MKTG SR - pasek na kartach artykułów

47 Roninów - efektowne amerykańskie kino z nie do końca logiczną fabułą

Adrian Kuźmiuk
47 Roninów w kinach Helios
47 Roninów w kinach Helios mat. organizatora
Smoki, bestie i wiedźmy w XVIII-wiecznej Japonii są tylko tłem legendy o honorze przemijających wojowników.

Film "47 Roninów" oparty jest na jednej z najpopularniejszych japońskich legend. Okres jej powstania datuje się na początek XVIII wieku, kiedy to 47 samurajów pozbawionych pana przez rok przygotowywało się do pomszczenia jego przedwczesnej śmierci. Mimo że stali się roninami kodeks bushido zobowiązywał ich do zemsty nawet za cenę własnego życia. Ta została im udzielona. Po dokonaniu pomsty popełnili zbiorowe seppuku - rytualne samobójstwo.

Świat, w który przenosi nas reżyser , to rozkwitająca Japonia okresu Edo. Cesarstwo podzielone jest na prowincje zarządzane przez możnowładców podległych cesarzowi. Jednak to shogun (Cary-Hiroyuki Tagawa) dzierży realną władzę nad krajem. Aby zachować przywództwo jego wasale zmuszeni są do ciągłych rozgrywek politycznych. I tak spragniony podwojenia swych ziem Lord Kira (Tadanobu Asano) wplątuje sąsiada Lorda Asano (Min Tanaka) w intrygę, z której jedynym honorowym wyjściem jest seppuku. Umierając możnowładca pozostawia swoich samurajów bez pana czyniąc ich roninami. Z dnia na dzień bogaci i dumni rycerze tracą wszystko. Pozostaje im jedynie honor, który nakazuje zemstę.

Jednak rzeczywistość przedstawiona w filmie nie jest tak prosta jakby się wydawało. W świecie stworzonym przez Carla Rinscha występują czarownice, magowie, smoki i bestie rodem z japońskiej mangi. Na szczególną uwagę zasługuje wiedźma (Rinko Kikuchi) o własach niczym Meduza przemieniająca się w lisa i smoka. Seksowna femme fatale jest chyba najczarniejszym charakterem całej opowieści.

Jej przeciwieństwem jest Miko (Kô Shibasaki) kochająca się w mieszańcu, na którego wołają Kai (Keanu Reeves). Jedyny biały wychowujący się wśród Japończyków posiada nadprzyrodzone zdolności, które przydadzą się roninom w osiągnięciu celu.

Mimo zapierających dech w piersi krajobrazów, mrożących krew w żyłach pojedynków i odwzorowanej w najdrobniejszych szczegółach zabudowie japońskich osad film nie usatysfakcjonuje miłośników kina traktującego o samurajach. I nie chodzi tu o baśniowe postacie, których obecność wnosi do historii pewnego rodzaju urozmaicenie. Problem tkwi w braku logicznie postępujących po sobie wydarzeń. Oglądając "47 Roninów" ma się wrażenie, że reżyser kręcąc kilka widowiskowych scen nie miał już pomysłu na ich logiczne połączenie. Jedną z nich jest zasadzka przygotowana przez wiedźmę, w której ginie kilku samurajów. Inna to uwolnienie Kaia z holenderskiego statku. W tej scenie na kilka sekund pojawia się też Zombie Boy. Wytatuowany model, który zdobył sławę po teledysku Lady Gagi, promuje film na plakacie. Mimo że jego epizod nie miał żadnego wpływu na przebieg akcji.

"47 Roninów" to typowe amerykańskie kino akcji. Bardzo ładne i efektowne. Jednak brakuje mu wschodniej precyzji budowania napięcia, nieprzewidywalności i logicznie postępujących po sobie scenach spotykanych chociażby w "Harakiri" Masaki Kobayashi'ego.

i

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny