Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara śmierci w Białymstoku. Kat kilkakrotnie przyjeżdżał z Warszawy, by wykonać wyrok.

Włodzimierz Jarmolik
Władysław S., mający na swoim sumieniu kilkanaście napadów rabunkowych połączonych często z morderstwami, zakończył swój żywot.
Władysław S., mający na swoim sumieniu kilkanaście napadów rabunkowych połączonych często z morderstwami, zakończył swój żywot. Fot. sxc.hu
W przedwojennym sądzie białostockim kara śmierci nie była ogłaszana zbyt często.

Jedynie w pierwszych latach po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, działające wówczas sądy doraźne próbowały przy pomocy tego strasznego wyroku zmniejszyć falę zalewającego kraj bandytyzmu.

Wstawał marcowy, zimny dzień 1928 roku. Zbliżała się godzina 4.30. Do budynku więzienia białostockiego, mieszczącego się przy Szosie Baranowickiej, weszła w odstępach kilkuminutowych grupka mężczyzn.

Byli to: prokurator, komendant policji powiatowej, sekretarz sądu okręgowego, lekarz szpitalny oraz ksiądz z parafii św. Rocha.

Wszyscy odprowadzeni zostali przez dyżurującego przy furcie strażnika, do gabinetu naczelnika więzienia. Ten, pomimo wczesnej pory, od dawna już nie spał. Tego dnia, o świcie, zgodnie z wyrokiem sądu okręgowego, na dziedzińcu więziennym miała się odbyć egzekucja wielokrotnego mordercy Władysława S.

Pierwsze w więzieniu białostockim stracenie wykonano wiosną 1922 roku. Odbyło się ono, zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami - przez rozstrzelanie. Skazaniec, Jan N., wyprowadzony został pod eskortą na więzienne podwórze, gdzie, w ustronnym miejscu, odgrodzonym od reszty placu budynkiem pralni, znajdował się specjalny słupek oraz czekał w gotowości pluton żołnierzy z miejscowego 42 Pułku Piechoty.

Natomiast wyrok na przebywającego w więzieniu przy Szosie Baranowickiej Władysława S. wydany został jeszcze w grudniu 1927 roku. Gdy, owego marcowego przedświtu, w gabinecie naczelnika szarego domu zebrały się wszystkie przewidziane przepisami osoby, ten, wraz z księdzem, udał się do celi skazanego.

Czy skazany ma jakieś ostatnie życzenie? - zapytał. Władysław S., po krótkim milczeniu, odpowiedział: Nie! Czy skazany życzy sobie, aby ksiądz udzielił mu ostatnie pocieszenie. I tym razem padła odpowiedź odmowna. Mimo to kapłan przez kilka minut pozostał sam na sam z osadzonym mordercą.

Równo o godzinie 5. do celi skazańca wszedł naczelnik z kilkoma dozorcami. Rozpoczął się ostatni, ponury marsz Władysława S. więziennymi korytarzami.
Celem był więzienny podwórzec, gdzie, za głównym budynkiem, czekała już przygotowana szubienica.

Wzniesiona tylko dla jednej ofiary konstrukcja, złowrogo odcinała się na tle pogodnego, marcowego nieba. Wokół szubienicy, w dwóch szeregach stali dozorcy więzienni, zaś tuż pod nią czekał przybyły specjalnie do Białegostoku z Warszawy kat ze swym pomocnikiem.

Kat ubrany był w czarny paltot, zaś na głowie nosił podobnej barwy melonik.
Wraz z doprowadzonym skazańcem na dziedzińcu więziennym pojawili się przedstawiciele władzy i inne osoby obowiązane do asystowania podczas egzekucji. Wszyscy zatrzymali się przed szubienicą.

Sekretarz sądowy jeszcze raz odczytał prawomocny wyrok. Jeszcze raz z ust naczelnika więzienia padło sakramentalne pytanie: Czy skazany ma ostatnie życzenie?

Odpowiedź znowu była odmowna. Jeden z dozorców więziennych podszedł do skazańca, żeby zawiązać mu oczy. Ten nie zgodził się na to. Spojrzał po twarzach otaczających go postaci i sam wszedł na schodki szubienicy. Wówczas zbliżył się do niego kat, który odpiął mu kołnierz i zarzucił na szyję pętlę.

Na dany przez kata znak, jego pomocnik trącił silnie podnóżek. Drewniane schodki przewróciły się z łoskotem. Bandyta Władysław S. postrach dróg województwa białostockiego, mający na swoim sumieniu kilkanaście napadów rabunkowych połączonych często z morderstwami, zakończył swój przestępczy żywot.

Kat ściągnął białe rękawiczki i rzucił je pod szubienicę. Następnie zbliżył się do prokuratora i oznajmił, że wyrok został wykonany.

W latach trzydziestych kat musiał jeszcze parokrotnie fatygować się z Warszawy do Białegostoku, żeby sprawiedliwości, ustanowionej przez ludzi i dla ludzi, stało się zadość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny