- Kontrowersje, które budzi sprawa akustyki w operze nie są związane z wadliwym projektem, lecz z faktem, że kierownictwo instytucji pierwszy raz miało do czynienia z tak wysokimi technologiami i nie do końca radziło sobie z ich obsługą. Po dokonaniu audytu okazuje się, że pewna modyfikacja urządzeń odpowiadających za akustykę pozwoli uzyskać zaplanowany efekt - twierdził Jarosław Dworzański.
O sprawie kiepskiej akustyki w operze mówi się od jej otwarcia we wrześniu. Słyszalność krytykowali m.in. znawcy, jak Małgorzata Małaszko-Stasiewicz, dyrektorka programowa Programu Drugiego Polskiego Radia i artyści - np. Wojciech Waglewski, lider VOO VOO.
Jak ustaliliśmy, przed oddaniem gmachu do użytku dyrekcja opery nie zleciła przeprowadzenia testów akustycznych. Zrobiła to dopiero w grudniu, po naszych publikacjach. Badania zrobiła - znana w kraju - Pracownia Akustyczna Kozłowski z Wrocławia. Kosztowało to operę blisko 56 tysięcy zł plus podatek. To o 40 tysięcy złotych więcej niż zaoferował za podobną czynność projektant akustyki w operze Jan Dodacki.
- Za wydatkowanie pieniędzy odpowiada dyrektor opery. To jego zadanie, a nie samorządu województwa. Nie widzę jednak nic złego w tym, że badania zlecono niezależnej firmie audytowej, a nie projektantowi akustyki czy też wykonawcy - tłumaczył Jarosław Dworzański.
Oficjalne wyniki badań poznamy - według zapewnień dyrekcji opery i pracowni akustycznej - pod koniec stycznia.
- Na razie za wcześnie na konkrety - mówił w rozmowie z "Porannym“ Piotr Kozłowski, szef Pracowni Akustycznej Kozłowski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?