Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alicja Janosz powraca z Vintage

(dor)
Alicja Janosz nagrała płytę Vintage
Alicja Janosz nagrała płytę Vintage
Alicja Janosz powraca po raz trzeci w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Po raz pierwszy przypomniały sobie o niej plotkarskie portale, kiedy dostrzegły ją w chórkach HooDoo Band - bluesowego zespołu roku 2010, po raz drugi, kiedy zdjęcia z jej ślubu z bluesowym perkusistą trafiły do tabloidu i wreszcie po raz trzeci - kiedy na świat wyszła druga w karierze pani Janosz-Niebieleckiej płyta - Vintage.

To w istocie pierwsze dziecko małżeństwa popu z bluesem i funkiem. I chociaż para ma polskie paszporty, efekt wydaje się mieć korzenie za Atlantykiem. A Janosz szuka swojego stylu. Radosne "I Woke Up So Happy" z pysznymi dęciakami ma przypominać amerykańskie piosenki z wczesnych lat 60. I to świetne otwarcie.

Ale styl szybko ulega zmianie. "Zawsze za mało" zrealizowane ciepłym brzmieniem jakoś dziwnie przypomina piosenki sióstr Przybysz, i to nie te najlepsze.

"10 mln $" mogłoby zagrać HooDoo Band, ma jednocześnie w sobie coś ulotnego, wręcz dziewczęcego. Zaśpiewane po angielsku raczej nie trafi do polskich słuchaczy, mimo świetnej partii gitary Bartka Miarki.

"So Much To Me" to muzyczny vintage już w lepszym klimacie. Świetna harmonia, uzasadniony kwartet smyczkowy, hammondy i doskonały Miarka na gitarze. I wszystko w klimacie soulu wczesnych lat 70.

I w tym momencie pojawia się "Jest jak jest". Zdecydowanie mniej vintage. Oczywiście, można by powiedzieć, że tak komponował i Stevie Wonder i kilku innych równie wielkich artystów, ale produkcja starająca się pogodzić tradycję z wymogami radia XXI wieku stawia wokalistkę w trudnej sytuacji. W piosence kilkanaście taktów gra, jak zawsze perfekcyjnie, uczestnik Harmonijkowego Ataku - Bartek Łęczycki.

"Hush Hush" to następny świetnie zinstrumentowany utwór. Z pysznie brzmiącymi dęciakami, mądrymi podziałami rytmicznymi i jazzującą solówką pianisty. Smaczków jest tu o wiele więcej - wystarczy się w nie wsłuchać.

W ciekawym rytmie zaaranżowano "Jealous Girl". Słychać, że piosenka powstała podczas innej sesji i brzmi nieco inaczej, ale to ciągle śpiewa ta sama Janosz.

Muzycznemu małżeństwu nie zabrakło pomysłów na inteligentną produkcję. Wystarczy posłuchać, jakich instrumentów użyli do osobiście brzmiącej piosenki "Nie możesz". Nawet smyczki brzmią tu inaczej, niż byśmy się spodziewali, nie brakuje dobrze napisanych chórków i niepokojącej, bluesowej gitary.

Nie mniej pięknie brzmią skrzypce w piosence "Nie tak".

W "Not In My Head" Alicja Janosz-Niebielecka śpiewa, że przez 23 lata była sama, a potem wszystko się zmieniło. I, że wie, że jej mąż jest tym jedynym. I to bardzo ładna pamiątka po ślubie tego muzycznego małżeństwa. Alicja Janosz nagrała z mężem płytę, którą najprościej byłoby zaklasyfikować jako inteligentny pop. Jeśli barwa jej głosu nie drażni, płyta wchodzi bez bólu i nie obraża nawet wyrafinowanych słuchaczy. Sporo na niej instrumentalnych perełek i aranżacyjnych smaczków. Ale dziś trudno odgadnąć, czy sobie poradzi w zalewie wielu bardzo podobnych produkcji.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny