Białostoccy urzędnicy miejscy właśnie ogłosili w Biuletynie Informacji Publicznej, że zamierzają ponownie zająć się realizacją uchwały rady miejskiej ze stycznia 2006 roku. Chodzi o stworzenie studium zagospodarowania przestrzennego Białegostoku. To dokument, który wyznacza kierunki zmian, jakie powinny się dokonywać w miejskiej przestrzeni. Ze studium korzystają m.in. urbaniści przy sporządzaniu - bardziej już szczegółowych - planów miejscowych.
Obecnie obowiązujące studium powstało w 1999 roku. W 2006 roku, jeszcze za czasów rządów prezydenta Ryszarda Tura rozpoczęto prace nad nowym. Odpowiadają za nie miejscy urbaniści. Dokumentu nie zatwierdzono do dziś.
- To bardzo skomplikowany i obszerny dokument. Poza tym, w 2008 roku weszła w życie ustawa, według której do każdego studium trzeba zrobić prognozę oddziaływania na środowisko. Opóźniło to nasze prace o półtora roku - mówi Piotr Firsowicz, dyrektor departamentu urbanistyki w magistracie.
Wykonanie studium poprzedni prezydent zlecił znanemu białostockiemu specjaliście, Zdzisławowi Plichcie. Co do jego pracy było jednak sporo uwag.
- Studium jego autorstwa było zbyt szczegółowe. To plany miejscowe mają konkretyzować pewne kierunki działań, a nie plan - tłumaczy Piotr Firsowicz.
Zdzisław Plichta zaczął więc poprawiać. Kiedy skończył i zdawało się, że studium zostanie przyjęte przez radnych, ci nie zechcieli tego zrobić. - W studium były nieaktualne dane. Od 2006 roku powstały nowe osiedla i ciągi komunikacyjne. Nie mogliśmy zaakceptować dokumentu, który jest sprzeczny z rzeczywistością - twierdzi Zbigniew Nikitorowicz, radny PO.
Miejscy urbaniści zdecydowali, że uaktualnią potrzebne dane, a studium stworzą jeszcze raz, od nowa. Tyle, że tym razem sami, bez zlecania tego komuś z zewnątrz. Piotr Firsowicz zapewnia, że dokument powstanie szybciej niż poprzedni. - Przewiduję, że złożymy go radnym w przyszłym roku - mówi.
Radny Rafał Rudnicki z PiS zastanawia się, czy zamiast tworzyć nowe, nie lepiej byłoby przerobić studium wykonane przez Zdzisława Plichtę. Miasto zapłaciło za nie ponad 300 tys. zł.
- Takie pieniądze nie powinny być wydawane lekką ręką. Można by za nie zbudować np. szkolne boisko - twierdzi radny.
Piotr Firsowicz twierdzi jednak, że ingerencja w pracę Zdzisława Plichty jest niemożliwa. - Studium objęte jest prawami autorskimi. Nie możemy też nakazać, by dokonał aktualizacji, bo już dawno rozliczył się z miastem ze swej pracy - tłumaczy.
Rafał Rudnicki uważa jednak, że nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby urbaniści pracowali szybciej. Podobnie myśli Janusz Kochan, radny SLD.
- Jeśli przez tyle lat nie udało się sporządzić studium, to coś tu jest nie tak. Przecież chodzi o konkretne pieniądze, które poszły w tym przypadku w błoto - ocenia.
Piotr Firsowicz zapewnia, że praca Zdzisława Plichty nie była daremna. - Przy tworzeniu nowego studium na pewno skorzystamy z jego pomysłów - twierdzi.
O tym, co powinno się znaleźć w przyszłym studium może się wypowiedzieć każdy z nas. Na nasze uwagi i wnioski urzędnicy czekają do 15 kwietnia. Można je złożyć (ustnie, bądź pisemnie) w departamencie urbanistyki przy ul. Białówny 11 lub wysłać na adres: [email protected].
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?