Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śladami zbrodni okresu stalinowskiego w województwie białostockim

Adam Czesław Dobroński [email protected] tel. 601 352 414
Funkcjonariusze z Kolna przed wyjazdem na akcję, 1950 r.
Funkcjonariusze z Kolna przed wyjazdem na akcję, 1950 r. Archiwum
Nakładem Oddziału IPN w Białymstoku ukazała się książka o znamionach albumu: "Śladami zbrodni okresu stalinowskiego w województwie białostockim", autorstwa dr. Marcina Zwolskiego. Chodzi o najcięższe zbrodnie, kończące się śmiercią osoby aresztowanej, czasem tylko podejrzanej, nawet spotkanej przypadkowo przez oprawcę okresu stalinowskiego, czy może raczej stalinowsko-bierutowskiego.

Systemy totalitarne pozostawiły po sobie na ziemiach polskich zaskakująco wiele trwałych śladów. Przez dziesiątki lat dokumentowano oficjalnie tylko zbrodnie hitleryzmu, dr Marcin Zwolski penetruje miejsca dramatów ze wskazaniem głównie na NKWD i UB. Historia tak chciała, że w naszym regionie było ich wyjątkowo dużo, bo zaczęły się już od "pierwszego Sowieta". Wywoływały ból, zapadały w pamięć, szeptano o nich, dołączano nazwiska ofiar do żarliwych modlitw.

Minie wkrótce 25 lat narodzin III Rzeczypospolitej, ćwierć wieku zapowiedzi, rozpoczęcia badań, przywracania honoru "żołnierzom wyklętym", ofiarom znanym i anonimowym. Powstały instytucje, organizacje, państwowe i społeczne, o tym się mówi, ale nie ma ani jednego muzeum.
Według ustaleń autora na obszarze dawnego województwa białostockiego znajduje się zaledwie osiem tablic wskazujących katownie powojenne, cmentarzyska.

Niestety, wciąż brakuje publikacji, rzetelnych, starannie wydanych. Łatwiej o pozycje publicystyczne, zbeletryzowane, poświęcone wybranym postaciom i wątkom. Czasem i z powtarzanymi błędami, na przykład rozciąganiem nazwy PRL na cały okres od zakończenia wojny.

Geografia zbrodni

Marcin Zwolski zajął się przede wszystkim zbrodniami wynikającymi z represji systemowych, od pozbawiania wolności, tortur, tzw. egzekucji sądowych, po mordy i ukrywanie miejsc grzebania ofiar. A jeszcze trzeba byłoby dodać szkalowanie ofiar. Zbrodni popełnionych przede wszystkim przez funkcjonariuszy UB, jako w badanym okresie najpowszechniejszych i najokrutniejszych. Nie odrzucił jednak autor i co bardziej znamiennych przypadków wpisanych w działalność sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, poprzedników i nauczycieli polskiej "bezpieki", dominujących do przełomu 1944/1945 r.
Przegląd miejsc zbrodni zacząć wypada od Białegostoku, z głównym więzieniem regionu przy obecnej ul. Kopernika. To na terenie tego obiektu odkryto część "dołów śmierci". Grozę budził również gmach NKWD, a następnie UB przy ul. Mickiewicza, są jednak na terenie naszego miasta miejsca kaźni, o których nie wiedzą nawet mieszkańcy z pobliża, zwłaszcza ci młodsi, przyjezdni. W województwie najwięcej drastycznych zbrodni okresu stalinowskiego dokonano w powiatach augustowskim, bielskim, grajewskim, łomżyńskim, sokólskim i wysokomazowieckim.

Dlaczego tam? Były to tereny wyróżniające się powszechnością i siłą oporu, także zbrojnego, władze zaś uznały, że powodzenie walki z "bandami" zależy od stopnia zastraszenia, wręcz sterroryzowania ludności cywilnej. W anonsowanej książce zostało opisanych 57 miejsc - śladów zbrodni.

Sprawcy

Niektórzy z nich zostali osądzeni w czasie służby, ale kary, jakie otrzymali, były z reguły śmiesznie niskie. Najdłużej odsiedział funkcjonariusz PUBP w Grajewie, Marian Socha, który za zamordowanie z zimną krwią w czasie terenowej operacji UB-KBW dwóch osób i popełnienie wiele innych nadużyć w czasie śledztw został skazany na 8 lat więzienia, a wyszedł po 6. Łomżyński ubek, Jan Mikłaszewicz, który po pijanemu zastrzelił przesłuchiwanego żołnierza podziemia, został skazany na karę więzienia w zawieszeniu, gdyż, jak orzekł sąd, dokonał tego "pod wpływem silnego wzruszenia". Sowiecki doradca PUBP w Sokółce, kpt. Rakow podczas przesłuchania zakatował na śmierć młodego chłopca. Zeznania przeciwko niemu złożył nawet ówczesny szef PUBP Kazimierz Górecki, który widział "rozbite krzesło i siedzącego na fotelu nieżyjącego mężczyznę, zmasakrowanego". Generalna Prokuratura rozkazała jednak umorzyć śledztwo "z uwagi na niewykrycie sprawców". W lesie koło Janczewa pod Łomżą grupa funkcjonariuszy UB rozstrzelała bez sądu czterech zatrzymanych ludzi. Przesłuchiwani przez prokuratora przyznali się do tej zbrodni twierdząc, że zrobili to na rozkaz przełożonego. Nie pamiętali (?!) którego szefa, więc prokurator uznał, że zgodnie z kodeksem karnym Wojska Polskiego funkcjonariusze nie mogą odpowiadać za wykonanie rozkazu, a tego, kto go wydał ponoć nie dało się ustalić.

Wiele tego typu spraw zastało opisanych w książce. Są nazwiska, zdjęcia, niekiedy personalia katów. Powinny być zapisane nie dla zemsty, nie z niskich pobudek, ale dla ukazania całej prawdy o systemie, próby zrozumienia zachowań ludzkich w warunkach ekstremalnych.

Ofiary

To wątek najważniejszy, zbrodnie miały zakończyć się zatarciem śladów i pohańbieniem tych, co trwali w walce o Niepodległą. Niestety, odeszła na zawsze zdecydowana większość świadków "nocy stalinowskiej", maleją szanse na odnalezienie dokumentacji pisanej, ten wyścig z czasem rozpoczął się z wiadomych powodów za późno, nie uniknięto też błędów, trzeba było wyszkolić młode kadry badaczy, czego przykładem dr Marcin Zwolski, absolwent naszego Instytutu Historii. Trwa więc zestawianie nazwisk ofiar, pisanie ich biogramów, zbierania pamiątek osobistych. Benedyktyńska to praca, nie dla wszystkich zrozumiała, niektórych wręcz bulwersująca. Tyle razy i ja apelowałem o zrozumienie intencji badaczy. Nie udało się niestety przełamać zmowy milczenia funkcjonariuszy, odebrać pełniejsze dane od lekarzy asystujących przy wykonywaniu wyroków, od księży zobowiązanych tajemnicą spowiedzi. Dziś, to już tylko żal, bo szanse na nowe relacje są niemal żadne.

Każdy kto zechce przejrzeć i przeczytać tom "Śladami zbrodni…" zrozumie lepiej, jak cenne są świadectwa cierpień ofiar. Napisy na ścianach cel, fragmenty listów (grypsów), strzępy relacji, meldunków, zapamiętanych mgnień zdarzeń. A po drugiej stronie znalazły się pisma urzędowe, znamienne pod względem formy i treści. Może ktoś z Państwa poczuje się urażony, lub zbulwersowany, ale twierdzę, że niektórzy z uczestniczących w procedurze zbrodni sami stali się zakładnikami systemu. W tym także kryła się szatańska moc stalinizmu. Byłoby cudowne, gdyby udało się znacząco uzupełnić opowieści o ofiarach z naszego regionu
Nowe wyzwanie

Trwa poszukiwanie grobów ofiar. Oddział IPN w Białymstoku odniósł pierwsze (spóźnione?) sukcesy, w ubiegłym roku zlokalizowano i wstępnie zbadano masowe pole grobowe położone na tyłach obecnego aresztu śledczego. Według ostrożnych szacunków, w latach 1944-1956 na terenie Białostocczyzny funkcjonariusze spowodowali śmierć kilkuset osób zatrzymanych i poddanych śledztwu, w lokalnych więzieniach zmarło co najmniej stu kilkudziesięciu spośród ponad 50 tys. więźniów, a na mocy wyroków sądowych zamordowano ok. 330 mieszkańców województwa. Jeśli do tego doliczymy około 600 ofiar obławy augustowskiej i kilkuset poległych w walce z obławami UB, NKWD, KBW i MO, to okaże się, że trzeba odnaleźć miejsca pochówku co najmniej 2 tys. ofiar powojennych zbrodni komunistycznych. Do tego należy doliczyć kilka tysięcy ofiar zbrodni obu okupantów okresu wojny.

Zdobycze nowoczesnej medycyny wyzwoliły nadzieję na zidentyfikowanie ofiar, oddanie im imion i nazwisk. Umożliwia to analiza porównawcza materiału genetycznego (DNA). Białostocki Oddział IPN zbiera taki materiał i prosi o zgłaszanie się do swej siedziby (Warsztatowa 1A, tel. 85-66-45-703) członków rodzin wszystkich ofiar zbrodni popełnionych w latach 1939-1956, których miejsce pochówku nie jest znane. Czynność ta polega na pobraniu wymazu z jamy ustnej, jest nieinwazyjna (nieszkodliwa), zupełnie bezbolesna.

Można też się zgłosić podczas zaplanowanych promocji tomu "Śladami zbrodni okresu stalinowskiego w województwie białostockim". Odbędą się one w: Muzeum w Bielsku Podlaskim (17 lutego, godz. 17), Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży (19 lutego, godz. 17), Muzeum Historycznym w Ełku (20 lutego, godz. 17), II LO w Augustowie (25 lutego, godz. 12), w Sokólskim Ośrodku Kultury (27 lutego, godz. 17), Muzeum Okręgowym w Suwałkach (28 lutego, godz. 17), sali przy kościele Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Stanisława BM w Hajnówce (2 marca, godz. 15.30), Miejskim Ośrodku Kultury w Wysokiem Mazowieckiem (7 marca, godz. 17), Grajewskiej Izbie Historycznej (13 marca, godz. 17).

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny