucharach.
Zdążył Pan już poznać miasto?
Jestem w trakcie. Pierwsze wrażenie jest takie, że dla kogoś, kto pochodzi z Krakowa, tu można się wszędzie szybko dostać. Nie ma gigantycznych korków, jest miło i spokojnie.
Od razu wskoczył Pan do podstawowego składu na pucharowy mecz z Kruoją Pakruojis, ale na lewej obronie jest jeszcze Jonatan Straus, a za jakiś czas kontuzję wyleczy Marek Wasiluk. Nie boi się Pan konkurencji?
W drużynie na każdej pozycji jest rywalizacja i jest to zdrowa sytuacja. Sezon jest długi, meczów wiele i z pewnością każdy dostanie szansę. Trzeba ją umieć wykorzystać.
Pan za mecz z Kruoją zebrał niezłe recenzje. Jak się grało w Szawlach?
Trudno mi oceniać samego siebie, ale chyba nie było źle. Zawsze jest jednak coś do poprawy i można wypaść lepiej. W moim przypadku najważniejszą sprawą jest zgranie z nowymi kolegami. Z każdym treningiem i meczem powinno być coraz lepiej pod tym względem.
Spodziewaliście się, że na Litwie będzie aż tak ciężko?
W europejskich pucharach trudno jest znaleźć słabeusza, a już na pewno nikt nie odda spotkania bez walki. Można mówić o złym stanie murawy, upale, ale nie chcę szukać usprawiedliwienia, bo obie drużyny miały takie same warunki. Grało nam się ciężko i tym cenniejsze jest zwycięstwo.
Popełniliście kilka błędów w obronie.
Mieliśmy uważać na rzuty wolne i rożne oraz na dalekie wrzuty z autu. Jednak rywale doszli do dwóch dobrych sytuacji, co się nie powinno zdarzyć. Dobrze, że Bartek Drągowski nas uratował.
Teraz rywal nie może już się kurczowo bronić. Widzi Pan w tym szansę?
Jak najbardziej. Gdyby było 0:0 Kruoja obrałaby taką samą taktykę, a teraz prędzej, czy później musi się otworzyć, chcąc odrobić stratę. Dlatego gol Karola Świderskiego był tak ważny. Ale wciąż musimy być czujni, bo to jeszcze nie koniec.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?