Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Imigranci. Test z historii europejskiej cywilizacji

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Widok na ulicę Lipową ze wzgórza Św. Rocha. Około 1930 roku. W świetle bramy widoczny szyld jednej z firm zajmującej się przewożeniem emigrantów do Ameryki.
Widok na ulicę Lipową ze wzgórza Św. Rocha. Około 1930 roku. W świetle bramy widoczny szyld jednej z firm zajmującej się przewożeniem emigrantów do Ameryki. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Białystok przyjmował uciekających przed wojną Macedończyków, Turków. Żyli tu obok siebie Polacy, Żydzi, Niemcy, Rosjanie, Białorusini.

No i mamy wielki test naszej cywilizacji. Można było się tego spodziewać, że mieszkańcy ogarniętej wojną Syrii zaczną z niej uciekać. Logiczne jest, że nie uciekają w głąb Afryki, bo tam też nie ma spokoju i żadnych perspektyw. Tak więc łatwo można było przewidzieć, że za cel swojego exodusu obiorą Europę.

Z przeprowadzanych rozlicznych sond społecznych wynika, że my, Polacy jesteśmy w swoich opiniach podzieleni. Jedni są za przyjmowaniem uchodźców inni przeciw. Dziwić może jednak, że rzadziej kierujemy się chrześcijańskim miłosierdziem, a częściej używamy politycznych argumentów. Tacy widać już jesteśmy.

Mnie zaś bardziej interesuje to, co musiał nam przypomnieć Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, nawołując nas do refleksji nad tym, dlaczego na całym świecie rozsianych jest 20 milionów (!) naszych rodaków. Patrzę też w tym kontekście na historię Białegostoku. Nie tę z czasów Branickiego, ale na tę dwudziestowieczną, kiedy to Białystok przyjmował uciekających przed wojną Macedończyków, Turków. Gdy żyli tu obok siebie Polacy, Żydzi, Niemcy, Rosjanie, Białorusini. Tamci białostoczanie umieli, pomimo różnic, często konfliktów, biedy, stworzyć jedną jakże barwną społeczność. Dziś buzę robią Polacy, ale gdzie jej tam do macedońskiej. Żydowską macę i tureckie chlebki serwuje Społem, ale z oryginału to tylko pozostała nazwa. O kebabie to lepiej nie wspominać.

Międzywojenny Białystok przeżywał nieustanny exodus. Jedni tu przyjeżdżali, inni za chlebem wyjeżdżali. Na pierwszą próbę wrażliwości na niedolę bliźniego białostoczanie zostali wystawieni już wkrótce po odzyskaniu niepodległości, gdy z sowieckiej Rosji zaczęli do miasta masowo wracać ci, którzy zostali wywiezieni w 1915 roku. Władze miejskie, które ledwo wiązały koniec z końcem nie musiały apelować do mieszkańców, że potrzebna jest pomoc. Przy dworcu powstały specjalne bezpłatne kuchnie. Zawiązywały się komitety społeczne zbierające datki na pomoc potrzebującym. W domu, w którym mieszkał Feliks Filipowicz, niekwestionowany lider tamtego społeczeństwa, który we wrześniu 1919 roku został przewodniczącym rady miasta, otóż w tym domu przy Monopolowej (obecnie Św. Wojciecha) 4 rozpoczął pracę Urząd Pośrednictwa Pracy i Opieki nad Wychodźcami.
Cóż to mógł być za urząd w drewnianym parterowym budynku, w którym mieszkali jeszcze inni lokatorzy? Ot, jeden pokój i tyle. Ale był! Jego kierownikiem został Czesław Zakrzewski.

Problem migracyjny w Białymstoku w następnych latach nasilał się. W 1923 roku w najpopularniejszej gazecie wychodzącej w mieście w Dzienniku Białostockim ukazał się artykuł o znamiennej i jakże ważnej i aktualnej dla nas treści, zatytułowany "Komu ufa zdrowy instynkt naszego wychodźcy". To do niego dalszy ciąg dopowiedział w ubiegłym tygodniu Jean-Claude Juncker. Zapraszam do lektury.

"Jedną z najdonioślejszych kwestii społecznych jest sprawa wychodźstwa do Ameryki i powrotna fala repatriantów. Nabrały one szczególnej wagi i aktualności właśnie w czasach obecnych, kiedy wielotysięczne masy ludności odpływają corocznie za ocean w poszukiwaniu lepszej doli, ustępując niejako miejsca tym rodakom, którzy wzbogaciwszy się już na wolnej ziemi Waszyngtona z tęsknotą i dolarami śpieszą na powrót do Ojczyzny.

Przy tak wzmożonym ruchu transatlantyckim emigracja i reemigracja amerykańska winna stać się przedmiotem szczególnej troski społeczeństwa i władz naszych, powołanych do czuwania nad bezpieczeństwem obywateli. Tem się tłumaczy, że z obowiązku publicystycznego interesujemy się biurami okrętowymi, których kilka znajduje się w naszym mieście dla wygody wybierających się po złote runo na drugą półkulę.

Wśród agencji tych zwróciła naszą uwagę filia rządowej linii Stanów Zjednoczonych A.P. t. zw. "United States Lines" w Białymstoku (Lipowa 34) zwłaszcza od chwili objęcia jej kierownictwa przez p. Stanisława Dunin Markiewicza, tj. od 1 października b.r. Pomimo bardzo rozwiniętej konkurencji biur okrętowych, od dawna już czynnych na miejscowym terenie, Oddział białostocki "United States Lines" wstępnym bojem zdobył sobie zaufanie publiczności i pozyskał dość znaczny kontyngens klientów.

Zaciekawieni tym powodzeniem agencji, która co tylko rozpoczęła swą działalność w mieście, zwróciliśmy się wprost do jej kierownika p. Markiewicza z prośbą o informacje. Młody ten człowiek o sympatycznej powierzchowności, wytwornych manierach salonowca z całą gotowością udzielił nam wyjaśnień. Pana dziwią nasze sukcesy? - pyta z ujmującym uśmiechem, a w słowach jego brzmią obce akcenty anglosaskiej mowy (p. Markiewicz wychował się bowiem w Anglii). - Tłumaczy się to bardzo prosto. Sama firma: rządowa linia Stanów Zjednoczonych trafia (i słusznie) każdemu do przekonania. To już przecież nie jakieś tam egzotyczne przedsiębiorstwo eksploatacyjne, lecz solidna instytucja, poręczająca sumiennie dotrzymanie warunków zawartych w prospektach. Podróżni nasi są pewni, że nie padną ofiarą wyzysku, że wygodnie i bezpiecznie zawiną do brzegów, a na wypadek nieprzewidzianych jakichś przeszkód w wylądowaniu, lecz bez osobnej dopłaty, powrócą do Ojczyzny".

Czytam ten tekst sprzed ponad 90 lat i myślę, że historia uczyć powinna refleksji. Przecież tamci i obecni uchodźcy decydowali się na opuszczenie swoich stron, bo czuli zagrożenie. Często poświęcali wszystko, by ratować swoje potomstwo. Jechali w nieznane do obcych i liczyli na to, że będą przyjęci. Nie jak goście, ale jak ludzie w potrzebie. Takich zachowań uczy historia, a cywilizacja bez historii jest tylko ułudą. Jak jest z nami naprawdę, to pokaże test - Europa, a sprawa uchodźców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny