Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przebierańcy napadali w Białymstoku. Udawali wojskowych.

Kamil Śleszyński
Napady przebierańców w okresie międzywojennym były w Białymstoku powszechnym zjawiskiem.
Napady przebierańców w okresie międzywojennym były w Białymstoku powszechnym zjawiskiem. Fot. sxc.hu
Dwóch mundurowych zatrzymało Majera Chaimowicza w celu sprawdzenia przepustki. Z pomocą przyszli mu stróże prawa.

Czwartego maja 1919 roku Majer Chaimowicz z kinematografu "Apollo" dostał polecenie, aby zanieść na dworzec kolejowy paczkę z filmami, które miały być wysłane do Warszawy.

Kiedy o godzinie 23 przechodził koło domu przy Lipowej 11, drogę zastąpiło mu dwóch mężczyzn w mundurach wojskowych. Rzekomo w celu sprawdzenia przepustki.

Dokumenty Chaimowicza były w porządku. Wówczas żołnierz w randze porucznika rozkazał swemu towarzyszowi, aby odebrał chłopakowi pakunek.

Młokos zaczął krzyczeć i już po chwili przyszli mu z pomocą stróże prawa.

Napastnicy zostali wkrótce ujęci.

Jak się okazało, obaj z wojskiem nie mieli nic wspólnego, za to jeden z nich, Mikołaj Kuźmin był dobrze znany policji.

Tuż po zakończeniu I wojny światowej napady przebierańców w mundurach wojskowych były w Białymstoku powszechnym zjawiskiem.

Najczęściej uzbrojeni bandyci wchodzili do upatrzonego mieszkania pod pretekstem przeprowadzenia rewizji. Gdy nie podejrzewając niczego, właściciel lokalu wpuszczał ich do środka, zmuszali go do oddania pieniędzy, grożąc przy tym bronią.

Taki właśnie przebieg miał napad na Feliksa Zielińskiego przy Wasilkowskiej 51.

Dwaj ubrani w uniformy wojskowe mężczyźni zrabowali mu czek na 4500 marek, dwie pary spodni oraz 75 marek w gotówce. Bandytów niebawem złapano przy ulicy Gogola 60. Niestety mieli przy sobie już tylko jedną parę spodni.

Przebierańcy stosowali różne sposoby, aby się obłowić. Jedne były bardziej pomysłowe, inne mniej. Młody Żyd z Grajewa postanowił, że opatentuje swój własny numer na mundur. Wstąpił do kawiarni 66-letniej Etli Cymochowicz przy Lipowej i zażądał wódki. Kiedy właścicielka oznajmiła mu, że wódki nie ma, młodzieniec się oburzył i wyszedł na ulicę.

Po chwili zastanowienia wrócił do lokalu i kazał podać sobie jedzenie. Po skończonym posiłku zaczął grzebać w kieszeniach munduru, niby poszukając pieniędzy. W końcu oświadczył, że zgubił w kawiarni 20 marek. Udając, że szuka pieniędzy na podłodze, próbował dostać się do kasy za ladą. W tym momencie do lokalu weszła młoda kobieta.

Widząc co się dzieje, grzecznie zwróciła uwagę napastnikowi, aby nie krzywdził właścicielki kawiarni. Poskutkowało. Niedoszły złodziej wyszedł jak niepyszny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny