Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cmentarz w Grodnie: Bliski a jednak daleki

Adam Dobroński [email protected]
zabytkowe nagrobki
zabytkowe nagrobki Fot. Archiwum
Cmentarz w Grodnie, jest bliski a jednak daleki i rzadko odwiedzany przez mieszkańców naszego regionu. Został założony już w 1792 roku, tylko dwa lata później niż warszawskie Powązki.

W moim wieku trzeba częściej chodzić na cmentarze, odprowadzać osoby kochane, lubiane, cenione. Z powinności zawodowej wciąż szukam na nekropoliach danych do biografii rodaków, odczytuję zapisy na pomnikach. Pamiętam jak w mundurku harcerskim (krótkie spodenki!) pełniłem w Dniu Wszystkich Świętych wartę przy grobie poległych we wrześniu 1939 roku.

I tak się jakoś stało, że lubię chodzić między mogiłami żołnierskimi, patrzeć na szeregi stylizowanych krzyży, skromne tabliczki, małe migoczące lampki. W tej prostocie jest piękno. Oni wciąż są na służbie, teraz na warcie u Pana Boga.

Dziś chcę zaprosić Państwa na ulubiony cmentarz, bliski a jednak daleki, rzadko odwiedzany przez mieszkańców naszego regionu. Został założony już w 1792 roku, tylko dwa lata później niż warszawskie Powązki. Usytuowano go na wysokim, dumnym brzegu Niemna w Grodnie, z dala od zgiełku. Z latami przybywało grobów, alejek, kaplic. Co zamożniejsze rodziny fundowały swych bliskim pomniki. Niektóre z nich, zwłaszcza autorstwa Bolesława Szyszkiewicza, słusznie uchodzą za bardzo cenne. Wielce osobliwe są wysmukłe kolumny, budowle podobne do baszt i do pni z wystającymi sękami, mocne żeliwne konstrukcje. I choć czas, nawały wojenne, najemnicy złych ideologii, pospolici pijaczkowie zniszczyli wiele, to przecież można - choć to cmentarz - ucieszyć oko wdzięcznymi figurami Niepokalanej i Aniołków, subtelnymi koronkami kamiennymi, wyszukanym krojem liter. A wszystko w spowiciu zieleni i w ciszy porażającej, zwłaszcza jeśli droga dojścia wiodła koło pobliskiego bazaru.

Nie chcę w taki czas wyjątkowy użalać się nad opuszczeniem tej cenności. Są przecież rodacy bolejący, są próbujący ratować, co jakiś czas rozlega się ich dramatyczne wołanie. Trzeba docenić te starania, szczególnie grodzieńskich katolików, choć efekty daleko pozostają w tyle za potrzebami. W tym miejscu przypomina mi się Waleria Borewicz. Skromna, starsza - gdy ją poznałem - pani. Cicha bohaterka grodzieńskiej nekropolii. W czasie górowania pychy sowieckiej przychodziła tu często, przynosząc w torebce sól. To nie był duży wydatek, ale to był skuteczny sposób na potężne drzewo, które swymi korzeniami rozsadzało grób Elizy Orzeszkowej. Władze udawały, że są wielkimi miłośnikami tego właśnie drzewa. Pani Waleria też z pewnością lubiła kwiatki i drzewa. Może szeptała słowa przeprosin, ale wypełniła swą misję. Drzewo nie oparło się soli, tak ocalała narodowa pamiątka.

Chodząc alejkami grodzieńskiego cmentarza można też nauczyć się mowy symboli. Są wskazujące na śmierć, aż nadto realistyczne: czaszki, piszczele, klepsydry. Są subtelniejsze, uświadamiające kruchość ludzkiego żywota: złamane drzewo lub kwiat (róża), pęknięta (strzaskana) kolumna, zgaszona (zdmuchnięta) świeca. Ale przecież nie brakuje i przypomnień, że nadejdzie czas zmartwychwstania.

Taką wymowę mają kotwice (symbol nadziei), bramy (przejście na drugą - czytaj lepszą - stronę) i oczywiście krzyże. I wreszcie są znaki, które mają wyrazić nasz - odwiedzających groby - żal. Widać go nawet na twarzach wspomnianych aniołków (groby dzieci).

Jeśli komuś nie wystarczy symboli, niechaj wczyta się starannie w epitafia. Na grodzieńskim cmentarzu, z przyczyn już wskazanych, trzeba dobrze się namęczyć, by linijki liter ułożyły się w prośbę, przesłanie, modlitwę. Oto jeden z przykładów: "Ś.P. Zofja Swaszyńska żyła lat 20, um. 30 czer. 1886 r. Aniele coś odleciał! Twej drogiej pamięci boleść rodziców, żal braci dziś ten pomnik stawia. Boże Wielki! Twa wola niech się zawsze święci, choć gorszkie (sic!) łzy lejemy, choć się serca krwawią. Przechodniu westchnij za nią do Boga, bo wszakże i ciebie czeka ta droga". Między literkami Ś. i P. widnieje sporych rozmiarów dziura. To był krucyfiks, któryś z symboli? Wypadł? Jakiś nikczemnik zabrał go?

Cmentarz - o paradoksie! - żyje, zmienia się. Na wielu naszych cmentarzach ziemia skryła się pod płytami, symbole zastąpiono kolorowymi zdjęciami, często wielkie litery głoszą chwałę rodów.

Nekropolia grodzieńska została osaczona przez mury bloków, na jednej z fotografii (zrobiłem je przed kilkoma miesiącami) widać nawet zamek, bynajmniej nie sprzed wieków dawnych. Kierunek zmian wskazuje i zdjęcie z grobem Elizy Orzeszkowej. Piszę to bez choćby szczypty sarkazmu.

Takie są realia, my też się przecież zmieniamy, od dawna nie nosimy na mogiły jedzenia, nie ma tłumu bab i dziadów cmentarnych. Pozostał smutek po Tych, co odeszli.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny