Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sybiracy. Ich przeżycia - nasza pamięć

Alicja Zielińska
Wagon Tiepłuszka jest codziennie dostępny dla zwiedzających (w godzinach pracy Muzeum Wojska w Białymstoku). Wewnątrz przygotowano ekspozycję, pokazującą w jak nieludzkich warunkach odbywały się wywózki zesłańców na Sybir.
Wagon Tiepłuszka jest codziennie dostępny dla zwiedzających (w godzinach pracy Muzeum Wojska w Białymstoku). Wewnątrz przygotowano ekspozycję, pokazującą w jak nieludzkich warunkach odbywały się wywózki zesłańców na Sybir. mwb.com.pl
Po napaści Związku Radzieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku tysiące osób zostało wywiezionych przez NKWD na Syberię. Z głodu i wycieńczenia wielu straciło życie i pozostało na tej nieludzkiej ziemi na zawsze. Po powrocie do kraju stracili dom i cały majątek. Przez wiele lat nie mogli o tym głośno mówić. Ich przeżycia - nasza pamięć. To hasło wystawy przygotowanej w ramach obchodów tegorocznego Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru.

Dramatyczne losy zesłańców i ich piękne, niezłomne postawy będziemy mogli poznać z kilkunastu plansz rozstawionych na placu przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki. Opowiadają o nich ich wnukowie. To niezwykłe, pełne miłości wspomnienia.

- Wspólnota Wnuków Sybiraków od wielu lat bierze aktywny udział w obchodach Marszu Żywej pamięci Polskiego Sybiru. W tym roku z tej okazji przygotowaliśmy wystawę Ich przeżycia - nasza pamięć. Dziś o Sybirakach mówimy my, ich wnuczki wnukowie, wspominamy ich zesłańcze losy, ale także wspominamy ich jako ludzi, którzy darzyli nas miłością, przekazywali wartości, kształtowali nasze charaktery. Przywołujemy chwile z nimi spędzone. Tak pragniemy przekazywać pamięć o swoich przodkach - Sybirakach następnym pokoleniom - mówi o wystawie Barbara Bielawiec, sekretarz zarządu Wspólnoty Wnuków Sybiraków. Jej dziadkowie Helena i Walerian Węglewscy deportowani na Wschód, przeszli cały szlak wojenny z II Korpusem Wojska Polskiego, od Krasnowodska przez Pahlewi, Irak, Egipt. Do kraju wrócili w 1947 r. i po siedmiu latach dopiero zobaczyli swoje córki.

Przeczytaj też: Międzynarodowy Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru 2016 w Białymstoku

Marta Tupalska wspomina swoją babcię Halinę Olszewską z podziwem. Wywieziona do Kazachstanu jako 11-letnia dziewczynka, została sierotą w najgorszym dla dziecka momencie (mama jej zmarła wkrótce na zesłaniu, ojciec został aresztowany przez NKWD). Musiała wziąć na swoje młodziutkie barki wszystkie problemy dotyczące życia codziennego w kołchozie i szybko dojrzeć do warunków, do jakich nikt z zesłańców nie był przecież stworzony. Wróciła całkowicie ukształtowana przez sześć lat walki o przeżycie, odpowiedzialności za swoją babcię Leokadię i młodszą siostrę Jasię. Powrót do domu, którego już nie było (majątek zabrała reforma rolna), mozolne stawanie na nogi w nieznanym dla nich świecie, były twardą dla niej szkołą życia. Stygmaty gehenny zesłania, utrata najbliższych, walka o przetrwanie w powojennej Polsce tkwiły w babci do końca, nie pozwoliły nie tylko zapomnieć, ale dawały też napęd do wyczerpującej wręcz, codziennej aktywności.

Halina Olszewska zorganizowała w Białymstoku Związek Sybiraków, uczestniczyła w powołaniu Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Tuż przed śmiercią, po wielu latach walki w sądach, odzyskała część z zagrabionego przez komunistów rodowego majątku w Kożanach. - Dla mnie babcia była damą - pisze Marta Tupalska. - Pomimo upływu lat zawsze elegancka i zadbana, dumnie wyprostowana, surowa, ale sprawiedliwa.

Iwonna Górak w swojej babci Władysławie Biendzio ceni to, że chociaż straciła ona męża, matkę, syna i trzech braci, potrafiła życzliwie wysłuchać innych i korzystając ze swej życiowej mądrości doradzić w różnych sytuacjach. - Tragiczne przeżycia odcisnęły na niej bolesne piętno. Po latach uzmysłowiłam sobie, że na twarzy babci rzadko gościł uśmiech. Pobyt na zesłaniu sprawił jednak, że była ona osobą bardzo praktyczną. Bez trudu radziła sobie z naprawą odzieży, a nawet obuwia. Pięknie wyszywała obrusy i serwety, ręcznie szyła i haftowała fartuchy, a szydełkowanie nie miało dla niej tajemnic. Dbała o swój wygląd, była elegancka i zawsze lubiła się ładnie ubrać. Codziennie znajdowała czas na wyjście do parku, by spotkać się z koleżankami. Często ją wspominamy pamiętając, ile dobrego wniosła w życie naszej rodziny. Jej charakterystyczne powiedzonka zdarza mi się nierzadko powtarzać jeszcze obecnie.

- Pod wieloma względami moja babcia była dla nas wzorem - napisała o Ludwice Jasudowicz Aneta Tuchlińska. - Już za życia uważano ją za świętą. Od wczesnego ranka krzątała się po kuchni, nucąc „Godzinki.” Wydziergane przez nią chusty i serwety można wciąż podziwiać.

Przeszedł piekło łagrów sowieckich i doświadczył tak wiele zła, a mimo to nie widać było w nim chęci zemsty - opowiada z kolei o dziadku Janie Jasudowiczu wnuk Cezary Niewiarowski. - Lubił być aktywny, działał w ZSL, uwielbiał rozgrywki szachowe i z powodzeniem uczestniczył w turniejach. Starał się i nam, wnukom, zaszczepić miłość do szachów. Byliśmy dumni z osiągnięć dziadka i kibicowaliśmy mu. A on nam wnukom organizował kuligi zimą, a latem konkursy, kto więcej złowi ryb na wędkę. Za zwycięstwo była nagroda. W wigilię przebierał się za Mikołaja. Od każdego z wnuków wymagał wygłoszenia wiersza bądź zaśpiewania piosenki i dopiero wtedy wręczał prezent. Lubił być ważnym; na weselach, balach bywał wodzirejem. Pięknie tańczył poloneza, mazura; najlepiej z babcią Ludwiką w pierwszej parze. Był dumny z tego, że już w 1937 r. miał motocykl. Był wielkim zwolennikiem marszałka Józefa Piłsudskiego.

Jakże wiele dramatycznych przeżyć doznał Jan Bołtuć. Deportowany na Syberię, po amnestii dostał się do armii Andersa i przeszedł cały szlak bojowy. Ewakuowany z wojskiem polskim do Persji, następnie do Palestyny, Egiptu i do Włoch. Po zakończeniu wojny znalazł się w Anglii, skąd udał się do USA. Z żoną Klarą połączył się dopiero po 20 latach od aresztowania przez NKWD, gdy w 1959 r. mogła ona wyjechać do Stanów - wspomina wnuk Jerzy Bołtuć. Latem 1969 r. oboje przypłynęli statkiem Batory do wymarzonej Polski. Jednak dziadek, nie mogąc znieść panującej sytuacji politycznej, już w czerwcu 1970 r. powrócił do USA, gdzie uległ wypadkowi i zmarł. Był człowiekiem mądrym i szlachetnym. Do końca życia tęsknił za ojczyzną, nie potrafił zapomnieć krzywd wyrządzonych Polakom przez Sowietów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny