Pełna lista zwycięzców:
Anna Rafałowicz
(zarządzanie, II rok II ̊, Politechnika Białostocka)
Jan Jakub Szerszunowicz
(energetyka i chemia jądrowa, I rok, Uniwersytet Warszawski)
Monika Kiersnowska
(kierunek lekarski, V rok, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku)
Aleksandra Janowicz
(kierunek lekarski, IV rok, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku)
Karolina Łapińska
(język angielski stosowany z hiszpańskim, I rok, Uniwersytet w Białymstoku)
Jan Ullmann
(prawo, V rok, Uniwersytet w Białymstoku)
Paulina Niedziołko
(fizjoterapia, II rok II°, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku)
Izabela Kolosa
(filologia polska, III rok I ̊, Uniwersytet w Białymstoku)
Joanna Pakuła
(prawo, I rok, Uniwersytet w Białymstoku)
Ewa Aleksandra Zalewska
(stosunki międzynarodowe, II rok II°, Uniwersytet w Białymstoku)
Porządny majordomus, gdy hulajnogę i hydroplan wyposażony w jaskrawościomierz i kardiotachometr jaśniepanu przed entą [n-tą] podróżą ochędożył, to koniec końców kurażu nabrał i ręki wicehrabianki zażądał.
Z powodu lekceważącej rekuzy wicehrabiego, nad wyraz zacietrzewiony, przybity, zażenowany i rozdrażniony wszedł pod prysznic, by ochłonąć z bezsilności. Gdy a capella rozśpiewał się na pół gwizdka, wkrótce do równowagi psychicznej powrócił. Po odświeżającej kąpieli, podczas której hektolitr wody zużył, zapadł
ni to w półsen, ni to w półjawę i w okamgnieniu błahą gadkę szmatkę, szczerząc radośnie zęby, niedorzecznie wymamrotał:
"Pewien tarnobrzeżanin arcymistrz, arcyłgarz, półomdlały ze znużenia, stojąc jednonóż, grał na bandżo i obżerał się ochoczo chrupiącą małgorzatką i kwaśnosłodkim rzewieniem. Nie rozpaczał, mimo że jego narzeczona, niezbyt wydarzona chichotka, biegnąc na przełaj w stronę góry Śnieżki, przez nieostrożność utopiła w żółtobrunatnej kałużce bladozłotą skuwkę i co niemiara biżuterii. Nie spostrzegł takoż zamętu, ani nie uchwycił uchem lamentu, gdy jego chart zerwawszy się z obroży przymocowanej do obszczerbionej zasuwki, chyżo rzucił się w pościg za hokejowym krążkiem. Tymczasem, żółtawośniady komiwojażer i rzutki karmelarz, oblężeni przez chmarę homarów wychylających się ze wzburzonego Morza Śródziemnego, huśtali się na hamaku koloru khaki. Rozmarzeni, chiromancji, mrzonkom i hipnopedii ad hoc czas poświęcić postanowili, jako że poniewczasie spostrzegli, że do uprawiania chalkografii cechmistrzowskich upoważnień im brakuje. Na Podhalu z kolei juhasi, w śnieżnobiałych spodniach z krwistoczerwonymi parzenicami, wspierani przez plemienno-kulturowego wróżbitę, na grzbiet huculskiego wierzchowca ładowali chrzęszczący kałamarz arachidowy, próbówkę, powrósło, hacele i hufnale, rondel, wentyl, stempel, gong, bąbel z bombą i plombą oraz długaśny lont. Wybierali się na Pojezierze Mazurskie, by zażegnać zarzewie kłótni i niechybnie potępić w czambuł żądnego rządzenia huncwota stamtąd, nietaktownego i swarliwego wójta, który nieustannie narzucał się nieprzebranej rzeszy alochtonów niezrównoważonymi komendami: <>".
Czym skończyła się mirażowa opowiastka, nie wiadomo, bo nagle o wpół do szóstej rzężący kurant rozbrzmiał, a służący ocknął się z drzemki rześki jak dzierlatka i w siną dal czym prędzej podążył, jak najdalej od nie najwdzięczniejszego zwierzchnika.
Tych, którzy postanowili zmierzyć się z najeżoną w bród ortoepicznymi pułapkami łamigłówką, bardzo przepraszam za to, że tekst dyktanda umieściłam w hybrydowej, pseudonaukowej, pseudohistorycznej scenerii, a tytuł nijak ma się do zawartości tekstu. Summa summarum chodziło przecież o ortograficzne harce.
prof. UwB dr hab. Urszula Sokólska
Czytaj e-wydanie »
Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport
Anna Rafałowicz
(zarządzanie, II rok II ̊, Politechnika Białostocka)
Jan Jakub Szerszunowicz
(energetyka i chemia jądrowa, I rok, Uniwersytet Warszawski)
Monika Kiersnowska
(kierunek lekarski, V rok, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku)
Aleksandra Janowicz
(kierunek lekarski, IV rok, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku)
Karolina Łapińska
(język angielski stosowany z hiszpańskim, I rok, Uniwersytet w Białymstoku)
Jan Ullmann
(prawo, V rok, Uniwersytet w Białymstoku)
Paulina Niedziołko
(fizjoterapia, II rok II°, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku)
Izabela Kolosa
(filologia polska, III rok I ̊, Uniwersytet w Białymstoku)
Joanna Pakuła
(prawo, I rok, Uniwersytet w Białymstoku)
Ewa Aleksandra Zalewska
(stosunki międzynarodowe, II rok II°, Uniwersytet w Białymstoku)
Tekst dyktanda:
O słodkowodnej brzanie, nie najżwawszej chełbi, nierozważnym hetce-pętelce i sfrancuziałym Bożydarze, któremu rzeżuchowa czupryna spod chitynowego hełmofonu poniewczasie wychynęłaPorządny majordomus, gdy hulajnogę i hydroplan wyposażony w jaskrawościomierz i kardiotachometr jaśniepanu przed entą [n-tą] podróżą ochędożył, to koniec końców kurażu nabrał i ręki wicehrabianki zażądał.
Z powodu lekceważącej rekuzy wicehrabiego, nad wyraz zacietrzewiony, przybity, zażenowany i rozdrażniony wszedł pod prysznic, by ochłonąć z bezsilności. Gdy a capella rozśpiewał się na pół gwizdka, wkrótce do równowagi psychicznej powrócił. Po odświeżającej kąpieli, podczas której hektolitr wody zużył, zapadł
ni to w półsen, ni to w półjawę i w okamgnieniu błahą gadkę szmatkę, szczerząc radośnie zęby, niedorzecznie wymamrotał:
"Pewien tarnobrzeżanin arcymistrz, arcyłgarz, półomdlały ze znużenia, stojąc jednonóż, grał na bandżo i obżerał się ochoczo chrupiącą małgorzatką i kwaśnosłodkim rzewieniem. Nie rozpaczał, mimo że jego narzeczona, niezbyt wydarzona chichotka, biegnąc na przełaj w stronę góry Śnieżki, przez nieostrożność utopiła w żółtobrunatnej kałużce bladozłotą skuwkę i co niemiara biżuterii. Nie spostrzegł takoż zamętu, ani nie uchwycił uchem lamentu, gdy jego chart zerwawszy się z obroży przymocowanej do obszczerbionej zasuwki, chyżo rzucił się w pościg za hokejowym krążkiem. Tymczasem, żółtawośniady komiwojażer i rzutki karmelarz, oblężeni przez chmarę homarów wychylających się ze wzburzonego Morza Śródziemnego, huśtali się na hamaku koloru khaki. Rozmarzeni, chiromancji, mrzonkom i hipnopedii ad hoc czas poświęcić postanowili, jako że poniewczasie spostrzegli, że do uprawiania chalkografii cechmistrzowskich upoważnień im brakuje. Na Podhalu z kolei juhasi, w śnieżnobiałych spodniach z krwistoczerwonymi parzenicami, wspierani przez plemienno-kulturowego wróżbitę, na grzbiet huculskiego wierzchowca ładowali chrzęszczący kałamarz arachidowy, próbówkę, powrósło, hacele i hufnale, rondel, wentyl, stempel, gong, bąbel z bombą i plombą oraz długaśny lont. Wybierali się na Pojezierze Mazurskie, by zażegnać zarzewie kłótni i niechybnie potępić w czambuł żądnego rządzenia huncwota stamtąd, nietaktownego i swarliwego wójta, który nieustannie narzucał się nieprzebranej rzeszy alochtonów niezrównoważonymi komendami: <
Czym skończyła się mirażowa opowiastka, nie wiadomo, bo nagle o wpół do szóstej rzężący kurant rozbrzmiał, a służący ocknął się z drzemki rześki jak dzierlatka i w siną dal czym prędzej podążył, jak najdalej od nie najwdzięczniejszego zwierzchnika.
Tych, którzy postanowili zmierzyć się z najeżoną w bród ortoepicznymi pułapkami łamigłówką, bardzo przepraszam za to, że tekst dyktanda umieściłam w hybrydowej, pseudonaukowej, pseudohistorycznej scenerii, a tytuł nijak ma się do zawartości tekstu. Summa summarum chodziło przecież o ortograficzne harce.
prof. UwB dr hab. Urszula Sokólska
Czytaj e-wydanie »
Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?