Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo i nieudane samobójstwo. Uczeń zabił polonistkę.

Kamil Śleszyński
Czekał cały rok, by wystrzelić w swoją nauczycielkę dwie kule z rewolweru. Trzecia, samobójcza, nie była śmiertelna.
Czekał cały rok, by wystrzelić w swoją nauczycielkę dwie kule z rewolweru. Trzecia, samobójcza, nie była śmiertelna. Fot. sxc.hu
21-letni Józef Muklewicz zabił nauczycielkę za to, że nie przepuściła go do trzeciej klasy. Przyczyną mogła być też nieodwzajemniona miłość.

Na początku lipca 1927 roku w Białymstoku doszło do tragedii. Uczeń Państwowej Szkoły Rzemieślniczej na Antoniuku zabił nauczycielkę, Jadwigę Kondratowiczówną. Miała 26 lat, uczyła polskiego. Mordercą okazał się 21-letni Józef Muklewicz, któremu polonistka wystawiła ocenę niedostateczną z języka polskiego na koniec drugiej klasy.

Jak do tego doszło?

Otóż, nie uzyskawszy promocji do klasy trzeciej, chłopak załamał się. Dręczyło go poczucie winy, ponieważ uważał, że zawiódł zaufanie swoich rodziców. Pomimo, że rodzina była biedna, to wszyscy jej członkowie regularnie łożyli na jego edukację.

Po skończeniu szkoły wykształcony młodzieniec miał zapewnić im godziwe życie.

Rodziców nie stać było, aby posyłać do szkół resztę rodzeństwa. Józek wiedział, że w tej sytuacji nie może repetować klasy.

Na początku próbował prosić nauczycielkę, by zmieniła ocenę, ale nie odniosło to żadnego skutku. Zdesperowany rzucił szkołę. Przez kolejny rok narastała w nim złość do Kondratowiczówny, którą obwiniał o zniszczenie mu życia. Postanowił się zemścić.

Jak wspominał jeden z uczniów Szkoły Rzemieślniczej, feralnego dnia Józef Muklewicz pojawił się w szkole na uroczystym rozdaniu świadectw, ale wyszedł wcześniej. Wtedy jeszcze nic nie wskazywało na to, że dojdzie do zbrodni.

Po zakończeniu uroczystości Jadwiga Kondratowiczówna wracała wraz ze swoim narzeczonym, inżynierem Łajewskim dorożką do domu przy ulicy Elektrycznej. Gdy przejeżdżali ulicą Knyszyńską, na moście kolejowym czekał już na nich z rewolwerem w ręku Józef Muklewicz. Strzelił dwa razy. Jeden ze strzałów okazał się śmiertelny.

Muklewicz próbował popełnić samobójstwo. Jednak kula, którą ugodził siebie w lewy bok nie pozbawiła go życia.

Został odwieziony do szpitala św. Rocha. Tam wkrótce pojawił się prokurator Zubelewicz i komendant powiatowy policji, Skalski. Przesłuchali sprawcę.

Z ustaleń przedstawicieli prawa wynikało, że motywem zbrodni była zemsta. Ale w mieście plotkowano, że przyczyną tragedii mógł być wątek romantyczny. Bo Józek Muklewicz podkochiwał się w urodziwej pani polonistce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny