Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Złocki trafił do więzienia

Adam Czesław Dobroński [email protected]
wysyłał listy z więzienia do żony i córki
wysyłał listy z więzienia do żony i córki Archiwum prywatne
Kazimierz Złocki urodzony w Grodnie w 1916 roku, uczył się w Różanymstoku, studiował w Państwowym Konserwatorium Muzycznym w Warszawie. Żołnierz września 1939 i Armii Krajowej, trzykrotnie ranny. Jako podporucznik WP został aresztowany w Białymstoku w noc sylwestrową 1947 roku.

Wyrok brzmiał sześć lat więzienia i degradacja za wspieranie żołnierzy podziemia niepodległościowego. Dziś akt trzeci tego biogramu - dramatyczny. Osoby: więzień polityczny Kazimierz Złocki, żona Janina Józefa z Auronów, zwana Januchną i córka Grażyna - Grażunia, świadek Wiesław Kopczyński. Mroczna noc stalinizmu.

W liście z 6 czerwca 1948 roku Kazimierz uspokajał żonę nadzieją szybkiego powrotu do domu; czekał na wynik apelacji. Pani Janinie trudno było pogodzić się z nagłym nieszczęściem. Powróćmy i my do tej nocy. W. Kopczyński wyszedł z balu sylwestrowego, zobaczył przed domem przy ul. Warszawskiej 2 samochodów i żołnierzy z 18 Dywizji Piechoty. Dopiero po dwóch godzinach mógł wejść do mieszkania państwa Złockich. Zobaczył płaczącą matkę z dziewczynką na ręku. "W obu pokojach był wielki bałagan: wyrzucone ubranie z szaf, komód, pocięte obrazy, pobite naczynia, po pokojach fruwały pierze po ciętych poduszkach i pierzynach. Widok przeraził...". Rewizją kierował por. Stanisław Dymek z Informacji Wojskowej.

Tak bardzo pragnę do was wrócić

Minęło kilka miesięcy, listonosz przyniósł list od ojca do córki z datą 6 luty 1949 rok. Już nie na Warszawską 2, ale do izdebki na strychu przy ul. Starobojarskiej 1. Niezwykły list. Uwięziony tata wyznał kochanej córuchnie: "Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo pragnę wrócić do Was... Cóż, jednak na razie jest to niemożliwe. Nie trać jednak nadziei, Moja Kochana. Bądź tylko grzeczna, słuchaj Mamusi i módl się do Bozi, a tatuś na pewno wróci". I dalej zapewniał, że jak Grażunia będzie grzeczna, to tatuś kupi jej bardzo dużą lalę. Takiej ładnej nie ma żadna koleżanka. I jeszcze jedna prośba, by córunia pomagała mamusi i broń Boże jej nie smuciła. "Jestem przekonany, że gdy Was odzyskam, będę najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem". Cenzor przyłożył stosowną pieczątkę. Zrobiło się mu choć troszkę smutno?

5 czerwca 1949 roku doszła do mamy i córki informacja, że nadawca listu "czuje się dość dobrze", co należało odczytać: trwa w bólu, cierpi samotnie i miewa czarne sny. Cenzor tym razem coś wymazał. Niestety, skutecznie.

Jeszcze zaświeci nam słońce

I jeszcze jeden list z archiwum domowego Grażyny Złockiej-Korzeniewskiej, dyrektor I LO im. Adama Mickiewicza. Tak, córki Kazimierza Złockiego, owej Grażuni. Rawicz, 5 sierpnia 1952 rok. Nadawca zaczął od prośby o darowanie winy, bo w poprzednim liście nie przesłał ukochanym Januchnie i córeczce życzeń imieninowych. "Otępienie umysłowe, jakie powoduje monotonny i szary tryb życia więziennego jest powodem wielu niedociągnięć, nawet bardziej poważnych niż owe, ale cóż zrobić, pozostaje jedynie - niezależnie od woli - pogodzenie się z faktem."

Więźnia bardzo martwił stan zdrowia żony. "Kiedy przypomnę dawne lata, w których byłaś pełna życia i okazem zdrowia, wierzyć mi się nie chce, byś dzisiaj mogła być chorą. A jednak, co robią nerwy! Proszę Cię jednak Skarbie Drogi, opanuj się, przezwycięż wszelkie przykrości na jakie natrafiasz i staraj się dotrwać szczęśliwie do mego powrotu. Pamiętaj o nieodmiennym prawie natury, iż zawsze po deszczu pięknie słońce świeci i na pewno zaświeci nam, gdy wrócę i będziemy razem. Moje zdrowie jakoś trzyma się. (Czytaj: jest coraz gorzej). Silna wola szczęśliwego powrotu do Was przezwycięża wszystko. Cieszy mnie Grażunia, że choć nie pamięta mnie, jednak okazuje tak dalekie przywiązanie. Kochaną smarkulę uduszę z radości - naturalnie gdy wrócę".

Na zakończenie tego aktu głos zabiorą świadkowie. Według ich relacji Kazimierz Złocki m.in.: siedział w izolatce, otrzymywał inne kary i znosił szykany, zimą marzł, 15 stycznia 1953 r. został przewieziony do więzienia w Strzelcach Opolskich w "stanie krańcowego wykończenia".

Muzyk i dyrygent

Akt IV i ostatni. Po 5 latach i 4 miesiącach Kazimierz Złocki wyszedł z więzienia. 37-letni mężczyzna szybko nabierał sił, odzyskały wolność i jego pasje. Potrafił w sobie zablokować moce podsycane przez doznane krzywdy, złowrogi system i jego funkcjonariuszy. Kolejne więc sceny tego aktu są coraz bardziej dynamiczne: pan Kazimierz jako doradca muzyczny w białostockim Polskim Radio i jako dyrygent oraz muzyk orkiestry łącznościowców.
Nocne komponowanie, córka nauczyła się zasypiać przy zapalonym świetle i wiedziała, że jak za energicznie przewróci się z boku na boku, to tatusiowi karty z nutami spadną z łóżka na podłogę. Listonosz przyniósł list od prof. Bierdiajewa. Maestro nie zapomniał o uzdolnionym uczniu, który mu się jawił kandydatem na asystenta, zapraszał do stolicy.
- Nie, nie mogę pojechać, tu jest tyle do zrobienia. Wojewódzki Białystok nie ma przecież orkiestry. Kazimierzowi Złockiemu na przekór tamtym klimatom grała w duszy niebiańska muzyka, podobał się białostoczanom jego "Marsz uroczysty". Przybywało w mieście muzyków, trzeba było szukać mieszkań dla przyjezdnych i sal do odbywania prób, zabiegać o pieniądze i instrumenty. Władza zdobyła się na zainstalowanie w pokoju na strychu telefonu.

Lektor czyta fragmenty z prasy białostockiej: Kazimierz Złocki "wyjeździł" dotację z Ministerstwa Kultury i Sztuki; pierwsza próba białostockiej orkiestry symfonicznej odbyła się 25 czerwca 1954 roku; pierwszy koncert miał miejsce 21 lipca na uroczystej sesji w 10 rocznicę Polski Ludowej; atrakcją stały się poranki symfoniczne; suita Kisserwetera, mazur i uwertura z opery "Halka"; występy razem ze znakomitymi artystami.
Nadal kłopoty, te znaczyły drogę do profesjonalnej orkiestry symfonicznej. Zapowiedź koncertu 13 lutego 1955 roku, pan Kazimierz miał m.in. zaprezentować swój walc "Spacerkiem po plantach". Oczekiwano ważnych gości z Warszawy. Nerwy, nerwy, nerwy. I grom: dyrygenta, dyrektora, kompozytora Kazimierza Złockiego powalił zawał po powrocie do domu z piątkowej próby generalnej. Zmarł w niedzielę, w dniu oczekiwanego koncertu. n

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny