MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Akademia Teatralna. Studenci dali profesjonalny popis

(uk)
Wojciech Wojtkielewicz
Egzamin z piosenki aktorskiej. Studenci IV roku Akademii Teatralnej dali koncert, jakiego nie powstydziliby się profesjonalni muzycy.

Co się stanie jeśli zatrzemy cienką granicę między miłością a nienawiścią, albo między dobrem a złem? Powstanie świetny spektakl, a właściwie swoisty koncert, w którym na porządku dziennym są działania aktorskie. Przygotowali go studenci Akademii Teatralnej w Białymstoku pod wodzą Pawła Chomczyka i ukryli pod nazwą "<-LoveHateLove->".

Zaczyna się od czegoś na kształt teatralnej sztafety. Trzynaścioro studentów IV roku wchodzi pojedynczo na scenę i podają sobie mikrofon. Każdy śpiewa fragment utworu i oddala się na swoje miejsce - panie na prawo od widzów, panowie na lewo. Centralne miejsce na scenie zajmuje zespół muzyczny w składzie: Karol Sypytkowski (gitara basowa), Marcin Nagnajewicz (gitara) oraz Maciej Dziemski (perkusja).

Po pierwszym słuchaniu da się odczuć, że bardzo ważną rolę w spektaklu odgrywa zgranie. Młodzi aktorzy muszą dopasować się do tempa narzucanego przez muzyków. A przy tym nie stracić nic z artystycznego wyrazu. Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej. Jednak nie ma do czego się przyczepić. Studenci mają trudne zadanie. Muszą zaśpiewać czysto i poprawnie, a przy tym w sposób jak najbardziej aktorski oddać emocje zawarte w utworach. A nie zawsze są to emocje pozytywne (towarzyszą śmierci, zsyłce na Sybir, tęsknocie, niemocy twórczej, ale też miłości).
Opiekun artystyczny koncertu, a zarazem twórca scenariusza i reżyser Paweł Chomczyk (związany na co dzień z teatralną Grupą Coincidentia) wpadł na pomysł, żeby połączyć muzykę stylu grunge z tekstami poetów i prozaików. I tak w spektaklu wykorzystana jest muzyka Alice in Chains, Pearl Jam, Temple of the Dog i Chrisa Cornella z tekstami Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Rafała Wojaczka, Bolesława Leśmiana, Arthura Rimbauda, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Friedricha Nietzschego, Juliusza Słowackiego i Jana Twardowskiego.

Aranżacją i opracowaniem śpiewów zespołowych zajął się Piotr Nazaruk, a przygotowaniem wokalnym Cezary Szyfman i Marcin Ozga. Ważną rolę w spektaklu odgrywa też światło (zasługa Henryka Ptaszyńskiego), które musi nam wystarczyć za scenografię.

Studenci na scenie czują się dobrze. I tak też się prezentują. Prowadzą widzów przez, często mroczne, wymyślone krainy. Każdy ma swoją solową piosenkę, śpiewają też dwie wspólne (brzmią w nich idealnie i da się odróżnić każde słowo). Wszyscy wypadają dobrze, ale jest kilka osób, które się wyróżniają.

Na początek męski tercet (który można nawet nazwać egzotycznym) - Maciej Sikorski, Jakub Popławski i Michał Przybyszewski. Dwaj pierwsi niegdyś byli związani z kabaretem i da się to od razu odczuć. Każdemu ich wejściu na scenę towarzyszyły nieśmiałe chichoty publiczności. Nic dziwnego. Najpierw tworzyli bardzo niecodzienne układy choreograficzne, a później musieli odgrywać role m.in. woła i szkapy (to akurat Przybyszewski, który jest najlepszą szkapą jaką w życiu widziałam).

W nieco inny, bardziej dramatyczny niż kabaretowy sposób wyróżniają się Natalia Sakowicz i Piotr Osak. Oboje mają mocne, melodyjne głosy i są w swoim śpiewaniu niesamowicie plastyczni.

Spektakl będzie można zobaczyć jeszcze kilkakrotnie, m.in. podczas przeglądu Białysztuk - 14 października, o godz. 20, w Akademii Teatralnej (ul. Sienkiewicza 14).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny