32. Jesień z Bluesem. Sugaray Rayford podbił Białystok (zdjęcia)

Na 32. festiwal Jesień z Bluesem przyjechali fani z Wybrzeża, ze stolicy, z Pomorza i Kujaw, ze Śląska i Bóg raczy wiedzieć skąd jeszcze. Większość z nich to stali bywalcy najważniejszych festiwali bluesowych w kraju, a przy tym wytrawni znawcy tematu. I chociaż widzieli niejeden dobry koncert, Jesień z Bluesem przyciąga ich nie tylko muzyką, ale też wyjątkową atmosferą.

Sprawcami tej atmosfery - prócz organizatorów, są oczywiście muzycy. Wśród nich rej wiódł Sugaray Rayford. Po mocnym muzycznym wejściu szybko wyznał publiczności, że przestaje już grać koncerty, bo to nudne. On chce urządzać na scenie imprezy. I urządził. Poderwał do tańca całe kino Forum, zaprosił występującego wcześniej gitarzystę Jonna Del Toro Richardsona, gdyby wiedział, że na widowni są jeszcze muzycy z Finlandii i sam Micke Bjorklof, pewnie zawezwał by i ich, by wspólnie cieszyć się muzyką, nie tracąc nic z profesjonalnego grania.

Widzowie pewnie równie długo zapamiętają energetyczny występ Shaun Booker, która właśnie z Del Toro objeżdża wszystkie mniejsze i większe kluby w Polsce i samego gitarzystę, który oprócz stylowego bluesa potrafił też zagrać rytmy latynoskie i równie szybko swoim trio uwieść publiczność.

Na festiwal powróciła Cynamonowa Kaczka, tym razem z kilkoma swoimi piosenkami, oprócz wspomnień muzyki Jerzego Opalińskiego i Kasy Chorych, ostatni widzowie żegnali się z atmosferą koncertów w kawiarni Fama podczas bezpretensjonalnego występu Jersey Julie Band.

W programie imprezy zabrakło tylko koncertu Kasy Chorych, której lider ogłosił wiosną, że zamierza zakończyć historię grupy, sam będąc współpomysłodawcą festiwalu Jesień z Bluesem. Znając historię szoł biznesu można jednak przypuszczać, że wszystko może się jeszcze wydarzyć.