Szkoda, że się nie udało, bo do mety zostały już niecałe dwa kilometry - mówi 25-letni reprezentant Polski.
Matysiak był jednym z bohaterów wczorajszego etapu. Już na 35. kilometrze od peletonu odłączyli się Belg Dominique Cornu i Amerykanin Steven Cozza. Do dwóch kolarzy dołączyli po chwili Polak i Niemiec Dominik Roels. Uciekinierzy zyskali przewagę prawie 10 minut, ale im bliżej mety, tym tempo zwiększał peleton.
Tuż przed Białymstokiem czterech zawodników miało zapas jeszcze około trzech minut. Wydawało się, że grupa pościgowa może mieć problem, tym bardziej że na pierwszym sześciokilometrowym okrążeniu po ulicach miasta peleton odrobił tylko około 30 sekund.
- Wówczas jeszcze wierzyłem, że nam się powiedzie. Wiedziałem oczywiście, jak wielka jest siła pościgu, ale miałem nadzieję, że będziemy przed nimi - dodaje biało-czerwony.
Może kiedyś się uda
Niestety, na ostatnim, dramatycznym okrążeniu z czterech uciekinierów zostało tylko dwóch. Tempa nie wytrzymali Cornu i Cozza, których wchłonął peleton. Polak wraz z Niemcem przez kilkaset metrów próbowali jeszcze uciekać, ale dwa kilometry przed metą dali za wygraną.
- Trener Piotr Wadecki zawsze mówi, że jeśli jest okazja dołączyć się do jakiejś ucieczki, trzeba próbować - mówi Matysiak. - Za pierwszym razem nie udało się Błażejowi Janiaczykowi, teraz mi, ale może powiedzie się kolejnym razem - dodaje.
Podobnie jak w ubiegłym roku najszybciej finiszował Furlan, który na ostatnich metrach wyprzedził Belga Jurgena Roelandtsa i Argentyńczyka Juana Jose Haedo.
- Czekałem na odpowiedni moment, by zaatakować. Wiedziałem, że wcześniej czy później peleton dogoni tę czwórkę, bo podobnie też było rok temu - tłumaczy zwycięzca wczorajszego etapu. - Zresztą już przed wyścigiem mówiłem kolegom z grupy, że Białystok jest szczęśliwym miejscem dla mnie i liczę na zwycięstwo. Po raz pierwszy w profesjonalnej karierze udało mi się dwa razy wygrać w jednym miejscu - dodaje Furlan.
Słabiej, niż oczekiwano, spisał się najlepszy polski kolarz Sylwester Szmyd, który przyjechał dopiero na 81. miejscu.
- Przez dwa miesiące odpoczywałem od roweru i teraz trochę się męczę - przyznaje Szmyd. - Nie jestem przyzwyczajony do takiego szybkiego tempa, które są w stanie znieść sprinterzy, tacy jak chociażby Furlan. Czekam na górskie etapy, które będą pod koniec wyścigu i wówczas postaram się pokazać z dobrej strony - dodaje.
Jak na razie najlepszym "góralem" jest Błażej Janiaczyk, który utrzymał pozycję z pierwszego etapu. Polak pozostanie liderem klasyfikacji górskiej przynajmniej do jutra, gdyż na najbliższym odcinku (z Bielska Podlaskiego do Lublina) nie ma premii górskich.
- Nie szkodzi, gdyż zawsze można powalczyć o koszulkę najbardziej aktywnego kolarza. W tej klasyfikacji również jestem w czołówce - żartuje Janiaczyk.
Pomogli utrzymać lidera
Żółtą koszulkę lidera zachował Słoweniec Borut Bozic, którego przewaga nad Furlanem jest jednak
minimalna.
- Nie jestem zadowolony z siebie po tym etapie, ale najważniejsze, że zachowałem pozycję lidera - mówi Bozic. - Bardzo pomogli mi koledzy z drużyny Vacansoleil, którzy wiedzieli, że nie czuję się najlepiej, ale zrobili wszystko, by zachować koszulkę lidera w naszym zespole - kończy.
Wyniki:
2. etap, Serock - Białystok (219 km): 1. Angelo Furlan (Włochy, Lampre) - 4.57,25 godz., 2. Jurgen Roelandts (Belgia, Silence-Lotto), 3. Juan Jose Haedo (Argentyna, Team Saxo Bank)...16. Dariusz Rudnicki (Polska) - wszyscy ten sam czas.
Klasyfikacja generalna: 1. Borut Bozic (Słowenia, Vacansoleil) - 7.10,11 godz., 2. Furlan - ten sam czas, 3. David Looslie - strata 1 sek... 6. Błażej Janiaczyk (Polska) - 4 sek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?